(k. stoch x e. bilan - stoch)

561 47 11
                                    

Chciałem jak najszybciej znaleźć się w hotelowym pokoju, z dala od tych wszystkich dziennikarzy, którzy zadawali ciągle te same pytania, od których robiło mi się nie dobrze. Chciałem jak najszybciej zadzwonić do mojej żony, która siedziała i czekała na mój telefon, żeby móc mnie wysłuchać i po prostu spędzić czas na rozmowie ze mną, a ja sto razy bardziej wolałem to niż odpowiadanie na głupie pytania.

Szerokim łukiem ominąłem kolejne miejsca, w których mogli się znajdować potencjalni dziennikarze. Ciągle się oglądałem, czy na pewno mnie nie śledzi, czy robi zdjęcia, chociaż to drugie nie było aż takie złe. Lubiłem znajdywać w internecie zdjęcia, które były nawet niezłe, więc czasem je wysyłałem Ewie, tak bez powodu, może dlatego, że lubiłem na siebie patrzeć, co oczywiście zaprzeczało temu, że jestem skromny, ale tym się nie przejmowałem.

W końcu gdy na horyzoncie pojawiło się upragnione wejście do hotelu, na szczęście bez obecności żadnych kamer, czułem się trochę lepiej, więc jak najszybciej wszedłem do budynku, bo zdążyłem zmarznąć, a ja należę raczej do zmarzliuchów. Razem z przekroczeniem progu drzwi, z mojego telefonu wydobył się krótki dźwięk, który informował o pojawieniu się nowego smsa. Odblokowałem komórkę i zobaczyłem wiadomość od Ewy, a było to zdjęcie, nasze wspólnie zdjęcie, które - nie ukrywając - od razu poznałem, bo było to moje ulubione, a do tego pamiętam to jak dziś.

Nareszcie udało mi się dotrzeć do mojego tymczasowego mieszkanka, które było moja małą oazą, bo zawsze brałem mały głośnik, z którego puszczałem odprężające piosenki, które przypominały mi różne sytuacje z mojego życia. Znalazłem go i automatycznie połączył się z moim telefonem, od razu puszczając jakaś playlistę, którą utworzyłem tuż przed turniejem.

Przebrany w piżamę, chciałem chwilę odpocząć na łóżku, ale nie było mi to dane, bo do moich drzwi ktoś się dobijał, więc z niechęcią otworzyłem, gdzie stał Dawid, trzymający wielką butlę szampana, którą dziś dostał. Westchnąłem, opierając się o framugę drzwi, które zaskrzypiały. Doskonale wiedziałem, jaki miał plan, ale ja nie chciałem brać w nim udziału, tym bardziej, że chciałem jeszcze dzisiaj zadzwonić do Ewy.

- Sory Dawid, nie tym razem - Spojrzałem na niego z przpraszającą miną

- Kuźwa, Kamil - Prawie upuścił trunek, głośno jęcząc - Mam to pić sam?!

- A inni? - Spytałem, bo zwykle Maciej był chętny - Przecież oni są do tego pierwsi.

- Tak, ale nagle wszyscy odmówili - Powiedział, a ja go pocieszyłem tym, że jutro już będzie go mógł wypić ze swoją dziewczyną - Trudno, dzięki i dobranoc.

- Na razie.

Znowu chciałem odpocząć, co chyba mi się udało, bo leżałem aż 45 minut, sprawdzając przy tym instagrama, który już od dawna był okupowany różnymi zdjęciami, pod którymi można było przeczytać podziękowania, bla bla bla. Tak szczerze, to nie bardzo lubiłem publikować jakieś zdjęcia, ale zmuszali mnie trochę do tego moi koledzy z kadry, którzy non stop coś dodawali, jak nie na Instagrama, to na Facebooka.

Przypomniało mi się, że miałem zadzwonić do mojej żony, która tak siedziała od godziny 20, a jest już grubo po 23. Wyciągnąłem z torby mojego laptopa, który żył już resztkami można powiedzieć, no nie ładowałem go dwa dni, a praktycznie ciągle na nim coś robię. Uruchomiłem Skype'a, szybko wybierając rozmowę z Ewą. Nie musiałem długi czekać, bo po 3 sygnałach widziałem moja małżonkę w moim komputerze.

- Cześć - Przywitała się - Byłeś świetny.

- Cześć, kochanie - Uśmiechnąłem się, bo była w poczochranych włosach - Nie byłem aż tak świetny.

- I co? - Zapytała, kładąc laptop na łóżku - Dla mnie zawsze jesteś świetny...

- Ewa, dobrze wiesz, że mogłem lepiej skoczyć - Westchnąłem znowu się uśmiechając na widok kobiety, która czesała włosy że śmieszna miną - Ale i tak jestem zadowolony... Ale co dziennikarze mnie już denerwują...

- Nie ma co się dziwić - Zbliżyła się do ekranu - Byłeś poza podium, a do tego nie zostałeś sportowcem roku...

- O tym już nie decydowałem - Położyłem się na łóżku, trzymając laptopa na nogach - Oni też by mogli zrozumieć... To, że jestem mistrzem, nie znaczy, że muszę wszystko wygrywać...

- Oczywiście... - Powróciła do poprzedniej czynności - Ty jesteś tylko człowiekiem, nie maszyną...

- Dobra, nie rozmawiajmy o tym - Podparłem głowę łokciem - Tęsknię...

- Kamil... - Usiadła na ksześle, biorąc urządzenie bliżej - Ja też nie mogę się doczekać, ale jakoś musimy wytrzymać...

- Chciałbym cię przytulić... - Zamknąłem na chwilę oczy, marząc - Pocałować w ten twój nosek...

- Mogę ci jedynie powiedzieć, że ja też - Zaśmialiśmy się oboje - Chociaż wolałabym ci poczochrać włosy.

- Kochana, musisz sobie poczekać - Uśmiechnąłem się wystawiając język - Nie będziesz miała łatwo, bo potem wyglądam jak głupek.

- Nieprawda - Skończyła czesać włosy i rzuciła się na łóżko - Wyglądasz wtedy tak seksi.

- Tak? - Unisołem jedną brew.

- Wiesz jak ci się zaświeciły oczy? - Zasłoniła buzię ręką - Jakbyś Usłyszałam największy komplement w swoim życiu!

- No co? - Położyłem laptop obok siebie - Ty nigdy nie doceniasz mojej urody...

- Ja? Przepraszam bardzo - Przyniosła się do pozycji siedzącej - Ja ci prawie komplementy na każdym kroku, ale za to ty prawie w ogóle.

- Jak tak - Wstałem i zacząłem wymachiwać rękoma - To po co za mnie wyszłaś?

- Eeee - Zrobiła dziwna minę, zakładając ręce - Bo cię kocham?

- Dobra, wygrałaś - Znowu się położyłem, wracając do poprzedniej pozycji - Masz szczęście, że ja też.

- No widzisz - Po raz kolejny uśmiech wkradł się na jej twarz - Jednak dobrze, że na siebie trafiliśmy!

- A co? - Zrobiłem podejrzliwą minę - Wcześniej uważałaś, że nie?

- Co? - Lekko wytrzeszczyła oczy - Pewnie, że nie. Po prostu tak mi się palnęło...

- No mam nadzieję - Zaśmiałem się - Kocham Cię, Ewa.

- Ja ciebie też - Ułożyła dłonie w serce - Najbardziej na świecie.

Po tych słowach się pożegnaliśmy wirtualnym buziakiem, za którym bardzo tęskniłem. Od tygodnia chciałem móc poczuć smak jej ust, który zawsze na długo pozostaje na moich ustach. Od początku naszej znajomości o tym marzyłem, a kiedy w końcu to zrobiłem, czułem się chyba najszczęśliwszym facetem na świecie.
_______

no siemaaa

jak oceniacie? (jeśli ktoś w ogóle dotrwał do końca XD)

(930 słów)

snow is falling / one shots [ski jumping]Where stories live. Discover now