»Chapter-91«

4.2K 256 47
                                    

- Um... my... ten...

- Nie tłumacz się. Już sobie idę. - przerywa mu Trisha i omijając mnie bez spojrzenia, wchodzi do kuchni. Wzdycham zdenerwowana i przykładam dłoń do czoła. Cudnie, idealnie, pięknie! Mam ochotę przywalić sobie samej w twarz.

- Przepraszam, ja... ja nie wiem co we mnie wstąpiło. - mówi Lancelot, przeczesując swoje włosy, a ja przymykam oczy. Kiwam tylko głową na znak, że zrozumiałam i z westchnieniem odwracam się na pięcie. - Nie gniewasz się, nie? - chwyta mnie za łokieć.

- Nie. - szepczę obojętnie i idę do swojego pokoju. 

Prawdę mówiąc to też moja wina. Odwzajemniłam pocałunek i to był mój błąd. Teraz Lancelot będzie myślał, że może coś być między nami.

                                                                  *  *  *

< Następny dzień >

Idąc do łazienki o mało co nie przewracam się o własne nogi. Nie wiem czemu, ale jest już 10:00, a mi nadal chce się spać. Może przez to, że w nocy nie zmrużyłam oka, myśląc nad moim cholernym losem.

W ogóle widzę przed oczami jakieś gwiazdki, jakbym upada i ostro uderzyła się w głowę. Wzdycham i biorę szybki prysznic. Kiedy jednak chcę się ubrać, mdli mnie. Zaczynam znowu wymiotować i modlę się w duchu by to już przeszło.

Czeszę włosy i udaję się powolnym krokiem na śniadanie. Jęczę  kiedy widzę że przy stole siedzi Trisha  z ojcem.

- Dzień dobry. - mówi tata.

- Dzień dobry. - burczę i siadam na krześle. Po chwili dopiero zaczynam jeść bo nie jestem pewna czy  nie zwymiotuję tego, patrząc na Trishę.

- Jesteś jakaś markotna. Dobrze spałaś? - pyta ojciec, a ja wzdycham.

- Nie, prawie w ogóle.

- Czemu?

- Nie mogłam zasnąć. Myślałam jak to będzie dalej. - wzdycham

- I co wymyśliłaś?

- Nic.

Słyszę prychnięcie Trishy, a kiedy podnoszę na nią wzrok ona odchrząka i udaje że interesuje ją jedzenia na talerzu.

Dziwka.

- Zastanowiłaś się już nad swoim małżeństwem? - pyta, a Trisha wstaje. 

- To ja wam nie będę przeszkadzać. - mówi i wychodzi z pomieszczenia. Spoglądam z powrotem na ojca z politowaniem.

- Znowu zaczynasz ten temat?

- Tak i nie odpuszczę go. Harry już dzwonił?

- Nie.

- To módl się by to zrobił.

- I co ja mam mu niby powiedzieć? Mam wrobić go w małżeństwo?

- Nie, po prostu musisz mieć męża. Nie musicie od razu się kochać, czy coś. - wzrusza ramionami, a mi przelatuje przed oczami on i Trisha w łóżku. 

Fuj.

- Tato proszę, zrób coś dla mnie i nie karz mi wychodzić za mąż. - błagam, a on kręci głową. - Dbasz niby o honor rodziny ? - pytam podstępnie, a on unosi brwi. - Ciekawe jak  będzie to wyglądało kiedy wszyscy dowiedzą się, że planujesz ślub z Trishą, która nadal jest mężatką. Nie sądzisz że to właśnie obrzuci błotem nasze imię ?

- Nie, nie obrzuci. To nic wielkiego.

- Nic wielkiego do cholery? - podnoszę głos, bo zaraz mnie coś trafi.

Broken the law-My black angel➡ ZM✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz