clouds (p. prevc x k. stoch)

718 50 5
                                    

Patrzyłem w lekko fioletowe chmury, brzdąkać na mojej gitarze.

Na takie same chmury, które patrzyliśmy razem.

Gram znaną mi melodię, czując, że po moim poliku spływa słona łza.

Taka sama melodia, którą tobie zawsze grałem.

Podspiewuję słowa, tupiąc lekko mogą o ziemię.

Te same słowa, które tobie śpiewałem.

Wstałem, wytrzepałem się z trawy, biorąc gitarę do ręki. Skierowałem się do miejsca, gdzie po raz ostatni cię widziałem. Siadam na pobliskiej ławce, patrząc na chmury.

I znowu.

Znowu czuję pustkę, która codziennie mnie zżera.

Brak bliskiej osoby to najgorsze uczucie, jakie może istnieć. Do tego poczucie winy, że to wszystko przez ciebie. Kilka głupich słów wypowiedzianych pod wpływem emocji potrafią zmienić wszystko.

Kolejne chmury, praktycznie takie same jak tamtego dnia.

Kładę się na ławce, na tej samej, na której wyznałem ci miłość. Nasz pierwszy pocałunek... Jak i kłótnia.

Dlaczego akurat po naszej kłótni musiałeś wpakować się na to przejście dla pieszych, Pero?

Teraz bym cię nie oglądał na zdjęciu na grobowcu. Tylko w samych bokserkach wyjadajacego ostatnie słodycze z mojego domu.

Tęsknię, Peter.
_________________

zaczęłam z prochiem to i powrócę...

nie wiem jak wyszło dawno nie pisałam, oceńcie

i teraz może w końcu wrócę... 💔

snow is falling / one shots [ski jumping]Where stories live. Discover now