»Chapter-53«

5.8K 306 31
                                    

Powiem szczerze, jestem przerażona tym wszystkim, moim życiem, Harrym, wyrokiem. W tym momencie strach przestaje nade mną kontrolę. Gdybym stała,  z pewnością upadłabym płacząc i lamentując, że nie chcę wracać do Harrego.

- To nie możliwe. - szepczę dławiąc się łzami - Dlaczego nie liczy się moje zdanie? - spoglądam załamana na kobietę, a ona mocniej mnie przytula. 

Nie odzywa się.

Wszystko skończone.

Ja jestem skończona.

Już martwa.

Moim ciałem wstrząsa fala szlochu, nie słychać jej jednak aż tak bardzo. Zapłakana spoglądam na Zayna, a on patrzy się na mnie pustymi oczami.

Wszystko prysło.

Nasza bańka.

Nasza radość.

Nasza przyszłość.

- Więc, kto był pierwszy skradając Belli dziewictwo, ten będzie miał ją na własność.  - słyszę głos Bońka. W gardle rośnie mi wielka gula, której nie mogę przełknąć.

- Ja - uradowany Harry wstaje ze swojego miejsca. Sąd karze mu siadać a on ze zwycięskim uśmiechem to robi. Wpatruje się w Zayna z wyższością, przez co mam ochotę mu przywalić. To już chyba drugi raz kiedy chcę to komuś zrobić. Harry na to zasłużył, a teraz jeszcze bardziej pogarsza swoją sprawę.

Tak bardzo go nienawidzę. Ile bym dała by nie spotkać go na tej  łące, ale nie jestem pewna też czy spotkałabym Zayna. Może byłoby i lepiej. Nie cierpiałabym i on też.

- Więc ty Harry byłeś pierwszy? - głos Bońka wyrywa mnie z zamyślenia.

- Tak.

- Nie tak go wychowałam. - szepcze kobieta obok, a ja wtulam się w nią jeszcze bardziej. Może jeszcze uda mi się uciec. Gdybym teraz wyszła potajemnie i schowała się gdzieś, to miałabym jakieś szanse na przetrwanie.

< Perspektywa Zayna >

Czuję teraz ból.

Sytuacja mojego stanu w jakim się teraz znajduje jest nie do opisania. Czułem się jakby ktoś kopną mnie prosto w serce, kiedy mój własny ojciec oddał swój głos, w dodatku niesprawiedliwie. Gdybym był takim egoistą jak on już dawno powiedziałbym, że zdradzał mamę nieraz z naszą niańką. Nadal pamiętam ten dzień kiedy przypadkowo weszłam do nie tego pokoju co trzeba, nakrywając ich razem w łóżku. Tłumaczył mi, że to nie tak, a ja mu przytakiwałem, jednak sam wiedziałem swoje. Nie powiedziałem tego mamie i nie powiem dla jej własnego dobra. Załamałaby się, a ja niezniósłbym tego widoku. To jedyna osoba, która kocha mnie od urodzenia.

Spoglądam na Harrego i widzę, że przygląda mi się z triumfem wymalowanym na twarzy.

- Gówna prawda. - mówię, a sala nagle cichnie. Przełykam ślinę kiedy wszystkie pary oczu są zwrócone na mnie. - Nie masz żadnych dowodów.

Teraz dopiero zacznie się moja gra.

Ten zdziwiony patrzy na mnie, marszcząc brwi.

- Bella może potwierdzić...

- Bella nie ma tu nic do gadania. Sąd cały czas to powtarzał więc to żaden argument.

 Harry prycha.

- I co? Powiesz mi teraz że to niby ty ją rozdziewiczyłeś? - śmieje się. Zaciskam zęby, a do głowy wpada mi pewien pomysł.

- Tak. Mam nawet świadków.

- Ciekawe jakich.

- Lancelot. - to jedne jedyne słowo które wypowiedziałem doprowadza do tego, że kopara Harrego upada aż na podłogę. Ten ciołek wie tylko tyle, że z nią spałem. Jest aniołem, więc na pewno pomyśli, że doszło do czegoś więcej.

- Kłamiesz. - mówi po chwili już zbity z tropu. W środku przybijam sobie piątkę z moim demonem.

- Nie, możesz się go o to zapytać. Powie ci to samo co ja. - wcale nie powie. Nie wiem nawet czy zechce z nim gadać. To Lancelot, ta ciota, która boi się by nie złamać paznokcia. Widząc bark odpowiedzi od Harrego postanawiam wziąć inną taktykę. - Drogi sędzio, ja naprawdę nie mam złych intencji. Potrzebna jest mi tylko twoja zgoda na rozwód Belli z Harrym. .

- Przecież on kłamie. - wtrąca wściekły Harry.

- Nie z tobą teraz rozmawiam. - ucisza go Boniek i spogląda na mnie. - To ty jako pierwszy skradłeś jej dziewictwo?

Przełykam ślinę.

- Tak. - nie.

- Wiesz, że za kłamanie możesz ulec karze?

- Wiem. - kurwa mać.

Sędzia wzdycha.

- W takim razie jednogłośnie oświadczam, że Bella należy do Zayna.

                                                                                 *  *  *

- Proszę tutaj. - mówi Boniek, kiedy udajemy się wraz z zapłakaną Bella do jakiegoś pomieszczenia.

Spoglądam na wtuloną we mnie dziewczynę i dociera do mnie w końcu, że już wszystko się skończyło. To co najgorsze już za nami.

Całuję ją we włosy, przyciągając bardziej do swojego ciała.

- Połóż tu dłoń, na której masz obrączkę. - instruuje sędzia pokazując na betonową rzeźbę. Bella spogląda na mnie przestraszona, a ja kiwam głową by to zrobiła.

Ostrożnie kładzie dłoń, a Boniek wyciąga czarodziejskie obcęgi. Dziewczyna wzdryga się kiedy dotykają jej palca, przecinając obrączkę Harrego.

Nareszcie wolna.

                                                                              *  *  *

Muszę to kurwa zrobić dzisiaj, bo inaczej następnego dnia spanikuję. Ale jeśli tego nie zrobię, władze się przyczepią i zabiorą mi ją.

Chodzę jak idiota wte i we wte. Sprawdzam  czy to, aby na pewno znajduje się w mojej kieszeni.

Jest.

Wzdycham z ulgą i idę do mojej sypialni. Widzę Belle siłującą się z zamkiem od sukienki. Z uśmiechem podchodzę do niej i jej pomagam.

- Wyglądasz pięknie. - mówię jej całkiem poważnie. Ona rumieni się spoglądając w lustro. Dziękuje cicho, a ja za dłoń odwracam ją w swoją stronę, skradając pocałunek..

- Moja piękna, ukochana i najdroższa - zaczynam - Znamy się dość krótko. Wiem, że pewnie twoim wybrankiem miał być rycerzem na białym koniu, bo czemu by nie? Niestety przyczepiłem się ja i nie odpuszczę. - klękam i wyciągam pudełeczko - Przyjmij ten pierścionek i zostań moją żoną.

Broken the law-My black angel➡ ZM✅Where stories live. Discover now