»Chapter-14«

7.3K 393 10
                                    

Już prawie dotykam uchwytów drzwiczek by wyjść, ale zatrzymuję się. Do cholery jestem naga, a tuż obok stoi demon. Gdyby się nad tym dłużej zastanowić, wyszłoby że jest to nienormalne.

Bo jest.

- Moja cierpliwość się kończy 

- Jeszcze chwilkę - mamroczę rozglądając się w okół siebie, jakby szukając czegoś co mi pomorze. Jednak nie mam tu noża.

- Chyba się nie masturbujesz. 

Ha ha ha.

- Tak, jasne, daj mi jeszcze chwilę - odpowiadam, chociaż moje policzki delikatnie oblały się różem.

- Nie graj ze mną, chodź już.

- Wstydzę się.

No i w końcu to przyznałam.

- Oj no weź. Ręce mi już drętwieją. Za chwilę rzucę tym ręcznikiem i sam cię wyciągnę.

- Ale nic mi nie zrobisz?

- Nie.

- Na pewno?

- Tak. kurwa. Wyłaź.

Wzdycham i błyskawicznie otwieram drzwiczki. Wpadam w jego ramiona, a on w tym czasie otula mnie ręcznikiem.

- Mogę cię ubrać? - szepcze, a jego gorący oddech odbija się od mojej szyi. Odsuwam się delikatnie od niego, na spotkanie jego szorstkiej skóry z moją.

- Nie.

- Przez te kilka dni doszedłem do wniosku, że jesteś gorsza niż jakaś kujonko-sztywniara. - zauważa z grymasem na twarzy.

- Przez te kilka dni zauważyłam, że powinieneś się ogolić. Kujesz niemiłosiernie.

Uśmiecha się lekko, a ja mimowolnie też to robię. Od zawsze zarost u mężczyzn mnie odpychał, ale jemu akurat pasuje. Lancelot nigdy go nie zapuszcza, nie wiem dlaczego.

Po dobroci wychodzi, a ja ubieram na siebie bieliznę i rozczesuję włosy. Dopiero po chwili zauważam, że nie wzięłam ze sobą piżamy.

Świetnie.

- Zayn? - pytam, nadal będąc w łazience. - Podasz mi moją piżamę? Jest w tej szufladzie po lewej.

Słyszę kroki za drzwiami.

- Tylko nie wchodź. - uprzedzam

- To jak mam ci ją dać?

- Normalnie. Odchyl lekko drzwi i podasz mi ją, ale nie możesz...- nie kończę bo wchodzi. 

No i po co ja sobie strzępie język?

- Ładne nogi. - lustruje mnie wzrokiem, ale udaję niewzruszoną. Tak naprawdę w duchu, chwytam ręcznik i zasłaniam się nim. Jednak nie chcę wyjść na jakąś za bardzo uczuciową księżniczkę.

- Dzięki. - mamroczę speszona odbierając od niego moje rzeczy. Na szybko przeciągam przez głowę moją koszulę nocną i z Zaynem wychodzimy z łazienki. Pociągam nosem czując zapach nikotyny.

- Paliłeś tu? - prawię piszczę.

Wzrusza ramionami.

- Może.

Warczę na niego w duchu poprawiając moją poduszkę/

- Bella? - otwieram szerzej oczy. To mój tata. - Mogę wejść.

- Nie! - krzyczę nerwowo. Za głośno. Patrz spanikowana na Mulata, ale ten wydaje się jakby nie obchodziła go cała sprawa. A powinna.

- Wszystko w porządku? 

- Tak.

- Cały dzień siedziałaś w pokoju. Przyjechały  Eva i  Caroline. Chciałbym żebyś zjadła z nami kolację - nieruchomieję. Eva i Caroline tu są. Boże jak ja ich nie lubię, a zwłaszcza tej Caroline. I pomyśleć, że za niedługo staniemy się rodziną.

- Nie dzięki, nie jestem głodna. 

- Bello dlaczego się tak zachowujesz, przecież wiesz że Eva jest dla mnie bardzo ważna. 

Nie mogę znieść fakt, że jest jego narzeczoną.

- Jestem już przebrana w piżamę - stwierdzam.

- Tylko się z nimi przywitasz, nic więcej. 

Wypuszczam powietrze ze świstem. Wiem jak bardzo jest dla niego ważna i tylko dlatego się zgadzam.

- Okej, będę za chwilę

- Dobrze. - słyszę jak odchodzi. W

- Kto to Eva i Caroline? - pyta Zayn patrząc na mnie ze zmarszczką między brwiami.

- Eva to moja przyszła macocha, a Caroline przybrana siostra. - podchodzę do drzwi - Za chwilę będę z powrotem. - oświadczam, a on kiwa twierdząco głową. Schodzę  do salonu i moim oczom ukazują się  dwie pięknie ubrane kobiety w suknie wieczorowe. Spogląda na mój strój. Jej! Moja piżama wymiata! 

- Dobry wieczór - mówię do Eve. 

- Dobry wieczór - odpowiada przesłodko. Widać, że robi dobrą minę do złej gry. Mój ojciec jest na tyle łupi, by wierzyć w każde jej słowo. Widzę jak Caroline mierzy mnie wzrokiem i posyła kpiący uśmiech. 

                                                          *  *  *

- Dłużej nie można było? - pyta ironicznie Zayn, kiedy wchodzę do pokoju.

- Nie za dobrze ci? - pytam z przekąsem patrząc na jego ciało, okryte tylko bokserkami. - Mogłeś chociaż się nakryć, Mia mogła wejść tu w każdej chwili.

- Chodź, nie pierdol. - wywraca oczami robiąc dla mnie miejsce. Nic nie poradzę, że oczy same mi się kleją.

- A światło kto zgasi? - pytam i ziewam, kiedy leżę już na łóżku. Zayn podnosi  dłoń  i skina jednym palcem, przez co światło gaśnie. Uśmiecham się lekko. To on tak potrafi?

- Ta Caroline ile ma lat? - pyta po chwili.

- Dwadzieścia.

- Ładna? 

- Ładna.

-  Umów mnie z nią.

Przez chwilę leżę nieruchomo, przetwarzając sobie co właśnie powiedział.

- Nawet jej nie widziałeś.

- Mówisz, że ładna.

- Ja też jestem ładna. - w tym momencie mam ochotę strzelić sobie z liścia w twarz. Za późno ugryzłam się w język. Zayn prycha przysuwając się bliżej mnie.

- Wiem, dlatego z tobą śpię. - kładzie dłoń na moim tyłku. Chociaż chcę ją strzepnąć, nie potrafię. Chcę po prostu spać. - Jutro musimy pogadać. - mamroczę kiedy Morfeusz chwyta mnie w swoje sidła.

Broken the law-My black angel➡ ZM✅Onde histórias criam vida. Descubra agora