| 50 |

69 5 1
                                    

Angel siedział rozparty na swoim fotelu. Wczytywał się w kolejne wydanie ulubionego tomiku byłych biznesowców, który po wykonaniu solidnego rachunku sumienia spisywali swoje błędy i dobre pomysły, przelewając je na papier publiczny. Choć mężczyzna raczej nie przepadał za podobnymi odłamami literatury, te konkretne pozycje wyjątkowo go ciekawiły. Odrabiał zadanie domowe zanim przyjdzie czas na test - na pełne zarządzanie firmą, która mu się należy. Nie istotne czy Park przy tym ucierpi czy nawet zginie. Już od dawna niczego dla niego nie znaczył. Angel zastanawiał się czy w ogóle kiedykolwiek coś znaczył. Może wtedy w klubie i na pierwszych kilku randkach faktycznie było miło, w sumie wtedy nawet wierzył, że to ten jedyny, ale czegoś mu brakowało. Możliwe, że chodziło o skurwysyństwo, którym sam się szczycił, kiedy potrzebował. Albo zdolność zdominowania go, bo choć Angel nigdy formalnie nie narzekał na którykolwiek aspekt ich związku, to szybko uświadomił siebie, że wieczne górowanie nie jest dla niego. A zakochany po uszy blondynek potrzebował wtedy być przez niego wyłącznie przywłaszczanym - uważał to za pełne adoptowanie przez drugą osobę. Potwierdzenie uczuć. Chyba dlatego Angel nie umiał w prost narzekać, samemu bez proszenia biorąc się za podobne ,,potwierdzenia". Zastukał ołówkiem w blat, odganiając natrętne myśli o swoim byłym. Teraz jedyne, czego od niego chciał, to firma, w którą włożył masę własnych pieniędzy.

   Wrócił do lektury.

   Przed jego oczy padła czarna koperta ze zdobioną literą G wykaligrafowaną złotym tuszem. Białowłosy niechętnie obrzucił ją spojrzeniem, zaraz posyłając nieme zapytanie Demonowi:

- Przeczytaj - nakazał,

- Nie mam czasu. Streść mi to. - wzruszył ramionami - Od gangu, to pewnie zaskarżenia, co?,

- Nie do końca. - mruknął - Agust pisał,

- Sam Agust? - zainteresował się. Przez chwilę rozważał odczytanie listu, ale jednak zdecydował się wyłącznie posłuchać - Czegóż on chciał?,

- Spotkać się. Chce zakończyć spór między nami. Zdaje się gotowy na dostanie kulki, zgadza się na to z pełną świadomością,

- Gdzie tkwi haczyk? Agust nie dałby się sprzątnąć ot tak,

- Jego życie za ochronę życia Parka. Połowę firmy masz dostać bez sporów, ale nie chcą cię więcej widzieć,

- Wystraszyli się - otworzył zdumiony oczy. Nagle parsknął śmiechem - Cudownie. Kiedy jedziemy?,

- My? - zmarszczył brwi,

- To mój samochód rozwalił. - przypomniał - Powinienem się tam zjawić,

- Dobra. Pojedziesz ze mną, ale pod warunkiem, że schowasz się na czas naszej rozmowy. Nie chcę cię narażać. To jednak Agust; będzie miał pojebane pomysły,

- Niech będzie. - wzruszył ramionami - Ile mam czasu?,

- Za godzinę wyjeżdżamy. Te stare gruzowiska są dwie godziny drogi stąd. Opóźnień nie przewidujemy,

- No to wyjdź. Skończę czytać i możemy ruszać,

- Posłuchaj...- wtrącił jeszcze, przerywając na trochę. Starał się dobrze dobrać słowa - Roboczo powinnismy założyć, że jednak Park się tam zjawi z odsieczą. Zrozumiem jeśli-,

- Zastrzelę go. Nie będę miał z tym żadnego problemu. - oświadczył chłodno, nie odrywając oczu od kolejnej strony - A teraz wyjdź. Jest fragment od Kanga, a on daje najlepsze rady.

Starry Eyes | YoonMinWhere stories live. Discover now