»Chapter-48«

6.6K 317 37
                                    

< Perspektywa Belli >

- Zayn, co się dzieje? - pytam kiedy wjeżdżamy autem do lasu, chowając się za jakimiś krzakami. Zayn tak zawraca autem, że mamy dobry widok na zamek. 

- Widzisz tamto auto? - pyta wskazując palcem. 

- Tak. 

- A wiesz kto jest jego właścicielem?

- Nie, skąd mam wiedzieć.

- Harry.

Krew w całym moim ciele momentalnie zastyga.

- Musimy stąd jechać. - błagam go, jednocześnie próbując panować nad swoim głosem.

- Bella spokojnie.

- Spokojnie? Człowieku, pędziłam z nim parę tygodni i uwierz mi, że wtedy nie było spokojnie. - mówię i czuję jak w moim gardle formuje się gula, której nie mogę przełknąć.

- Co on ci robił? - pyta Zayn, tak strasznym tonem, że aż odwracam w jego stronę głowę. Przełykam ślinę, ale i tak nic nie wyjdzie z moich ust. 

- To nie jest czas ani miejsce na tego typu rozmowy. - zauważam, a mój głos o dziwo się nie łamie. Zayn napina szczękę i zaciska ręce na kierownicy, tak, że knykcie przybierają kolor biały.

Jest zły.

- Jak sobie życzysz. - syczy nie spoglądając na mnie. Wzdycham z bezradności i opieram się bardziej na fotelu.

Strach jest wytworem wyobraźni. To kara, cena, jaką płaci się za wyobraźnię. Strach to czasem brzydka rzecz. Nie pozwala ci doznawać najpiękniejszych chwil. Będzie moim przekleństwem, jeśli go nie pokonam. Najstarszym i najsilniejszym uczuciem znanym ludzkości jest strach, a najstarszym i najsilniejszym rodzajem strachu jest strach przed nieznanym

Kiedy się boisz, przynajmniej wiesz że żyjesz. - przypominają mi się słowa Harrego, a po moim ciele przechodzi gęsia skórka.

Po paru minutach doznaję szoku widząc jego wychodzącego z zamku Merangi. Mój oddech przyśpiesza, a Zayn kładzie mi rękę na kolanie i spogląda na mnie.

- Nie, bój się bo on to wyczuje. - nakazuje mi całkiem poważnie. Kiwam nerwowo głową, ale nie wiem jak mam przestać się bać.

Mężczyzna w lokach rozgląda się jakby kogoś poszukiwał, a następnie wsiada do auta i odjeżdża. Oddycham z ulgą i spoglądam na Zayna.

- Czemu nie jedziesz?

- Patrz. - pokazuje przed nas i ze strachem muszę stwierdzić, że Harry wrócił się by pojechać inną drogą. Gdybyśmy wyjechali wtedy kiedy kazałam, zauważyłby nas.

- Pojechał? - z nadzieją w głosie.

- Chyba tak. - stwierdza z lekkim uśmiechem i odpala silnik. Kładę rękę na kierownicy i spoglądam na niego.

- A jak tam jeszcze jest? - unoszę brwi 

- Trudno. Jest ryzyko jest zabawa.

- Wcale nie! Nie ma w tym żadnej frajdy.

- Dobra marudo. - ściąga moją rękę z kierownicy i podjeżdża pod zamek Merangi. Brama zostaje otwarta i wjeżdżamy do środka. Prawdę mówiąc, czuję się już o wiele bezpieczniej, pomijając te wspomnienia związane z próbą zabicia mnie, a raczej utopienia.

Wychodzimy z auta, a straż już nam otwiera drzwi. Przełykam ślinę widząc znajome otoczenie i wystrój wnętrza.

- Zayn i Bella. - mówi zdumiony Meranga wpatrując się w nas jakbyśmy byli ostatnimi ludźmi na ziemi.

Broken the law-My black angel➡ ZM✅Where stories live. Discover now