| 20 |

84 9 0
                                    

    Czarnowłosy docisnął dłoń do swojego policzka, ale zachował delikatny sztuczny uśmiech zarówno przez całą drogę korytarzem, jak i już wchodząc do celi, w której od razu dobiegł go brzmiący niemal jak dom głos:

- Kochanie, podejdź do cioci. - skinął lekko głową, ruszając w stronę stojącego po prawej stronie łóżka, klękając tuż obok niego i siadając na własnych piętach. Jego włosy były rozrzucone w nieładzie wyglądając na nim dość niewinnie, zupełnie jak szczery uśmiech, który właśnie zastapił ten wcześniejszy - Pokaż, co ci zrobili? - niechętnie cofnął dłoń, pokazując trzy nieduże, ale cholernie bolesne rozcięcia na policzku. I jedno w kąciku dolnej wargi, z którego kapała krew - Za co to? - spytała krzywiąc się, jakby ból jej się udzielił. Była to starsza (no na pewno w połowie czwartej dekady), nieco większa kobiecina o przekochanym wyrazie twarzy, łagodnych rysach i zadbanych czekoladowych włosach związanych w kucyk z rozpuszczonym przodem. Zamiast więziennych łachów nosiła własne koszulki oversized, choć mogłaby spokojnie wejść w jakąś L. Teraz miała na sobie ładną szarą, smętnie pasującą do czarnej, którą oddała Minowi. Na imię miała chyba Hyewon, choć nazywała siebie ciocią. Byli tutaj tylko we dwoje, bo ta cela należała do tych przygotowanych dla niebezpiecznych więźniów, a kobieta odsiadywała za nielegalne przeszczepy i handel narządami, ale jej bogaty mąż załatwił jej znacznie krótszy wyrok, choć nadal w toku. Yoongi naprawdę szybko ją polubił,

- Za milczenie - zaśmiał się cierpko,

- Jesteś niewinny?,

- Tego nie powiedziałem. Ale skoro zgarnęli mnie z gorącego uczynku i mówią na mnie Agust, choć znają już moje imię, to nie widzę sensu niczego dopowiadać. - wzruszył ramionami, a kobieta uniosła się, sięgając po składzik rzeczy prywatnych. Zaraz wyjęła mini apteczkę i paletkę do makijażu - Siedziałem na krześle i ignorowałem ich cały czas - podjął opowieść - wtedy ten wysoki klawisz się zdenerwował i oberwałem,

- A żeby go przydzielili na oddział X,

- Oddział X? - zaintrygował się, lekko cofając na paskudne pieczenie na ranie.

- Dasz radę. To pomaga, naprawdę. - zapewniła, cmokając jego czoło. Yoongi czuł się...dziwnie. Można powiedzieć, że bał się samego siebie. Od dawna jego wewnętrzne dziecko nie czuło się nigdzie i nigdy bezpiecznie, bez przerwy chowając się przez zagrożenie ze strony Demona i przez coraz częstsze akcje. I teraz po przebudzeniu przez ciocię domagało się kontroli i uwagi. A nie chciał okazywać słabości akurat w więzieniu - Oddział X to osobny blok. Tam trzymają morderców i szajbusów. Ochrona tu jest taka, że i włos się nie przeciśnie, ale tam wiecznie ktoś się wydostaje tylko po to, żeby dla jaj zabić klawisza. Nie narzekają na ogólne życie tam, ale darmowa rozrywka zawsze się przydaje. I tak wszyscy mają dożywocie, to im zwisa ile tych dożywoci będzie. - objaśniła - A właśnie...jak traktują cię więźniowie? Wybacz, ale za często nie wychodzę. Nie lubię tłumów,

- Szczerzą się debilnymi uśmiechami, jakby spacerował tu jakiś pieprzony kot. - wywrócił oczyma, z ulgą przyjmując plasterek zamiast już tamtego płynu - Ale potem rozstępują się, kiedy tylko podchodzę. Wiedzą kim jestem. Na stołówce zaraz znalazło się miejsce,

- Troszkę racji mają. - uznała otwierając paletkę - Jeślibyś się tylko bronił, to w końcu by uwierzyli w twoją niewinność. Jesteś do schrupania - zaszczebiotała,

- Dlatego na akcje noszę maseczkę. - wywrócił oczyma - Ale nie będę się bronił. Jestem dumny z miejsca w s-gangu. Koch- Uwielbiam tych ludzi - poprawił się. To słowo nigdy nie przechodziło mu przez gardło,

- Zamknij oczy. - poleciła, zaczynajac delikatnie poprawiać stan jego policzka makijażem - I co zamierzasz teraz robić?,

- Odsiedzieć. - wzruszył lekko ramionami - Poużywać trochę spokoju i władzy,

- Ile dostałeś lat? Pięć?,

- Dwa tygodnie maksymalnie - uchylił oczy, uśmiechając się delikatnie do kobiety w podzięce. Ta jeszcze wyjęła pomadkę ochronną o zapachu róży i nałożyła Minowi na usta, oddając mu ją,

- Chcesz się pochwalić jak zamierzasz to zrobić? Bo na pewno chcą ci przywalić więcej,

- Chcą. - skinął głową - Ale do tego czasu będę albo martwy, albo sprzedany. Obstawiam, że od kiedy tu jestem cena mojej głowy rośnie. Poza tym taki jeden będzie na mnie polował,

- Nie wejdzie tu - zapewniła widocznie przejęta, zaczesując włosy chłopaka za ucho,

- Wejdzie wszędzie. - uśmiechnął się smutno - Zrób coś dla mnie,

- Słucham,

- Kiedy stąd wyjdziesz, pozbądź się dla mnie pewnej osoby. Oczywiście jeśli nie zdołałam wcześniej zrobić tego sam,

- Kogo? - zmarszczył brwi,

- Park Jimina. To on zorganizował na mnie tę zasadzkę,

- Ta pieprzona wróżka perfumowa zadarła z moim Yoonnim?! - złapała się za serce - Rozsypie jego popiół wokół twojej mogiły, jeśli naprawdę to ja będę musiała się nim zająć,

- A jeśli sam wyjdę, to dodamy go do chleba,

- A jednak kotek ma pazurki,

- To nie pazurki. - oburzył się urażony - To eszelonów chirurgicznie brzytwy,

- Nadal jesteś rozkoszny - rozczuliła się na jego gest kociej łapki, padając przez nim na kolana i zgarniając go w ramiona. Ciepło ludzkiego ciała i uczucie bezpieczeństwa przyspieszyły bicia jego serca. Kilka łez spłynęło po jego policzkach. Przy niej nie czuł potrzeby ich ukrywania.

Starry Eyes | YoonMinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz