»Chapter-90«

4.3K 255 25
                                    

- Jak to chcą wziąć ślub? Czy oni całkiem oszaleli? - kręcę  głową i spoglądam na Lancelota. Z czego się tak cieszy? - Co?

- Nic. Po prostu pierwszy raz widzę cię tak zdenerwowaną.

- Czyli to jest niby powód do śmiechu? - pytam i mam ochotę mu przywalić. - Nie dobijaj mnie jeszcze ty.

- Przepraszam.

Wywracam oczami i bawię się nerwowo palcami. Czemu wszystko nie może być łatwe? Tak bardzo chciałabym żeby Zayn tu był.

- Zastanawiałaś się już nad kandydatem na swojego męża? - pyta Lancelot, na co zdezorientowana unoszę brwi.

- Co? Jakiego męża?

- Twój ojciec mówił mi, abym ci o tym przypomniał. Chodzi o jakiś honor, czy coś.

Kiwam powoli głową na znak, że zrozumiałam i wpadam w jeszcze większy smutek. Na śmierć o tym zapomniałam.

- Gdzie on jest? - pytam i wstaję.

- Kto?

- Ojciec. - oby nie z Trishą bo nie ręczę za siebie.

- W swoim gabinecie.

- Dzięki. - rzucam mu uśmiech i odwracam się na pięcie, by po chwili stać przed mahoniowymi drzwiami. Nie wiem czy mam zapukać czy nie, bo wczoraj tego nie zrobiłam i zastałam ojca, w takiej a nie innej sytuacji. Z resztą, chyba nie będą tego robić na biurku.

Niepewnie chwytam klamkę i pociągam w dół.

- Bella? - pyta tato, wychylając głowę znad jakichś papierów. 

- Tak. - szepczę i siadam naprzeciw niego.

- Co cię do mnie sprowadza? Chcesz nas przeprosić.

Prycham.

- Oczywiście, że nie. Przyszłam, bo słyszałam że chcecie wziąć ślub. - ledwo przechodzi mi to przez gardło. To jest takie... fuu.

- Kto ci to powiedział? Lancelot?

- Może. - wzruszam ramionami. - Od razu ci mówię, że to najgorszy pomysł na jaki kiedykolwiek wpadłeś. Proszę przejrzyj w końcu na oczy.

- Bello nie będziesz mi mówić co mam robić. Jak już wcześniej wspomniałem jesteśmy z Trishą dorośli i wiemy co robimy. Poza tym możemy zrobić dwa wesela na raz.

- Co ty gadasz?

- Chcę ci jedynie powiedzieć, że jeśli my ustalimy datę śluby ty też będziesz zmuszona wybrać sobie kandydata i wyjść za niego.

- Chyba coś cię boli. - burczę cicho i chce mi się wymiotować. Na serio, jeśli zaraz stąd nie wyjdę, zwymiotuję mu na biurko, a to nie będzie fajne.

- Nie Bello nic mnie nie boli. Miałaś wystarczająco dużo czasu by kogoś sobie wybrać. 

- Ale ja czekam tylko na Zayna.

- Nie będziesz czekać w nieskończoność. Musisz żyć dalej bez niego, bo szanse są niewielkie że z tego wyjdzie. - dołuje mnie jeszcze bardziej, przez co spuszczam wzrok na swoje palce.

- To co mam niby zrobić? - pytam cicho, a on wzdycha.

- Wybierz sobie kogoś na męża, nie wiem... na przykład Lancelota.

- Przestań. - mówię szeptem. - On jest moim przyjacielem, nikim więcej.

- Więc może... szympans w lokach? - uśmiecha się do mnie na co unoszę brwi. Ja z Harrym? Prycham. Gdyby tylko wiedział że byłam już jego żoną. - Wydaje się miły, a poza tym ratował was przed Zaynem. - wzdycha. - Wczoraj jak się kłóciliśmy, Trisha wspomniała o tym że się z nim całowałaś, czy ty go naprawdę kochasz?

Broken the law-My black angel➡ ZM✅Where stories live. Discover now