»Chapter-65«

5.5K 270 18
                                    

- E...eee... pomyliłam pokoje - jąkam się i szybko ściągam z głowy kapelusz. Mój oddech staje się nierównomierny, gdy widzę jak patrzy na mnie spod przymrużonych powiek.

- Kłamiesz. - mówi nie przestając mi się przypatrywać. Przełykam ślinę i słyszę jak moje serce bije coraz szybciej.

- Nie, naprawdę pomyliłam pokoje. 

Nie wiem co Zayn zrobiłby gdyby dowiedział się, że szukałam po jego tajnym pokoju, a w dodatku wzięłam jego szkatułkę. Wmawiam sobie, że to nie kradzież, tylko pożyczenie bez pozwolenia. Muszę dowiedzieć się, co jest w środku.

- Po co ubrałaś tą pelerynę ? - pyta, a po chwili napina szczękę. Bo przeszukiwałam twój pokój, w znalezieniu jakiejś poszlaki, ale trafiłam na kapelusz i pelerynę. Nie mogłam się powstrzymać i ubrałam się w to.

- Wypadła z szafy. - kłamię cicho. Ten tylko marszczy brwi, a jego nozdrza wciągając powietrze się poszerzają. 

O cholera, jest zły.

- Szukałaś mi w szafie? - krzyczy, przez co się wzdrygam. Zaczynam drżeć ze strachu.

- Nie... nie - zaprzeczam szybko. Boże mogłam tu nie przychodzić, siedzieć w swojej sypialni i nic by się nie wydarzyło.

- I niby kapelusz też wypadł? - warczy, a ja czuję jak słone łzy spływają po moich policzkach.

- Zayn...

- Tak proszę pana. - przerywa mi znajomy głos. Zdziwiona spoglądam na kobietę podchodzącą do szafy i jednym zwinnym ruchem dłoni zamyka ją tak jak ma być. - Szafa pod siłą przeciągu się otworzyła, przez co wypadła z niej peleryna i kapelusz. Pani Bella nie kłamie. - broni mnie gosposia, a ja zdziwiona aż otwieram szerzej oczy. Nie wiem co by się stało, gdyby się za mną nie wstawiła.

Rysy twarzy Zayna ze złego mężczyzny, zmieniają się w zirytowanego mężczyznę. Zaciska szczękę i spogląda raz na mnie, a raz na gosposię.

- Dobrze wiesz, że jeśli kłamiesz  zabiję cię. - rzuca beznamiętnie w jej stronę. Ja tylko przełykam ze strachem ślinę, a ona kiwa twierdzącą głową. - Ściągaj to z siebie. - od razu go słucham. Gosposia odbiera to ode mnie szatę i kapelusz, a następnie kładzie je w wyznaczone miejsca.

To chyba najwyższy czas by sobie stąd iść, co nie?

Z odrobiną odwagi przechodzę obok Zayna, nie spoglądając na niego i chwytam klamkę.

- Żebym cię tu więcej nie widział. - syczy, a ja zamykam oczy, by palące łzy nie wydostały się znowu na policzki. Zaczyna burczeć mi w brzuchu, więc udaję się do kuchni. Chwytam jabłko i rozglądając się w poszukiwaniu gosposi. Nigdzie jej nie widzę, więc udaję się do mojego pokoju. 

Tak bardzo chciałabym wrócić na Dobrą Stronę. To miejsce mnie przytłacza, a sam Zayn mi w tym nie pomaga.

Podchodzę do komody i chowam w niej szkatułkę. Nie mam odwagi jej teraz otworzyć. Za dużo emocji jak na jeden dzień.

Wzdycham tylko i chcąc poprawić kołdrę, zauważam krew na pościeli. Momentalnie wytrzeszczam oczy i przybieram kolor buraka.

Potrząsam tylko głową by odpędzić od siebie te wspomnienia. Zastanawiam się, dlaczego jeszcze sprzątaczka nie zmieniła pościeli. Dzień w dzień to robi, a tym razem zapomniała? Może i dobrze, bo ze wstydu bym się spaliła, gdybym się na nią natknęła.

Czując potrzebę fizjologiczną, wchodzę do łazienki. Wykonuję ją, a następnie poprawiam swoje włosy, które zostały rozburzone przez kapelusz. Muszę podziękować gosposi, za to, że wstawiła się za mną. Jestem jej za to bardzo wdzięczna, chociaż kłamiąc mogła zostać zabita.

Broken the law-My black angel➡ ZM✅Where stories live. Discover now