»Chapter-88«

4.6K 283 11
                                    

- Co tu się dzieje? - bez uprzedzenia wchodzę do pokoju. Od razu odskakują od siebie przerażeni.

- Nic, a co ma się dziać? - pyta Trisha i wymusza uśmiech. Nie no, kłamać to ona nie umie. Przynajmniej teraz.

- Słyszałam jak mówiliście do siebie  'mamo' i 'synku', czy ja o czymś nie wiem? - te słowa ledwo przechodzą mi przez gardło. Jeśli to prawda to ja się załamię. Naprawdę.

- Nie. - kobieta odpowiada szybko, a Lancelot spogląda na nią zdradzając że kłamie. 

- Mamo ona i tak słyszała naszą rozmowę. - mówi do niej, a ja wzdrygam się kiedy słyszę słowo 'mamo'.

Trisha spogląda na niego, a potem na mnie i wzdycha.

- Tak. Lancelot jest moim synem. - przyznaje i spuszcza głowę jakby była małym dzieckiem, a ja jej ojcem i karzę ją za to że zjadła słodycze przed śniadaniem.

- Ale jak? Przecież... to niemożliwe. Jesteś żoną Yasera, nic nie rozumiem. - jąkam się i przykładam sobie dłoń do czoła.

- Lancelot nie jest synem Yasera. 

Och.

- Więc czyim? -  wypalam i dopiero po chwili uświadamiam sobie jakie to było niewygodne pytanie.

- To ja może wyjdę. - słyszę głos Lancelota,  a po chwili zamykanie drzwi.

- Zaszłam z nim w ciąże jeszcze będąc po Dobrej Stronie. Nie znałam wtedy Yasera. Lancelot miał 2 latka kiedy go opuściłam. Zajmowała się nim moja matka. Wyszłam za Yasera, przez to nie mogłam odwiedzać go często. Robiłam to raz na parę lat i tak jak Yasera nie było. Następnie zaszłam w ciążę z Zaynem i wtedy nie było już mowy o Lancelocie. Do tego Harry i widzę go dopiero teraz. Proszę nie mówi nikomu. Wiem, że źle zrobiłam, ale chcę to naprawić.

- Jak?

- Nie wiem. Skrzywdziłam Lancelota, to fakt, ale nie z własnej woli. Gdybym mogła zabrałabym go na drugą stronę jak jeszcze był mały, ale Yaser by się wściekł. Lancelotowi na pewno stałaby się krzywda z jego rąk.

Wzdycham zdezorientowana i siadam na skraju łóżka. Trisha robi to samo.

- To dlatego nigdy nie znałam jego rodziców. - myślę na głos, a kobieta tylko kiwa głową. - Ale jak on trafił do nas do zamku?

- Nie mam zielonego pojęcia, ale byłam wniebowzięta kiedy się tego dowiedziałam od mamy. Byłam szczęśliwa że będzie miał dobre życie. - uśmiecha się.

- Lancelot od tak cię poznał? - pytam zdziwiona.

- Na początku nie. Sama nie wiedziałam że to on. Wyrósł na pięknego mężczyznę, a zapamiętałam kruchego dwulatka. Potem jakoś zaczęliśmy rozmawiać i samo wyszło.

- Ale to na pewno on? - pytam, bo nie chce mi się wierzyć że Lancelot którego znam od dziecka ma matkę po Złej Stronie.

- Tak Bello. Jestem o tym święcie przekonana.

Nie odpowiadam tylko analizuję fakty. Nie wiem dlaczego ale jestem zła na Trishę. Przecież nic nie zrobiła, czym miałabym się przejmować, ale jednak tak jest. Sam fakt o jej przeszłości mnie intryguje. Kto jest ojcem Lancelota. Już mam się zapytać o to, ale rezygnuję z tego. To niezręczne i chamskie.

- Znałaś wcześniej mojego ojca? - spoglądam na nią.

- Jak mogłam nie znać. - lekko się uśmiecha. - Był królem, każdy go zna. Ja niestety byłam tylko poddanym.

- Naprawdę? Byłaś zwykłym aniołem?

- Tak. Nie byłam jakąś księżniczką czy królową. Z resztą twoja mama też nie.

Broken the law-My black angel➡ ZM✅Where stories live. Discover now