| 10 |

130 7 0
                                    

Jimin wpadł za drzwi biurowca, jakby przynajmniej ktoś go ścigał aż do ich granicy. Krawat boleśnie zaciskał mu się na gardle, ale nie miał siły podnieść dłoni, żeby go poprawić, chcąc już tylko zamknąć się na cztery i pół spustu w swoim własnym pokoiku i nie wychodzić aż do zmroku. Albo do jutra. Ludzie rozstępowali się na sam dźwięk jego obcasów, a on sunął korytarzem jak zła mara, nie patrząc przed siebie:

- Jimin! - głos dotarł do niego jak przez mgłę. Zamrugał kilkukrotnie, analizując sytuację pod decyzję o ucieczce, albo znalezienie źrodła głosu. Przez te rozmyślania dwie osoby w niego wpadły, ale je zignorował. Miał wrażenie, że chwieje się w miejscu, ale jakoś nie upadał. Dopiero po chwili zorientował się, że opiera się o biurko Yejoo, która to właśnie go zawołała,

- Tak? - odparł z niepewnym uśmiechem. Nie miał pojęcia ile ta czekała na odpowiedź,

- Wyglądasz jak siedem nieszczęść. Spałeś w ogóle?,

- Dziękuje, też wyglądasz przepięknie. - wywrócił oczyma - Zamierzasz się skarżyć mojej matce?,

- Nie mam numeru do twojej- oh, Junhan,

- Pozwól, że oddeleguję się do biura, a ty zachowasz te cudowne uwagi odnośnie mojego wyglądu dla siebie, co?,

- Chodź do łazienki. Pomogę ci wyglądać jak szef porządnej firmy, a nie jak pijany synalek,

- Teraz to już mnie obrażasz. - skrzywił się - I z całym szacunkiem Yejoo, ale jak cię lubię, tak już widzę, co ludzie pomyślą, jeśli wejdziemy razem do łazienki,

- To zawołaj na moje stanowisko zastępcę i pójdziemy na dół. Aż boli na ciebie patrzeć szefie. Ma szef w domu lustro?,

- Sama sobie znajdź zastępcę. Ja będę czekał w pokoiku obok siłowni.

Jimin zainwestował w stworzenie siłowni już w zeszłym roku, kiedy sam poczuł dogłębnie jak bardzo męcząca jest praca w firmie, dlatego w swoim szacunku do pracowników, dał im szansę na krótki trening i rozprostowanie mięśni w trakcie długiej przerwy. W tej chwili jednak sala była pusta, dlatego blondyn mógł podejść do jednego z dobrych dwudziestu luster, szybko sprzed niego zwiewając, gdy tylko zobaczył w jakim stanie w rzeczywistości jest. Dobra, ta noc jednak odcisnęła większe piętno niż przypuszczał.

Pokoik obok siłowni był w sumie niewykorzystanym do niczego konkretnego zadupkiem. Była w nim toaleta i umywalka odgrodzone firaną, toaletka, kanapa i półka z książkami. Jednocześnie wiele zastosowań i niemalże brak możliwości ich łączenia w jednej chwili. Zajął miejsce na kanapie czekając aż dziewczyna do niego przyjdzie, co nastąpiło wyjątkowo szybko. Czarnowłosa zmierzyła swojego szefa niemal profesjonalnym spojrzeniem, w zamyśleniu poprawiając czerwony sweterek, zanim zamknęła drzwi i westchnęła:

- Najpierw zdejmij ten krawat, bo się nim udusisz i bo nawet nie jest dobrze zawiązany. - poprosiła, podchodząc do toaletki - Jaki numer ma kolor twojej skóry?,

- Proszę? - zmarszczył brwi, wybuchając kaszlem, gdy krawat zamiast puścić, zacisnął się mocniej,

- Chciałam dobrać korektor. Potrzebuję kolor i numer - wyjaśniła spokojnie,

- Yejoo, no kremowy. Skąd mam wiedzieć jaki dokładnie?,

- Czyli improwizacja. - wymamrotała - Zdjąłeś?,

- Tak, pomożesz mi go zawiązać?,

- Schowaj do kieszeni czy coś. Nie noś go tak często, bo wyglądasz jak student, który stara się zaimponować,

- Jesteś wredna, nie podoba mi się to,

- A chcesz mojej pomocy, czy mam wracać do pracy? - przeleciała go lodowatym spojrzeniem,

Starry Eyes | YoonMinWhere stories live. Discover now