| 4 |

122 7 0
                                    


,,Trzy talerze" było restauracją niskich lotów z całkiem zjadliwymi jedzeniem. Mieściła się niedaleko ściany wieżowców firmowych, choć o dziwo te pracujące tam całe dnie roboty akurat nigdy nie przychodziły wtedy, co Yoongi. Czarnowłosy schował do kieszeni maseczkę, popychając szklane drzwi. Zmarszczył nos na nieprzyjemny zapach spalenizny i widok oraz szepty spanikowanych klientów przy stolikach.

Ta, szef kuchni znowu coś przypalił.

Dzień, jak co dzień.

Restauracja niewątpliwie wyróżniała się na tle innych swoim okrągłym kształtem. W środku dookoła budynku przy samych oknach rozciągały się stoliki, a na środku całej restauracji był drugi, odcięty od reszty aż po sufit okrąg stanowiący kuchnię, wokół której ciągnęły się kanapy z mniejszymi stolikami. Żeby nie psuć tego idealnego układu, na tyle restauracji było wyjście prowadzące na krótki korytarz rozbiegający się na końcu w dwie strony - toalety i zaplecze. Aż dziwne, że było tu tak mało gości. Ściany umalowane były tutaj na zielono, sufit na żółto, a meble były głównie czerwone, przez co całość sprawiała wrażenie siedzenia w tanim burgerze, ale jakimś sposobem skradła serce czarnowłosego, który właśnie wypatrzył swój ulubiony stolik.

Znajoma kelnerka obrzuciła go znudzonym spojrzeniem, wystawiając przed siebie pięść, czekając aż Min powtórzy ten gest i obróci dłoń na kciuk w górę lub w dół. Poszedł w górę. Wywróciła oczyma i poszła do kuchni. Ten gest przez ich znajomość z widzenia zaczął jakiś czas temu oznaczać, że Min prosi o to, co zwykle i choć dziewczyna wierzyła, że pewnego dnia ten zamówi coś innego, to narazie się na to nie zapowiadało.

Yoongi rozglądał się dookoła nieufnie. Zawsze miał gdzieś w sobie obawę, że ktoś go rozpozna, choć na ten moment nawet jego wrogowie nie wiedzieli kim jest, dopóki nie naciągał maseczki. Jakby to była nowa twarz. Ludzie to idioci. Kilkoro par oczu nawiązało z nim kontakt przez to, jak intensywnie badał spojrzeniem wszystko i wszystkich wokół. Podskoczył, gdy wylądowały przed nim...trzy talerze.

Surówka ze świeżych warzyw robiła tutaj prawdziwą furorę, ale poza nią Min zwykł był jeszcze zamawiać burgera z cielęciny z boczkiem i topionym serem oraz pieczone ziemniaczki. Kobieta po chwili przyniosła mu jeszcze kawę w styropianowym kubku na wynos i odebrała wyliczone na posiłek pieniądze.

Yoongi zatopił się w swoim świecie. Poprawił się na krześle, zawiązał włosy z nadzieją, że przez nie nie wpadnie (gdyż często wiązał je na akcje) i ignorując całe otoczenie, zajął się swoim posiłkiem. Naprawdę uwielbiał to żarcie. Mięso i bułka rozpływały się w ustach, a chrupiąca skórka ziemniaków wypuszczała przyjemne zbrylone wnętrze, które nie parzyło języka. Z tego powodu miał gdzieś to, z czego tak dokładnie jest to wszystko robione.

Czarnowłosy złożył razem naczynia, odnosząc je wbrew ogólnym zasadom do kuchni, gdzie położył je na odpowiednie miejsce, po czym ukłonił się szefowi kuchni. Kawę zostawił na stoliku, bo i tak nikt by tu nie ruszył cudzego picia, a sam udał się do łazienki. Już za drzwiami się wzdrygnął. Korytarze tutaj wyglądały, jak wejście do prosektorium - metalowy tunel z fałszywie radosnymi obrazami powieszonymi po obu stronach. Ohyda. Min skręcił w lewo w stronę toalet i momentalnie zachłysnął się powietrzem, czując nieprzyjemne zimno, kiedy nagle przyszpilono go do ściany. Nie śmiał krzyczeć, czując lufę przy swojej głowie:

- Zabieraj to żelastwo - warknął zirytowany,

- Pięć tysięcy Agust. Tyle miałeś mi dostarczyć do pieprzonego zeszłego tygodnia, a teraz-,

- Zabieraj to żelastwo, bo do kieszeni nie sięgam. - to podziałało, jak magiczne zaklęcie. Mężczyzna zabrał spluwę, nerwowo poprawiając swoją kurtkę - Siedem tysięcy za odsetki i nigdy więcej nie widzimy się na oczy, jasne? Nie jesteś mi już potrzebny. Twoje pieniądze tym bardziej,

- Myślisz, że to tak kurwa działa? - zaśmiał się, co rozniosło się echem po korytarzu. Wyrwał z rąk zaskoczonego Mina pieniądze, przyciskając przedramię do jego szyi - Mam w dupie czy jesteśmy kwita czy nie, rozumiemy się? Chcesz się uwolnić? Proszę bardzo, ale najpierw będziesz miał zadanie i jeśli zawalisz je lub mnie nie zadowolisz, to zostaniesz moim psem do końca pieprzonego życia. Czy wyraziłem się jasno? - pokiwał głową, zagryzając się na policzku - Tylny stolik kawiarni, ty już sam wiesz której. Punkt południe, bo jak zobaczą twoje wory pod oczami, to mnie oskarżą o pobicie. A my się nie bijemy, prawda? Chyba nie chciałbyś żeby to uległo zamianie, co? Min Yoongi? - puścił go, a czarnowłosy zgiął się w pół, opierając dłonie na kolanach,

- Potem- po...potem-,

- Potem już nie będę niczego od ciebie chciał, ale i ty nie będziesz mógł już na mnie liczyć. Umowa stoi czy leży?,

- Stoi, ale nikogo dla ciebie nie zabiję,

- Zabijesz? - zmarszczył brwi - Twoje łapki nadają się co najwyżej do babrania w smarze, a nie w krwi. Dostaniesz na celnik samochód. To chyba nie sprawi ci problemu, prawda?,

- Tak jest - spuścił głowę. Nie miał ani siły, ani odwagi na podpadniecie mężczyźnie,

- A teraz idź do tej łazienki zanim narobisz pod siebie.

Yoongi długo nie wychodził z kabiny. Zacisnął dłonie na własnych włosach, hamując krzyk i ignorując dobijanie się do drzwi. Miał dosyć tego, w co się wplątał, miał dosyć tego mężczyzny i miał dosyć pracy dla niego. Jasne, lubił zabawę z samochodami, ale nie na zlecenie kogoś, kto ocenia później robotę na zasadzie: zasługujesz na wolność czy karę, możesz dostać pieniądze czy masz dać mi pieniądze, pochwalić cię czy poderżnąć ci gardło. Min wiedział, że kilkoro ludzi, którzy wplatali się w zatargi z Demonem skończyło dwa metry pod ziemią za byle co, ale Yoongi był swego czasu na tyle na lodzie, że nie widział innego wyjścia poza zaciągnięciem u niego małej pożyczki. Ale jak się okazało, to był tylko początek. Oby jutro był wreszcie koniec.

Czarnowłosy zgarnął swoją kawę, instynktownie uchylając jej wieko. Skrzywił się widząc, że ktoś wypił jej połowę...doskonale widział kto. Wyrzucił kubek do kosza, prosząc szybko o drugi, ale choć dziewczyna zmierzyła go podejrzliwym spojrzeniem, wykonała polecenie, nawet nie każąc mu płacić. Jedyne co go dobrego spotkało. Ukłonił się, wybiegając zaraz z knajpy. Marzył teraz tylko o swoim domu. O zamknięciu się na cztery spusty, by zło nie mogło go dosięgnąć.

Starry Eyes | YoonMinDonde viven las historias. Descúbrelo ahora