»Chapter-11«

7.9K 398 7
                                    

W mojej głowie panuje istny chaos kiedy siedzę wraz z ciocią w poczekalni. Te słowa babci: Demony ratują czyjeś życie, ale zarazem komuś innemu  odbierają. Jak to ratują i odbierają? Nie rozumiem. W końcu demony są złe i powinny cały czas zabijać a nie ratować. Dziwniejsze jest jeszcze to dlaczego Zayn  zaatakował Lancelota. Przez myśl przebiega mi, że to ja miałam zostać zabita wczoraj wieczorem, a Lancelot teraz cierpi za mnie. zadziwia mnie to wszystko bardzo mocno i muszę poważnie zastanowić się nad swoim życiem. Muszę przestać zadawać się z Harrym o ile jeszcze żyje i Zaynem, z którym mam niemały problem.

- Co się dzieje? - pyta Minewra. 

- Nic. - próbuję kłamać.

- Na pewno?

- Tak, po prostu jestem zmęczona.

Wzdycha bezradnie i opiera się o oparcie krzesła. 

- Ukrywasz coś przed nami? - unosi swoją brew.

Oblewa mnie zimny pot.

- Oczywiście, że nie. Skąd ci w ogóle przyszedł do głowy taki pomysł? - prycham udając, że śmieję się z jej pomysłu.

Widzę jak lekarze opuszczają salę Lancelota. Przepraszam na chwilę Minewrę i udaję się do niego. Gdybym mogła sama bym go uzdrowiła. Niestety, to tak nie działa.

- Hej - mówię cicho do niego. Odzyskał przytomność. To dobry znak.

- Hej - szepcze z bólem. 

- Przepraszam że cię przemęczam, ale widz że cię przepraszam. 

- Za co?

- Za wszystko. Obiecuję ci, że już nigdy więcej to ci się nie przytrafi.

- Bello to zaszczyt, że mogę umrzeć dla ciebie.

Och, tylko nie jego przemowa.

- Nie mów tak, proszę. Ty nie umrzesz. 

- Nie mam na to wpływu. - łapię jego dłoń by dodać mu otuchy.

Powinna być taka zimna?

- Widziałem cię z nim. - szepcze z bólem. Nie mogę stwierdzić czy to przez te rany czy przez zawód miłsny.  - On nie jest dla ciebie. Jesteś delikatna. O ciebie trzeba dbać i kochać, a nie  czarować, zastraszać i bić. Proszę cię, nie zakochuj się w nim.

Marszczę brwi.

- Ja się w nim nie zakochałam. - wypieram się, bo jest to szczerą prawdą. Pozbyłabym się tego wrzodu jakim jest Zayn, nawet dopłaciła by ktoś go zabrał ode mnie. - Z Zaynem nic mnie nie łączy.

- Skąd wiesz, że chodzi mi akurat o Zayna? Przecież może też być Harry.

- Skąd ty ich wszystkich znasz? - jestem zdezorientowana.

- Bello wiedz, że ty jedyna skradłaś moje serce i nadal je masz. Wiem kiedy coś jest z tobą nie tak. Teraz wiem, że okłamujesz swojego najlepszego przyjaciela, którym jestem ja.

- To nieprawda. Ty nie mówisz poważnie.

- Jesteś nim zafascynowana.

- Nie.

- Tak. Gdybyś nie była, nie całowałabyś go. 

Oblewa mnie zimny pot.

- Skąd to wiesz?

- Widziałem. 

- Proszę już opuścić salę. Pacjent musi odpoczywać - przerywa nam lekarz.

- Mogę jeszcze chwilkę? Tylko sekundkę? - błagam go. 

- No dobrze. Ale proszę się śpieszyć - wychodzi rzucając mi ostrzegawcze spojrzenie.

- Kiedy on cię napadł? - pytam Lancelota. Wzdycha lekko, krzywiąc się przy tym. 

- Wczoraj, kiedy uciekałaś od niego. - zamyka oczy, a ja zastanawiam się czy na pewno chcę wiedzieć więcej. - On nie żartował mówiąc, że masz 10 sekund na ucieczkę. Naprawdę cię gonił i byłoby z tobą źle gdybym go nie zatrzymał.

- A więc to dlatego jesteś tak  pobity. - myślę na głos lustrując jego twarz. Nie odpowiada, ale wiem że jest zmęczony i chce zostać sam. - Nie da się opisać tego jak jestem ci wdzięczna. - całuję jego wierzch dłoni. - Wpadnę jeszcze do ciebie.

- Uważaj na siebie.

                                                         *  *  *

- Nie opuszczasz sama zamku i  nigdzie nie wychodzisz, tym bardziej po zmroku. - mówi tata przy kolacji. 

- Okej. - odpowiadam grzebiąc widelcem w talerzu.

- Coś się stało? - pyta mnie

- Nie, a co?

- Zawsze są jakieś kłótnie w sprawach  twoich wyjść.

- To teraz ich nie ma. 

- Ale nigdy...

- Odpuść jej. Proszę cię. - przerywa mu Minewra. 

- Na ręce Lancelota znaleziono dziwny napis na ręce - zaczyna. Wypluwam zawartość picia z mojej buzi do szklanki. Nie wiedziałam, że będzie o tym mówił nawet przy stole. - Bella, wszystko dobrze? - wycieram twarz serwetką.

- Tak tylko...

- Znasz Zayna? -  jej pytanie mnie zaskakuje.

- Minewro...

- Odpowiedz czy znasz  jakiegoś Zayna. To by ułatwił nam sprawę w śledztwie. - przerywa mi. Zasycha mi w ustach i nie wiem co powiedzieć. Jestem pomiędzy  młotem a kowadłem. Z jednej strony chcę wydać Zayna, za to że tak potraktował Lancelota, ale z drugiej boję się nie tylko o siebie, ale i też o moją rodzinę. Jeśli Zayn tutaj krąży to znaczy że jest ich więcej. 

- Bella nie zna zbyt wielu ludzi. - tata wraca do swojego posiłku.

Dzięki Bogu że odpuścił.

- Ja i tak wiem, że przed nami ukrywasz. - Minerwa patrzy na mnie dziwnym spojrzeniem.

Broken the law-My black angel➡ ZM✅Where stories live. Discover now