| 30 |

76 8 0
                                    

Jimin odrzucił telefon i z całej siły walnął pięścią w kierownicę, zdzierając gardło niosącym przekleństwo krzykiem. Miał ochotę coś rozwalić. Był wściekły, że plan nie wypalił, był wściekły na siebie, że nie miał planu B, był wściekły, że Agust spieprzył zadanie dając się wsadzić na gorszy oddział.

Spodziewał się wielu rzeczy, ale nie tego pieprzonego telefonu, a już na pewno nie wieści, które z niego wyniknęły. Był gotowy wybiec i poleciec do tego jebanego więzienia, żeby zatłuc Agusta na śmierć, był gotowy-:

- Długo czekałeś? - Jimin aż musiał zamrugać kilkukrotnie, widząc czarnowłosego chłopaka zamykającego drzwi po stronie pasażera,

- Jak ty się tu-,

- Nie ważne. Po prostu ruszaj, zanim ktoś się skapnie, że mnie tam nie ma. - nie musiał dwa razy powtarzać. Blondyn odpalił silnik, ruszając przed siebie na razie powolnym tępem, bo jeszcze byli chyba bezpieczni - Moje bagaże-,

- Są w bagażniku, moje też. A Susu dostarczyłem do swojego azylu. Pobawi się z Grayem i Agustem, zdaje się, że Junhan polubił być matką czy tam babką, a z resztą nie ma on prawa głosu,

- Z kim się, przepraszam, pobawi? - zmarszczył brwi, zwracać się w stronę Parka,

- Upiera się, że to imię od koloru sierści, nie od fascynacji filmem tudzież książką, ale- - urwał orientując się, co ten miał na myśli - Och...,

- Jak do tego doszło, że ochrzciłeś kota moim imieniem? Stęskniłeś się czy jak?,

- Jego włosie jest czarne, jest uroczy i aż się prosi o obdarzenie miłością i wyściskanie,

- I?,

- I twój łeb jest czarny, a ty jesteś uroczy,

- Jakbyś nie prowadził, to pieprznąłbym cię w ten tępy łeb - warknął,

- Ta...słuchaj, bo nie będę ukrywał, że nie wiem kiedy wrócimy i jeśli potrzebujesz się z kimś pożegnać, albo coś, to lepiej mów od razu,

- Nie mogę. - westchnął markotniejąc - Jeśli pokażę się komuś z gangu, to zmuszą mnie do przeniesienia się do schronu. Tam nikt by mnie nie znalazł, ale nie miałbym przy tym nawet prawa do swojego zdania,

- Czekaj, czyli masz szansę na normalne życie gdzieś tam sobie, a zamiast uciec właśnie tam, wolisz uciekać ze mną? Czegoś nie łapię,

- Robię to z tego samego powodu co ty. - wzruszył ramionami - Też mogłeś uciec beze mnie,

- Ta, ale złapało mnie sumienie. Dalej nie mogę sobie wybaczyć, że przeze mnie mogłeś umrzeć - zacisnął usta w wąską kreskę, hamując emocje. Miał nadzieję, że głos mu się nie załamał,

- Powiedzmy, że mnie też złapało sumienie. - uznał, układając się wygodniej na siedzeniu - Czułbym się źle zostawiajac cię samego na tę wielką ucieczkę. No bo...tyle czasu bez nikogo w aucie? Samotność ssie,

- Dzięki, że mi towarzyszysz,

- Wzajemnie. - uśmiechnął się lekko, zaraz ziewając - I dzięki, że mnie nie nienawidzisz mimo tego wozu,

- Ja ciebie? To ty powinieneś chcieć mnie zabić. Dosłownie wsadziłem cię do pierdla!,

- Ciekawie tam było, planowałem ci za to podziękować. Poza tym odpokutowałeś winy zapraszając mnie na przygodę życia - prychnął, hamująca kolejne ziewnięcie. Spojrzał na godzinę. Druga kurwa rano,

- Czyli...kim w sumie jesteśmy? - rzucił mu przelotne spojrzenie,

- Koledzy po fachu. - roześmiał się - Jak coś to mam prawko. Raczej nie przy sobie, ale jeździć umiem,

- Spoko, narazie mi nie przeszkadza. Prześpij się może, co? Póki co nie wiadomo co nas czeka, a energia się przyda,

- I na pewno nie wieziesz mnie na aukcję?,

- Mało ci już życie zjebałem? - spojrzał na niego poważnym wzrokiem - Mimo wszystko cię lubię, dobra? Spędźmy miło czas i uratujmy życie, bo naprawdę nie nam ochoty jeszcze umierać, a już na pewno nie z rąk ani twojego szefa, ani tym bardziej Demona,

- Szefa mogę odwołać. Nie widzę sensu, żeby cię ścigał, w końcu wyrównaliśmy rachunki,

- Dzięki...Agust?,

- Narazie Agust. Tylko nie myl z kotem,

- Zależy czy będziesz mruczał przez sen.

Starry Eyes | YoonMinWhere stories live. Discover now