| 40 |

68 5 0
                                    

Jimin przebrał się w pokoju na szybko, chowając ich rzeczy do walizek, zanim najciszej, jak potrafił, wyszedł z nimi z hotelu, możliwie unikając przy tym wzroku personelu, prosto do swojego samochodu. Schował bagaże do bagażnika, gdzie tkwiła reszta ich rzeczy i chciał wrócić po czarnowłosego, który nie za bardzo się spieszył z wychodzeniem z łazienki, ale jego kieszeń zawibrowała. Nawet nie musiał sprawdzać numeru, opierając się jedynie bokiem o drzwi pojazdu i od razu odbierając:

- Ty wiesz która jest godzina? - rzucił na powitanie, mimo wszystko uśmiechając się lekko pod nosem,

- Nie brzmisz jakbyś spał. - cóż, gdyby Junhan zadzwonił pół godziny wcześniej zapewne już by nie żył za zbudzenie go - Mam złe przeczucia, gdzie jesteś?,

- Wyluzuj, ani śladu kuzynostwa. - oczywiście, że skłamał. Ostatnie o czym marzył to teleportacja Junhana w to miejsce, żeby mu matkować - A tak poza tym, to jak długo zamierzasz ściemniać?,

- Ściemniać?,

- Hannie, jeśli myślisz, że nie widać tej czerwonej diodki od nadajnika GPS, to jesteś w gigantycznym błędzie. Doskonale wiesz gdzie jestem, to po co pytasz?,

- Martwię się i tęsknię, pasuje?,

- Pasuje,

- To...jak tam? Ruszacie w trasę czy coś?,

- Cóż, Yoonnie się wściekł, że nie chciałem zabrać go na spacer ulicami, więc idziemy. Tam jest dużo ludzi, więc nikt nie powinien strzelać,

- ,,Yoonnie"? - Jimin zmarszczył brwi, zastanawiając się czy nie ma zasięgu i coś zacina czy Junhan ma jakieś problemy z głową, ale olśnienie przyszło tak nagle, że aż krzyknął,

- W sensie Agust! - poprawił się - Boże zabije mnie jeśli się dowie, obiecaj, że zapomnisz, co powiedziałem,

- Zapomnę o czym? - różowowłosy był pewien, że ten się uśmiechnął,

- Dzięki,

- Mam rozumieć, że się dogadujecie? - w tym pytaniu rozbrzmiała dziwna podejrzliwość. Jimin nie znał Junhana od dziś i wiedział, że wszystko potrafi wyolbrzymiać,

- A dlaczego nie? Jest uroczy i sympatyczny, jak się go poznał bliżej. I ku mojemu zdziwieniu jednak lubi kontakt fizyczny,

- Jimin, ty wiesz, że to nie jest ani czas ani miejsce na zapełnianie dziury po Angelu, prawda? I co więcej zdecydowanie nie masz pod ręką odpowiedniej osoby,

- Junhan daj spokój, co? - uniósł lekko głos zirytowany - Po pierwsze po Angelu nie ma żadnej dziury. Ja i Angel to przeszłość i jeden z największych błędów mojego życia. A po drugie przestań go traktować jak uosobienie zła. Jest świetną osobą, czułem to od początku, a to kim jest z zawodu nie powinno ci przyćmiewać obrazu jego jako człowieka. Możesz mu odpuścić? Proszę?,

- Staram się, ale to nie jest takie proste Jimin. Czy ty nie widzisz jak to wyglada z naszej perspektywy? Probujesz uratować życie gangsterowi, który na szczęście tylko zniszczył ci samochód, ale mógł nawet próbować cię zabić!,

- Nie zapominaj, że przeze mnie go zamknęli. Rachunki wyrównane,

- Posłuchaj...Angelowi też nie ufałem, a ty miałeś go za najlepszego człowieka na świe-,

- Przestań go porównywać do Angela! - wrzasnął czując, jak łzy zaczynają spływać po jego policzkach. Nie podobały mu się te insynuacje. Nie podobało mu się to, że Junhan ciagle wspominał o tym gnoju, nie podobało mu się to, że nie chciał zrozumieć tego, że po prostu polubił Agusta, nie podobało mu sie to, że śmiał go porównywać do człowieka, który go zniszczył i nie podobało mu się to, że sugeruje mu, że mógłby sie zako- coś poczuć. Jimin niczego już nie czuł. Niczego więcej poza przyjaźnią do garstki osób. Angel zbyt go straumatyzował w tej kwestii, faktycznie zostawiajac za sobą dziurę, z którą wszystko jakoś sobie funkcjonowało bez łatania. I tak miało zostać. Tak po prostu zostało. Jasne, że miał wiele uczuć względem Mina, nie przeczył im, wiedząc, że ten zakręcił mu w głowie już pierwszym spojrzeniem w kawiarni, ale przecież to nie była miłość, zachwycał się nim jak- jak swoim kotem. To było normalne uczucie. Nic ponad przeciętność,

- Hej Jimin, wszystko gra? - Park aż podskoczył, nieświadomie zrywając połączenie. Yoongi stał przed nim widocznie zmartwiony ze zwiniętymi w dłoniach ubraniami. Na siebie ubrał czarną bluzę z jeansami w tym samym kolorze,

- Ja-...tak, wszystko gra. - uśmiechnął się blado, jednak widział po nim, że tego nie kupuje. Co więcej na coś czekał... - Podsłuchiwałeś, mam rację? - spojrzał na niego z niekrytym przejęciem,

- Troszeczkę - przyznał się. Zastanawiał się czy Jimin będzie na niego o to zły, ale nie potrafił go okłamać,

- Ile słyszałeś?,

- Tylko pojedyncze słowa, spokojnie. Wyłapałem tylko, że mnie obgadujesz - zmarszczył nos,

- Raczej zachwalam, bo Junhan nie potrafi zrozumieć, że nie jesteś ucieleśnieniem szatana,

- A skąd wiesz, że nie jestem? - zmarszczył brwi,

- Gdyby szatan tak wyglądał, natychmiast dałbym się wsadzić do kotła - uśmiechnął się, zaraz odchrząkując, gdy zrozumiał, co właśnie palnął. Trochę odleciał przez ogromną ulgę jaką dała mu świadomość, że Min nie słyszał całej rozmowy, a już szczególnie wątku jego byłego. Czarnowłosy na szczęście nie zamierzał komentować jego wypowiedzi jedynie powoli kiwając głową,

- Ruszamy? - spytał, przyglądając się Jiminowi i aż zmarszczył brwi - W coś ty się ubrał? Ty uciekasz przed gangsterami czy starasz się nimi zostać, co? Już ci mówiłem, że sporo ci brakuje - Park przyjrzał się sobie. Założył najlepsze ze spakowanych czarne skórzane spodnie, które przylegały do jego nóg, białą koszulkę od Gucci i skórzaną kurtkę z błyszczącymi ozdobami na ramionach. Chciał dobrze wyglądać publicznie, nie sądził, że tym sposobem będzie robił komukolwiek za konkurencję,

- Jedziesz czy marudzisz? - założył ręce na piersi,

- Jadę jadę, prowadź wasza skórzana mość - spuścił głowę, żeby zakryć kpiący uśmiech.

Starry Eyes | YoonMinWhere stories live. Discover now