»Chapter-44«

6.4K 307 22
                                    

< Perspektywa Zayna >

Życie zaskakuje. Nie można się przygotować na to, że ktoś odejdzie. Nie można przewidzieć, jak się na to zareaguje, a przynajmniej ja nie mogę. Nigdy nie przypuszczałbym, że powiem to Belli. Jeszcze nie teraz. Na pewno ta chwila byłaby dużo romantyczniejsza, i zamieszkałaby w naszych sercach na zawsze.

- Co? - szepcze zszokowana i wcale się jej nie dziwię. Stresuję się, że może mi odmówić, a wtedy po imprezie. Z mojego planu nici. Harry odzyska ją nie kiwając nawet palcem, a ja nie będę mógł żyć z przegraną.

To on jest jej mężem, nie ja.

- Bella, wiem że jesteś tym zaskoczona, ale tak musi być, inaczej będziesz musiała wrócić do Harrego. - próbuję ją jakąś przekonać. Nie wiem czy dobrze mi idzie, ale musi jakoś być. Chciałbym się już przenieść do przyszłości, a nie męczyć się w teraźniejszości.

- Więc o to chodzi. - szepcze, a jej nastrój przygasa. Marszczę brwi, a ona wyciąga dłoń z mojej. - Myślałam, że... nie, Boże jestem taka głupia. - przeczesuje palcami swoje włosy.

- Bella, co myślałaś? - pytam, bo ciekawość mnie zżera. Ona spogląda na mnie z... żalem? Przełyka ślinę i chcę dosięgnąć jej ręki, ale w porę ją odsuwa. Cała się ode mnie oddala o krok.

- Bella... - nie wiem nawet co chcę powiedzieć. Chcę ją jakąś zachęcić do otworzenia się, ale nie wiem jak. 

- Jak mogę za ciebie wyjść będąc jednocześnie żoną Harrego, a ty mając swoją narzeczoną? - zmienia temat.

Ma rację. 

- Załatwię to.

- Jak? Pojedziesz do niej i powiesz, że nie chcesz odwoła zaręczyny? Że jej nie kochasz? Wiesz jak ona się wtedy poczuje? Jesteś egoistą Zayn.

- To niby jak mam to zrobić? - wykrzykuję, bo mam już dość tych bez sensownych wymian zdań.

- Nie wiem Zayn. Po prostu zrób to co uważasz za słuszne. - to powiedziawszy odwraca się i odchodzi wzdłuż korytarza.

                                                                                       *  *  *

- Pozostaje jeszcze jedna kwestia. - mówię Belli, kiedy jemy obiad.

- Jaka? 

- Żeby nie wrócić do Harrego, musisz wyjść za kogoś innego, ale jednocześnie mieć zgodę tego kretyna.

- Ale jak? Przecież dwie strony muszą chcieć rozwodu, by przebiegł on pomyślnie.- stwierdza zaniepokojona.

- Wiem, ale Meranga nam pomorze. - pocieszam ją i mam nadzieję że to zrobi. - Już jutro do niego pojadę. Nie ma czasu do stracenia, a rano jest najbardziej uprzejmy. - boję się jego odmowy. Co będzie jeśli się nie zgodzi ? Nawet nie chcę o tym myśleć.

Po obiedzie, wysyłam Belle do sypialni, by się przespała, odpoczęła, a sam udaję się do lochów. Wzdycham, kiedy docieram do celi Amira.

- I co ja mam teraz z tobą zrobić? - pytam, ale wiem, że nie uzyskam od niego odpowiedzi, tylko gestu. Podbiega do krat i cieszy się z mojego widoku. Łapą pokazuje mi bym otworzył kłódkę. Robię to, ale od razu chwytam go za sierść na grzbiecie. Na wypadek gdyby, wyrwał mi się, a Bella przechodziła obok.

Wskakuje mi na ręce, a ja nie mogę pohamować uśmiechu. Za bardzo jestem do niego przywiązany, by się z nim teraz rozstać. Był ze mną na dobre i na złe. Każdy zasługuje na drugą szansę.

Z wilkiem na rękach udaję się na dziedziniec. Tam go wypuszczam by pobiegał. Za długo siedział w celi. Jego sierść jest sklejona i widać jak schudł. 

Kiedy wracam sam do zamku zwracam się do gosposi by nakarmiła go i jak się ściemni zamknęła  w jednym z pokoi.

Już mam uprzedzić Merangę o moim przyjeździe, ale podbiega do mnie zapłakana Bella z testem ciążowym w dłoni.
Tylko nie to.

Broken the law-My black angel➡ ZM✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz