»Chapter-93«

4K 275 38
                                    

- Jesteś idiotą - stwierdzam z grobową miną. - Jak ja niby w takim stanie mam jechać z tobą na Złą Stronę?
Ten tylko tylko wywraca oczami i przeczesuje swoje włosy.

- Przecież noga ci nie odpada, a w głowie nie masz siekiery. Dasz radę. - uśmiecha się do mnie jeszcze raz, a ja przywalam sobie z placka w czoło.

- Tak jak mówiłam, idiota. - burczę.

- Bella no dawaj. - jęczy. - Chcesz uratować Zayna?

- Chcę, ale to wszystko mnie już przerasta. Poza tym ma to coś na brzuchu, nie sądzę bym zdołała to sama odpiąć. - wskazuję na to dziwne urządzenie, a on się uśmiecha. Wyciąga zza pleców wielkie obcęgi, przez co wytrzeszczam na niego oczy.

- Nie ruszaj się. - mówi do mnie, a mój oddech przyśpiesza kiedy przykłada metal do mojego brzucha i rozcina pas. - Gotowe. - rzuca narzędzie pod łóżko, a ja wzdycham.

- Skąd ty to wytrzasnąłeś? - pytam próbując wstać.

- Zayn ma tu schowek na broń. Nie mówił ci? - podaje mi dłoń którą przyjmuję.

- Mówił. - rzucam przypominając sobie tamto zdarzenie.

Nigdy więcej z Zaynem nim do lasu. Nigdy.

- To na pewno dobry pomysł? - pytam go i lekko łapię się za głowę. Zaczyna mi wszystko wirować. - Ja tam zemdleję i jeszcze mną będziesz musiał się przejmować.

- Spoko spoko. Dam se radę, a takie pytanie. Jesteś w ciąży, nie? -  unosi na mnie brew, a ja wzdycham rozdrażniona.

- Tak, a nie widać?

- No widać. Chciałem tylko zapytać czy zdołasz polecieć na skrzydłach.

- Nie dam rady.

- Okej, tak tylko pytam jakby co. - uśmiecha się do mnie.

- Czyli w razie ataku?

- To też. Chodziło mi raczej o wyskoczenie z okna. - stwierdza łapiąc mnie za dłoń. - Musimy przejść niezauważalni. - instruuje i widząc mały ruch w szpitalu, potajemnie udajemy się do wyjścia.

- Wiesz, że i tak zauważą że mnie nie ma. - szepczę.

- No ba.

Po chwili jesteśmy już na zewnątrz.

- Gdzie idziemy? - pytam, kiedy przez dłuższy czas kieruje mnie w nieznanym kierunku.

- Do przejścia, nie?

- Co to było? - jestem przestraszona kiedy w krzakach coś zaszeleściło.

-  Wiewiórki się ruchają. Nic wielkiego. - wzrusza ramionami, a ja otwieram buzię.

Serio?

- No co? - pyta spoglądając na mnie z uśmiechem. - Może chcesz popatrzeć? 

- Nie dzięki, nie jestem tobą.

- Ja nie oglądam pornosów bez pop cornu.

Och.

- Nic mi więcej o tym nie mów. - rzucam i próbuję nie słuchać tego jak się ze mnie śmieje.

- Przecież sama ruchałaś się z Zaynem.

- Przestań! - piszczę i wzdycham z ulgą kiedy jesteśmy już na miejscu.

- Stać! Kto tam jest! - słyszymy krzyk jednego ze strażnika pilnującego przejścia. Harry klnie w duchucicho, a moje kolana się uginają.

O cholera.

Broken the law-My black angel➡ ZM✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz