»Chapter-56«

5.9K 295 19
                                    

 < Perspektywa Zayna >

Ten, kto wydaje wyrok, sam powinien go wykonać. Jeśli chcesz odebrać komuś życie, powinieneś spojrzeć mu w oczy i wysłuchać jego ostatnich słów. Jesteś mu to winien. Kiedy nie masz odwagi tego uczynić, skąd możesz wiedzieć, że ten człowiek zasługuje na śmierć? Mój ojciec był niesprawiedliwy i każdy o tym dobrze wie. No, z wyjątkiem Harrego, ale on się nie liczy. Nie wiem co bym zrobił gdyby Bella musiała jednak wrócić. Bo miłość to nie jest i nie może być zwykłe uczucie. To nie przyzwyczajenie ani życzliwa troska. Miłość to szaleństwo, to serce, które wali jak szalone, światło, które spływa wieczorem wraz z zachodem słońca, chęć poderwania się z łóżka nazajutrz, tylko po to, by spojrzeć sobie w oczy. 

Czy szczęście jest chwilą, w której trzyma mnie za rękę? Obejmuje moją dłoń swoją tak pewnie, że czuję twoje ciepło?

Tak. 

Czy szczęście to moment, w którym leży obok mnie, a jej  przepełnione czułością oczy wyrażają więcej niż słowa?

Oczywiście.

Czy szczęście jest wtedy, kiedy tęsknię, a jej nie ma i nie będzie długo i nie wiem, kiedy wróci i nie wiem jak to zniosę i...

Poniekąd.

Czy może jest wtedy, kiedy daje mi siłę i pozwalasz zmagać się z codziennością... Trzyma mnie w pionie dzięki fundamentom mojej kruchej egzystencji, którymi niepostrzeżenie się stałeś?

Tak.

Miłość - jedno słowo, niby nic, nieznaczne jak ostrze noża. Właśnie tym jest: ostrzem, krawędzią. Przechodzi przez środek twojego życia, dzieląc wszystko na pół. Przed i po. Cały świat spada na którąś ze stron. Przed i po. I w trakcie - moment na krawędzi.

- Tak. To będzie dobre. - z zamyślenia wyrywa mnie głos strażnika. Spoglądam na niego, a potem na plany wyłożone na środku stołu. Zdezorientowany rozglądam się po pokoju i widzę, że jesteśmy w tajnej sali.

- Tak. - przytakuję mu nie wiedząc o co chodzi. Później jeszcze je pooglądam by wiedzieć co i jak. - To tyle? 

Tak - odpowiada, a ja bardziej się mu przypatruję. Znam James' a od bardzo dawna i okazał się bardzo dobry i sumienny w swoim fachu. Dlatego zawsze mu zlecałem najważniejsze zadania, kiedy ja nie miałem czasu.

Wstaję z krzesła i udaję się do wyjścia. 

- Możecie się rozejść. - mówię na wychodne, a oni tylko kiwają głowami.

Idąc korytarzem zauważam Amira i... Belle? Marszczę brwi i szybciej do nich podchodzę.

Kiedy jestem już wystarczająco blisko zaczynam cicho się śmiać.

-  Zayn, pomóż. - jęczy dziewczyna przygwożdżona do podłogi przez wilka. Prawie całe ciało ma w jego ślinie i jestem zdziwiony tym, że jej nie zaatakował.

Amir kieruje swój język na twarz Belli, a ona zaczyna go z całych sił odpychać. Ten tylko uradowany, że ona go ''głaska'' jeszcze bardziej zaczyna się cieszyć liżąc ją.

- No Zayn! Nie stój tak! Pomóż mi! - podnosi głos i wiem, że brzydzi się go. Ze śmiechem ściągam zwierzę z niej i każę usiąść. Posłuszni to robi, a w tym czasie Bella wstaje. - Idę się wykąpać. - oświadcza i biegnie korytarzem do naszej sypialni.

- Amir nawet nie próbuj. - ostrzegam go niskim głosem widząc, że patrzy się na nią i merda ogonem. Chce się idiota bawić, a jako zabawkę wybrał sobie moją narzeczoną. Świetnie.

Nagle wilk staje na cztery łapy i pędem biegnie za Bellą. Na szczęście ta szybciej zamyka się w pokoju, a on nie może tam wejść.

- Amir. - wołam go ze śmiechem. - Amir, do cholery chodź tu ! - z lekkim wahaniem słucha się mnie. Sięgam po jego obrożę na szyi i prowadzę do straży, by wypuścili go pobiegać. Widocznie nie ma co robić, rzucając się na Belle.

Broken the law-My black angel➡ ZM✅Where stories live. Discover now