| 53 |

70 6 2
                                    

- W końcu się obudziłeś, ty kretynie - Jimin nie powstrzymał się przed parsknięciem na te słowa. Był zdumiony tym jak dobrze wszystko pamiętał z chwil przed wypadkiem i jak o dziwo w porządku się czuł. Co więcej był u siebie w domu. Prawdziwym, własnym domu, który wcześniej musiał opuścić,

- Tak się od teraz wita kogoś kto wraca z podróży na tamten świat? - wywrócił oczyma. Mimo wszystko uśmiechnął się ciepło, gdy uświadomił sobie, że czarnowłosy trzyma jego dłoń, leżąc obok niego na łóżku,

- Cześć bohaterze,

- Lepiej. - roztrzepał jego włosy - Cześć złodzieju,

- Jimin, nie chcę cię martwić, ale pojebały ci się gangi. Ja nie kradnę, o czym ty bredzisz? Już ostatnio mnie tak nazwałeś, więc to nie wina twojej dziury w głowie,

- Jak to nie? Ukradłeś całą cholerną galaktykę i zamknąłeś ją w swoich oczach. Kiedy gwiazdy się w nich odbijają, wyglądają piękniej niż na nudnym nieboskłonie, zupełnie jakby niebo w rzeczywistości było puste, pozbawione piękna; kiedy same z siebie tańczą w nich iskierki, mam wrażenie, że spoglądam na wszystko czego potrzebuję; a kiedy po prostu błyszczą, czuję spokój, bo wiem, że jesteś pełen pięknego życia, którego nie pozwolę nikomu ci odebrać, choćbym miał przy tym stracić własne,

- Ji-min...- wydusił, czując jak w jego oczach zbierają się łzy - Nie mów mi takich rzeczy,

- Dlaczego? Chcę z tobą rozmawiać,

- To powiedz mi prawdę. - polecił. Serce różowowłosego przyspieszyło - Dwa razy, pieprzone dwa razy się dla mnie poświęciłeś. Pierwszy raz zabijając Angela, choć wiem jak bardzo tego nie chciałeś, a drugi podstawiając się na pewną śmierć. Przecież gdyby nie Woobin- - przerwał. Jego głos się załamał,

- A ty zabiłeś Demona. Miałeś nigdy więcej nie zabijać, a jednak to zrobiłeś,

- Widziałem, że chciał do ciebie strzelić. Nie było czasu na czekanie na Papę. - odparł, przybierając poważny wyraz twarzy - Odpowiesz mi? Dlaczego zaryzykowałeś aż tyle dla jakiegoś gangstera?,

- Nie jesteś jakimś gangsterem! - oburzył się, podnosząc na łokciach - Jesteś złodziejem,

- Ta, kradnę gwiazdy, już to mówiłeś,

- I moje serce także. - wyrzucił, a po jego policzkach popłynęły pojedyncze łzy. Przyrzekał sobie żadnej więcej miłości, ale nie potrafił dłużej walczyć z uczuciem, które ogarniało go z każdej strony z każdym kolejnym oddechem Mina coraz bardziej - Pieprzę to Yoongi. Naprawdę to pieprzę. Jak bardzo nie chciałbym tego ukryć, jak bardzo bym się nie bronił, przegrałem już dawno. - spuścił wzrok, zaraz jednak spoglądając na zszokowanego czarnowłosego - Przywłaszczyłeś sobie moje serce bez pytania o zgodę, bez mojej wiedzy zgodziło się by do ciebie należeć, nawet jeśli nie chciałem pozwolić mu nigdy wydostać się ze złotej klatki, w którym je trzymałem. Kocham cię Yoongi, okej? Naprawdę cię kocham i- - w ostatniej chwili objął Mina ramionami, nim ten zderzyłby się z nim w bolesny sposób. Zawinął mocno ramiona wokół jego ciała, oddając niespodziewany pocałunek starszego. Oboje drżeli w swoich ramionach, płacząc w tych czterech ścianach, w których ostatecznie wszystkie ich problemy odeszły w niepamięć. Teraz mogło być tylko lepiej. Jimin odsunął się jako pierwszy, nachylając do ucha czarnowłosego - I nie martw się, nie sprzedam cię policji. Nie przeżyłbym, gdyby przyszli skonfiskować ci twój łup,

- Jesteś ostatnim debilem. - westchnął, cmokając jeszcze krótko jego usta, zanim podniósł się do siadu, pomagając Parkowi unieść się z poduszek na które padli - Jak głowa?,

- Nie wiem. Nie boli, ale nie chcę dotykać. Noga też już w porządku zanim spytasz,

- Świetnie. - rzucił, zanim uderzył mocno w ramię różowowłosego, który pisnął - To za straszenie mnie, Park. Myślałem, że nie żyjesz, a ty kretynie zemdlałeś z nerwów, nawet nie od tego jebanego kamienia. Zdajesz sobie sprawę z tego, jakiego stracha mi napędziłeś?!

- Przepraszam?,

- Słusznie. - skinął głową - A teraz panie żywy, wstawaj. Idziemy zamówić coś do jedzenia. Poza tym Agust czeka za drzwiami razem z Sugar,

- Czekaj, od kiedy ty mieszkasz w moim domu?,

- Od kiedy potrzebujesz kogoś, by patrzył czy nie zdychasz. - wywrócił oczyma - A tak poważnie. Skoro żyjesz, po obiedzie mogę sobie pójść,

- Żartujesz sobie?! Byłem nieprzytomny cholera wie ile, muszę nadrobić ten stracony czas i jakoś odpokutować te nerwy swojemu chłopakowi,

- Powiedz to jeszcze raz - uchylił usta, rumieniąc się na twarzy,

- Kocham cię,

- Jimin, nie to...- mruknął, wtulając się w jego ramię, by się schować - Choć to jest lepsze...,

- Naprawdę jesteś rozkoszny. A teraz chodź, bo serio czuję się głodny.

Starry Eyes | YoonMinWhere stories live. Discover now