(k. stoch x e. bilan - stoch)

503 31 2
                                    

Rzuciłem torbę w to samo miejsce, tak jak zawsze. Pływałem w swoim własnym pocie, a na dworze było tylko kilka stopni. Na balkonie była kobieta mojego życia, która znowu robiła jakieś monotonne zdjęcia drzew. Biorąc czysty ręcznik z walizki poszedłem się umyć.

Pod prysznicem myślałem nad jutrzejszym dniem. O kwalifikacjach do niedzielnego konkursu. Każdy we mnie wierzył, że odpalę petardę. Ja zawsze miałem jakieś wątpliwości, jak to ja. Chociaż wydawało się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, coś mogło pójść nie tak.

Siedziałem pod prysznicem już dobre 10 minut, słysząc rozmowę Ewy z mamą, prawdopodobnie o mnie.

Co prawda jesteśmy zgranym małżeństwem, od tygodnia nie mogliśmy się odnaleźć. Nie wiem dlaczego, ale Ewa straciła swoje poczucie humoru i ten swój piękny uśmiech. Ja sam też zagłębiłem się w treningach i przygotowaniach do sezonu.

Ostrożnie wyszedłem spod prysznica, biorąc ręcznik z wieszaka. Dokładnie się wytarłem, a następnie owinalem ręcznik wokół bioder. Wyszedłem z pomieszczenia.

Na łóżku leżała blondwłosa i czytała gazetę. Spojrzała na mnie ukradkiem i przełknęła ślinę. Brudne ubrania wrzuciłem z powrotem do walizki. Usiadłem na skraju łóżka, drapiąc się po głowie.

- Co czytasz? - Spytałem dla rozluźnienia atmosfery.

- Jakąś plotkarską gazetę... Jest tu nawet artykuł o tobie. - Spojrzała mi w oczy.

- Co piszą?

- Jak zawsze, rozpoczęcie sezonu. - Westchnęła odkładając papier.

- Nie martw się... Będzie dobrze.

- Nie martwię się... Tylko strasznie mi cię będzie brakować...

- Przecież będę w domu.

- Ale cały dzień jesteś na treningu, wracasz zmęczony... A w weekend są konkursy.

- Przecież jeździsz ze mną...

- Tak, ale mam firmę... Dużo osób zamawia...

- Ewa, posłuchaj - Spojrzałem jej w oczy. - Nieważne, czy jestem na treningu czy na konkursie...

- Ale ja tęsknię, Kamil...

Przytuliłem kobietę i delikatnie Pogłaskałam po głowie. Takie momenty są smutne, gdy zdajemy sobie sprawę, że tak na prawdę w sezonie widzimy się tylko 1 dzień w tygodniu, a jak można się domyślać, Ewa jest wrażliwa.

Czułem, jak z jej oczy płynęły delikatne łzy, które za każdym razem wywoływały u mnie najszczersze uczucia. Nie chciałem, aby przez moją karierę czuła się samotna.

- Musimy przetrwać... Przecież damy radę, tak? - Spojrzałem jej w oczy i delikatnie się uśmiechnąłem.

- Musimy... - Objęła mnie w pasie i wtuliła się jeszcze bardziej.

Znowu czułem, że mój cały świat jest w moich ramionach. Bez niej nic bym nie osiągnął, to ona mi dawała motywację do treningów... To ona pomagała mi kiedy miałem kontuzje. To ona wierzyła we mnie.

- Chodź - Wstałem i pociągnąłem ja za rękę.

- Gdzie?

- Nigdzie. - Postawiłem dwa kroki i przykucnąłem przy swojej walizce.

- Co ty...?

Wyciągałem wszystkie ubrania po kolei, szukając jednej rzeczy. Od specjalnych skarpet po twykle t-shirty. W końcu gdy wszystko wygrzebałem, znalazłem małe pudełeczko. Wstałem i stanąłem przodem do mojej żony.

- Ewa, musisz wiedzieć, że jesteś dla mnie najważniejsza... To ty dawałaś mi motywację i wierzyłaś we mnie. - Patrzyłem jej prosto w oczy. - Jesteś moim całym światem... Kocham cię... A to dla ciebie.

- Kamil... Ja też czuje, że bez ciebie bym nie dała rady... Też cię kocham.

Wyjąłem z pudełeczka drobny złoty wisiorek, który ledwo rozpiąłem. Kobieta odwróciła się tyłem, a ja zapiąłem ozdobę. Na złocie widniał napis na zawsze twój, Kamil. Przytulilem się już kolejny raz, całując ją delikatnie w szyję.

- Chodźmy spać. - Powiedziałem i pocałowałem ją w usta.
__________

tak

nie wiem sama, dajcie znać czy może być

snow is falling / one shots [ski jumping]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz