»Chapter-38«

6.8K 345 11
                                    

- Chyba sobie kurwa ze mnie żartujesz. -  rzucam przestraszony, on unosi jedną brew. 

- Zayn, nie poznaję cię. - stwierdza zdumiony łapiąc się za  klatkę piersiową. Mój gniew rośnie z sekundy na sekundę.

Chwytam go za kołnierzyk szaty i podnoszę do góry. Jego ręce automatycznie łapią moje, bym nie zrobił mu czegoś.

- Jeśli ona tego nie przeżyje, zobaczysz co się z tobą stanie. - rzucam przez zaciśnięte zęby i bardziej ściskam jego szyję. Widzę jak z trudem łapie powietrze, jego twarz robi się czerwona.

Puszczam go przypominając sobie, że Bella może umrzeć. Każda sekunda jest cenna.

Rzucam mu ostatnie spojrzenie i wybiegam z zamku. 

- Pędź jak wicher Mustang! - Krzyczy ze śmiechem zanim znikam z jego pola widzenia. W normalnych okolicznościach wróciłbym tam i mu wpierdolił, ale teraz chodzi o życie Belli.

Znam dwa powody, żeby nie mówić prawdy. Pierwsze, kłamstwem można zdobyć, czego się pragnie, porządkowy drugi ze kłamiąc można oszczędzić komuś cierpienia. Niestety pierwszy raz w życiu popełniłem błąd kłamiąc. Gdybym powiedział jej od razu co tak na prawdę do niej czuję, może teraz byłaby  w moim zamku. Pilnowałbym jej jak oka w głowie. Opiekował się I troszczył. Niestety tę szansę dostał Harry. Chwila nieuwagi, Bella jak rzecz przekazywana jest z rąk do rąk.

Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczach. Nie ma już tej samej Belli. A może jest? Może nadal rumieni się gdy ściąga przy kimś bluzkę, gdy temat zejdzie na seks. Może nadal jest taka ciekawska jak wtedy? Może to tylko moje wymysły stawiają ją w innym świetle? Nie przekonam się tego, gdy jej nie odzyskam.

Moje serce zamiera kiedy widzę zagaszone piaskiem ognisko. Przełykam ślinę i rozglądam się w poszukiwaniu jakiejś osoby. Nic zero. Nikogo nie ma.

Pierdolić to.

Rzucam się do wody i płynę na dno. Używam swojej mocy, by oświetlić mi drogę. 

Zaczynam szybciej płynąć jednocześnie poszukując jej jak opętany.

Jak na ironię znajduję same worki ze śmieciami. Mam ochotę się rozpłakać wiedząc, że może już dawno nie żyć. To za długo. Nawet jak ją znajdę, będzie już martwa. Za długo zwlekałem. Ta myśl dobija mnie jeszcze bardziej. 

Kiedy już zrozpaczony mam wypływać na powierzchnię wody, by zaczerpnąć oddech, coś przykuwa moją uwagę. Jak najszybciej podpływam do pełnego, czarnego worka i rozcinam go.

Moje serce przyśpiesza, a każda komórka w moim ciele budzi się do życia.

Znalazłem ją.

Jak najszybciej wyplątuję ją z worka. Przeklinam w myślach tych, który przywiązali jej cegły do nóg. Po chwili wypływam na brzeg i od razu kładę ją na piasku. Klękam obok i zaczynam robić uciśnięcia klatki piersiowej. Następnie spanikowany udrożniam jej drogi oddechowe i obejmuję jej usta swoimi, wdmuchując powietrze. Po chwili robię wszystko od początku. Byle tylko żyła. 

Ludzie przychodzą, ludzie odchodzą. Wiemy o tym, ale za każdym razem, gdy się to zdarza, jesteśmy zaskoczeni. To jedyna rzecz w naszej egzystencji, której możemy być pewni, ale często łamie nam serce. Tak jest teraz. Bella pomimo, że nic nie zrobiła, nic nie powiedziała, nic mi nie uczyniła - złamała mi serce. Nie to żebym był na nią zły czy coś. Po prostu moje serce boli na myśl, że już więcej mogę nie zobaczyć jej pięknego uśmiechu. Nie usłyszeć jej głosu. Nie poczuć jej dotyku.

Broken the law-My black angel➡ ZM✅Where stories live. Discover now