hello (k. stoch x d. a. tande)

1.1K 67 14
                                    

Siedziałem w kuchni jedząc płatki owsiane popijając sokiem pomarańczowym. Rozmyślałem nad pewnym blondynem, który ostatnio ciągle siedział mi w głowie. Piękne oczy, fryzura, przez którą wiele razy chciałem go wywalić za drzwi. Pasja, która nas łączyła była jedyną rzeczą która nam nie pasowała. Dlaczego? Ja wygrywałem każde konkursy, a blondyn kończył rywalizację na 38 miejscu. Paradoks. Z jednej strony jesteśmy tak blisko siebie, a z drugiej nic nie możemy zrobić, bo dzielą nas wyniki i kraje. Ale dlaczego ty akurat się mnie uczepiłeś? Właśnie szukałem odpowiedzi, ale nikt i nic mi nie umiało odpowiedzieć. Serce wołało ciebie, a mózg odpychał. Skoczek narciarski zakochuje się w innym skoczku narciarskim. Absurd. Niktby nie traktował nas poważnie, mnie by ośmieszono od góry do dołu, a Daniel? Daniel stałby się bardziej rozpoznawalny, ale tylko do tego aby zarobić więcej kasy.

Skierowałem się do swojej sypialni żeby się trochę zdrzemnąć. Oczywiscie coś musiało mi przerwać, albo ktoś kto drzwoni do drzwi. Znowu wróciłem do kuchni patrząc przez okno kto przyszedł. Kto? Jasne, że Danny.

- Dzień dobry. - Odezwał się swoim aksamitnym głosem.

- Co tam Daniel?

- Czy zastałem pana Kamila Stocha w domu? - Czy on się ze mnie nabija?

- Jezu, Danny co chcesz?

- Czy chciałby pan wyjść gdzieś tego wieczoru? - Spytał formalnym głosem.

- Może, ale nie wiem. Zadzwonię. Do widzenia, idę spać. - Powiedziałem, po czym zamknąłęm drzwi. Zanim zkierowałem się znowu do sypialni, za drzwiami usłyszałem ciche 'jest!'. Mimo wszystko lekki uśmiech zagościł na mojej twarzy.

Kiedy obudziłem się, sprawdziłem godzinę na elektronicznym zegarku i postanowiłem zadzwonić do Daniela. Spotkam się z nim, choć wiem, że jutro mam trening o ósmej rano.

Umówiliśmy się na dziewiętnastą przy kawiarni. Była godzina osiemnasta trzydzieści dziewięć, więc zacząłem się myć. Prysznic i szybkie wybranie ciuchów. Ubrałem zwykłe dżinsy i koszulę w kratę. Postanowiłem, że pójdę na piechotę, ponieważ mam blisko.

Po około dziesięciu minutach drogi pojawiłem się w wyznaczonym miejscu i czekałem na Daniela. Myślałem, po co mnie tu zaprosił i dlaczego się tak dziwnie zachowywał. No cóż, nie ważne. Kiedy wreszcie Danny się zjawił, zapytałem:

- Co zamawiasz?

- Podwójne expresso.

- A ja poproszę latte. - Powiedziałem do kelnerki i się do niej uśmiechnąłem. - A tak z innej beczki. Po co mnie tu zaprosiłeś Daniel?

- No bo widzisz, znamy się od jakiegoś czasu, lubimy się, miło spędzamy czas... - Tu musiał urwać, bo kelnerka przyniosła moją kawę. - Mów dalej. - Odpowiedziałem.

- No i chciałem ci powiedzieć... Że... Ja... - I znowu musiał przerwać, ponieważ kelnerka przyniosła tym razem jego kawę.

- No i co ty? - Dopytywałem.

- No bo... Ja... Ja się w tobie zakochałem... I... Teraz pewnie mnie wyśmiejesz...

- Daniel, kaczy łbie, ja miałbym cię wyśmiać? To w pełni normalne, że człowiek się zakochuje i nie ważne czy w chłopaku, czy dziewczynie.

- Wow... Ale pewnie i tak zakończymy naszą przyjaźń... Kto by chciał się przyjaźnić z chłopakiem, który tego kogoś kocha? Pomyśl, nie mielibyśmy życia w kadrach i w telewizji.

- Daniel, posłuchaj. To nasze życie i nikt nie ma prawa się do niego wtrącać. I powiem ci coś. Ja też wolę chłopców i nawet się w kimś zakochałem. Ma piękne bląd włosy, piękną twarz, oczy, wogóle jest idealny. Ma świetne poczucie humoru, też jest skoczkiem narciarskim i uwielbia laczki.

- Kto to? Kto? - Serio? Jeszcze się nie domyślił?

- Ty, głupku!

- Naprawdę? - Widziałem jak jego oczy się zaświeciły.

- Tak Daniel. Kocham cię.

- Kamil, nie myślałem nigdy ze tak będzie, ale... Chcesz być moim chłopakiem?

- Z największą przyjemnością. - Powiedziałem, po czym wstałem i lekko go pocałowałem.
_______

cukier, sam cukier

tande x stoch; nawet spk

to tyle, oceńcie, paaa

snow is falling / one shots [ski jumping]Where stories live. Discover now