| 35 |

79 4 0
                                    

Yoongi musiał świecić oczyma na stołówce, żeby wysoka blondynka odmówiła sobie tej przyjemności z oglądania ich na sali i zgodziła się zapakować im śniadanie na wynos, choć nie wolno było wynosić choćby okruszków poza teren motelu. Zrzekł się nawet jej zapłacić, ale ten argument zbytnio do niej nie przemawiał i dopiero desperacja w jego oczach (widoczna tam przez strach przed Jiminem, który mógł tam wpaść w każdej chwili) sprawiła, że kobieta raczyła odpuścić i zapakować im kilka kanapek na drogę, za co był jej niezmiernie wdzięczny, oddając przy okazji klucze i natychmiast pędząc na zewnątrz, gdzie Park czekał już oparty o drzwi samochodu z założonymi rękoma. Zdążył zapakować wszystkie ich bagaże, zanim czarnowłosy wrócił, dlatego był lekko podirytowany, bo w jego głowie sytuacja wyglądała prosto - albo spieprzają w tej chwili, albo umrą. Nic pomiędzy:

- Szybciej się nie dało?,

- Zejdź ze mnie, to ta blondyna się uparła trzymać kodeksu. Nie mogłem jej przegadać do rozumu,

- Mhm. Ładuj się, spieprzamy,

- Powinieneś wziąć jakieś zioła na uspokojenie Jimin, jeszcze spowodujesz wypadek,

- Po środku niczego? - zmarszczył brwi - Słuchaj, nie mamy czasu na-,

- To nie ma sensu Jimin. To był tylko sen, żadnego Demona tu nie było,

- A ty skąd możesz to wiedzieć? Spałeś jak zabity,

- Tak jak i ty, a skoro żyjemy, to chyba sam przyznasz, że działa to na twoją niekorzyść,

- Tak? To wytłumacz mi to - warknął, podając Minowi trochę zmiętą, zbrudzoną ziemią żółtą karteczkę. Wszystko zaczęło się faktycznie od mało przyjemnego snu, w którym Jimina obudziło szuranie po szybie. Ocknął się, próbując zbudzić Yoongiego, bo od razu miał przeczucie, że coś nie gra, skoro po pierwsze w okolicy nie było żywego ducha, a po drugie w okolicy nie było żywego ducha. Był bardziej niż pewien, że teraz nawet czuł ból ramienia po upadku na podłogę, gdy tylko dostrzegł we śnie postać za oknem. Demon rozbił szybę pięścią, wsadzając do środka rękę, aby otworzyć ramy i nim różowowłosy zdążyłby coś zrobić, zastrzelił najpierw Yoongiego, a potem jego samego. Nie wiedział dlaczego, ale najbardziej uderzył go właśnie widok ginącego od kuli Mina, a nie jego własna śmierć. Nie mniej wstał zlany potem i pierwsze, co zrobił, to sprawdził oddech Yoongiego i podwórze, zanim może trochę zbyt brutalnie go obudził, każąc mu natychmiast się zbierać. Może i sen sam w sobie nie był powodem do aż takiej paniki, o czym Jimin pomyślał dopiero idąc z ich bagażami w stronę samochodu, ale gdy tylko zobaczył żółtą karteczkę z podpisem Demona i Angela, miał wrażenie, że zwymiotuje swój żołądek na drugą stronę, co może fartownie by go zabiło, zanim zrobi to któryś z tych dwóch. Choć po cichu wierzył, że Angel nie będzie miał odwagi go zabić. Że może ich przeszłość znaczy dla niego choć minimum z minimum,

- Jimin? - pokręcił głową, z ulgą zauważając, że starszy wsiadł do samochodu po stronie pasażera i już tylko na niego czeka. Otworzył swoje drzwi, siadając i niemal natychmiast odpalił silnik, wyjeżdżając na drogę - Przepraszam za kwestionowanie twojego proroctwa,

- Daj spokój, po prostu zjedz coś i uważaj na okna,

- Ty też powinieneś,

- Nie umiem prowadzić jedną ręką,

- To nie problem. - wzruszył ramionami, dzieląc zapiekane kanapki przydzielone Jiminowi na kawałki, zanim chwycił jeden z nich podając mu pod same usta - A,

- No bez jaj, nie będziesz mnie karmił - Yoongi wykorzystał jego otwarcie ust przy wypowiadaniu tych słów, wypychając mu kawałek tosta,

- ,,Dziękuję Yoonnie" wymawia się trochę inaczej, popracuj nad dykcją,

- Dzięki - skinął.

Mimo pierwszego narzekania, Jimin przyjął w siebie całe śniadanie, dzięki czemu Min mógł zająć się tym swoim, z zadowoleniem oglądając mijany krajobraz. Niby wiedział, że gdzieś tam w krzakach może się czaić Demon ze spluwą, ale jakoś ten widok dalej był mu miły. Lubił wycieczki. Szczególnie te w miłym towarzystwie.

Płynące z radia melodie sprawiały, że nie czuli potrzeby rozmowy. Z resztą o czym mieliby rozmawiać? Nie chcieli dołować się wzajemnie, a trudno było im myśleć o czymkolwiek innym poza tym jak bardzo się narazili i jak blisko byli śmierci. Powinni przygotować sobie jakieś alarmy? Wynająć ochroniarzy? Jimin przez chwilę żałował, że nie wziął ze sobą Woobina, ale wiedział, że nie mógł go wprowadzać w całą sprawę ani go narażać, nie wspominając już o zabieraniu Junhanowi jedynego (poza nim samym) człowieka, który potrafi go ogarnąć. Musieli po prostu bardziej uważać, znaleźć coś, jakiś sposób lub miejsce, co zapewni im większe bezpieczeństwo. Zdaje sie, że ucieczka to nie jest wszystko.

Yoongi uderzył głową o szybę, jęcząc przeciągle z bólu, który zalał jego skroń. Na chwilę pociemniało mu w oczach, dzięki czemu miał chwilę, aby zastanowić się gdzie odpłynął i czemu wrócił. Ostatnie co pamiętał, to wpatrywanie się w obraz za oknem, a potem nagle był tutaj, gdy samochód gwałtownie zahamował. Obrzucił Jimina zdezorientowanym spojrzeniem, którego ten zdawał się nie zauważać gryząc wargę i wpatrując się pustym spojrzeniem w coś u góry, po czym nagle schylił głowę z zawstydzony uśmiechem:

- Słuchaj, może i zostane w twoich oczach ostatnim debilem, ale chyba mam propozycję,

- Już się boję, dawaj,

- Skoro tak łatwo było znaleźć nas na zadupiu, to może spróbujemy ukryć się w mieście?,

- Żarty sobie stroisz?! Wyłożyć się jak na talerzu?,

- Ale popatrz na to z tej strony: tu nie było nikogo i znalazł nas niemal natychmiast, a tam jest tyle ludzi, że nie sposób będzie nas odróżnić. Stać nas na pokój w jakimś drogim przeludnionym hotelu, zatrzymajmy się w centrum miasta i spróbujemy tam przetrwać choć na trochę,

- Mam w ogóle prawo głosu? - prychnął,

- Jesteśmy w tym razem, jakbyś nie miał prawa głosu, nie zatrzymałbym się tutaj, tylko pojechał od razu. Wybieraj: w prawo do miasta, które znam z dzieciństwa, w lewo na jakieś kolejne zadupie, a przynajmniej nigdy nie słyszałem o takiej miejscowości, więc szczerze nie jestem pewien czym ona jest,

- Zaufam ci. Ale lepiej żeby mieli w pokojach dwa łóżka,

- Brzydzisz się mnie czy jak? Przecież zawsze możesz spać w wannie,

- Łóżka są dla mnie, jestem starszy i mi się należy,

- A ty co mi tu karty hyunga wyciągasz? To nielegalne Min,

- Miałeś tak do mnie nie mówić,

- Wybacz...Yoonnie? - uśmiechnął się szeroko, puszczać mu oczko. Dobrze pamiętał jak ten nazwał samego siebie jakiś czas temu,

- Czasami mam ochotę cię gdzieś zostawić i odjechać samemu - założył ręce na piersi,

- No weź, uwielbiasz mnie,

- Ty sobie nie wyobrażaj niewiadomo czego. - warknął - Jak już to ty mnie uwielbiasz,

- Nie przeczę,

- I jeszcze pobudzasz moje wyrzuty sumienia, super,

- Oj no nie złość się. - szturchnął go łokciem - Wiesz co mają w miastowych hotelach? Bilarda, którego szukałeś w motelu,

- A więc wisisz mi kilka partyjek. - rozweselił się, mierząc go szukającym przytyku spojrzeniem - Jiminnie,

- Nic z tego, tak mnie rozczulisz, a nie wkurwisz,

- Stul się i prowadź.

Starry Eyes | YoonMinWhere stories live. Discover now