»Chapter-92«

4K 282 37
                                    

Patrzę na niego ze strachem i obrzydzeniem. Jak on może się tak zachowywać w stosunku do mnie? Oczywiście, że bym wybrała opcję ucieknięcia z zamku, ale niestety nie mogę teraz myśleć tylko o sobie, ale i też o dziecku.

Wzdycham i jestem na skraju depresji. Myślałam, że jak wrócę tutaj będzie mnie wspierał, a tak jeszcze dodaje mi kłopotów i problemów.

- Proszę, nie karz mi tego robić. - szepczę, a on przymyka oczy.

- Wybieraj. - powtarza spoglądając na papiery.

- Nienawidzę cię. - szepczę, a on zdziwiony spogląda na mnie.

- Co?

- Nienawidzę cię. - powtarzam z goryczą.

- Bella ja to robię dla twojego dobra i...

- Przestań. - przerywam mu i wstaję. Lekko kręci mi się w głowie, ale ignoruję to. - Niech ci będzie. Wyjdę za tego cholernego Lancelota. - szepczę, a on się uśmiecha.

- Bella ja...

- Mam tego wszystkiego serdecznie dość.

Chwytam klamkę i po chwili wychodzę z jego gabinetu.

Po drodze do mojego pokoju mijam Trishę. 

- Bella poczekaj. - słyszę jej głos za mną, ale się nie odwracam. Nie rozmawiam z dziwkami.

Wchodzę do mojego pokoju i powoli kładę się na łóżku. Głowa zaczęła mnie strasznie boleć, więc chyba bez tabletki się nie obejdzie.

Wzdycham i kiedy mam już wstać i iść po środek przeciw bólowy, do mojego pokoju wchodzi Lancelot. Jęczę w duchu, bo nie chce mi się z nim rozmawiać.

- Hej. - mówi i siada obok mnie na łóżku.

- Hej. - uśmiecham się sztucznie.

- Dobrze się czujesz ? Wyglądasz blado.

- Głowa mnie boli, to nic wielkiego. - chyba. Już dzisiaj rano widziałam jakieś gwiazdki, nie wiem czy zwariowałam czy w nocy lunatykowałam i uderzyłam o coś głową. Te opcje są najbardziej prawdopodobne.

- Może przynieść ci tabletkę? - proponuje, a ja w duchu się uśmiecham.

- Jakbyś mógł. - z powrotem kładę się na łóżku. Ten się uśmiecha i znika za drzwiami. Przynajmniej jeden plus jego wizyty tutaj. Nie wiem czy ojciec mu już o tym powiedział, ale teraz wszystko zaczyna mi już zwisać. Nie mam siły na nic. Chcę tylko by Zayn mnie przytulił i zapewnił że wszystko będzie dobrze, tak jak dawniej.

Słyszę skrzypnięcie drzwi i widzę Lancelota niosącego wodę z tabletką.

- Ibuprom może być? - pyta a ja kiwam głową, chociaż osobiście wolę apap. Odbieram od niego jego 'zdobycz' a po chwili tabletka jest już w moim żołądku. - Jak tam rozmowa z Harrym?

- Normalnie. - wzruszam ramionami. - Nic nie dowiedział się na temat Zayna.

Kiwa głową na znak że zrozumiał, a ja wzdycham.

- On nadal tu chodzi?

- Kto?

- Zayn.

Sztywnieję.

- Nie... albo tak... znaczy nie wiem. - jąkam się i drapię po głowie. Przecież widziałam go jak byłam z Lancelotem nad jeziorem.

< Perspektywa Lancelota >

Chcę zadać jedno zasadnicze pytanie, ale kiedy Bella  zwija się z bólu na łóżku momentalnie o nim zapominam i przestraszny wstaję.

- Bella co ci się dzieje? - pytam nachylając się do niej.

Broken the law-My black angel➡ ZM✅Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon