»Chapter-85«

4.3K 265 11
                                    

Obracam się na pięcie i idę  na plac zamku. Po cichutki biegnę przez korytarz i wchodzę do  'naszego' pokoju. Wsuwam do łóżkach i zasypiam.

                                                                 *  *  *

- Bella!

- Proszę nie zabijaj mnie...

- Bella do cholery!

- Zrobię wszystko co zechcesz...

- Bella obudź się!

- Nie kochanie. Zrobiłaś już wystarczająco dużo, kopiący sobie tym samym trumnę. A teraz żegnaj. Może jakimś cudem spotkamy się w piekle.

- Ty pójdziesz do piekła, nie ja. - szepczę.

- Obydwie, kochanie. Zgrzeszyłaś za dużo jak na anioła dobroci, a ja wycierpiałam się za dużo jak na demona, więc może będziemy miały wspólny pokój.

- Na pewno nie. Idź tam skąd przyszłaś i odczep się ode mnie.

- Bella? Słyszysz mnie? Co ci się dzieje? Bella!

- Czyli z lochów Zayna? Tam gdzie mnie zabił? Poprawka. Zabójstwo to jedno, ale zostać zabita przez katowanie to drugie. Ciesz się, że w ogóle nie chcę cię skatować tak jak Zayn mnie.

- Proszę zostaw mnie w spokoju. Niczego ci przecież nie zrobiłam.

- Jesteś pewna czy niczego? Po prostu jesteś, żyjesz, oddychasz. Zasługujesz na śmierć. - przykłada mi pistolet do skroni. - Do zobaczenia. - pociąga za spust.

Szybko siadam wybudzając się jednocześnie ze snu. Rozglądam się zdezorientowana po otoczeniu i dostrzegam, że światło jest zaświecone,  Trisha i tato przypatrują mi się zawzięcie.

- Słonko moje. - szepcze i mnie przytula. Teraz nie interesuje mnie, że chciał zabić Yasera, tylko bardziej się w niego wtulam i zaczynam płakać. Czuję że jestem cała mokra. - Co ci się śniło?

- Ona. - chlipię.

- Kto ona? Trisha?

- Co? Nie. - zaprzeczam szybko, a kobieta obok wzdycha z ulgą. Naprawdę myślała, że to ona mogła mi się śnić?

- To wszystko przez to, że widziałaś Yasera na szubienicy. To przez to masz koszmary.

- Nieprawda.

Tato wzdycha i wypuszcza mnie z uścisku. Idę do łazienki przemyć twarz, a po chwili znowu wracam do pokoju.

- Która godzina?

- Trzecia rano. - szepcze Trisha przypatrując mi się z troską.

- Godzina duchów. - szepczę sama do siebie i wyciągam z szafy nową koszulę nocną. Ta jest strasznie mokra przez mój pot. Przebieram się na szybko w łazience i wsuwam z powrotem do łóżka.

- Najgorsze jest to, że  nie mogliśmy cię obudzić. - szepcze po chwili tata wzdychając. Wstaje i gasi światło. - Jakby co jestem za ścianą. Śpijcie jeszcze.

                                                                        *  *  *

< Następny dzień >

 Idąc na śniadanie, boli mnie strasznie głowa. Brałam już chyba z cztery tabletki, ale nic mi nie pomaga. Chcąc usiąść na krześle, prawie przewracam się o własne nogi.

- Bella, co ci jest? - pyta zaniepokojony Lancelot pomagając mi usiąść. Nie mam sił gniewać się na niego za wczoraj. Po prostu wykonywał polecenie mojego ojca.

Broken the law-My black angel➡ ZM✅Where stories live. Discover now