(k. stoch)

533 21 2
                                    

*kiedy za długo przebywasz w stajni i rodzi się takie coś

Dedyk dla wszystkich, którzy czekali

PS. Info na dole
________

Kieruję się na ostatnią przeszkodę, jaką jest wysokim na 145 cm okser. Niebieski, wyraźny kolor budził strach u większości koni startujących w zawodach. Nakierowałam Sacci prostopadle do przeszkody i dodałam łydkę. Chciałam przejechać parkur na czysto, tym bardziej że walczyłam o mistrzostwo Polski, które jest przepustką do mistrzostw Europy. Nie myśląc dłużej, pacnęłam klacz batem po łopatce, ale niestety nie dało to żadnego rezultatu.

Pa dwóch sekundach leżałam na porozwalanych drągach, trzymając mocno wodze. Sacci postanowiła wyłamać, a mnie pozbawić zwycięstwa.

Uspokoiłam wierzchowca i skierowałam się do wyjścia, aby rozstępować klacz. Nie słuchając nikogo, kto miałby mi tłumaczyć co źle zrobiłam, skierowałam się na rozprężalnię, gdzie miał na mnie czekać Kamil, mój chłopak.

- O! Ola... Kochanie... - Usłyszałam głos chłopaka, który po chwili mnie przytulił.

Sacci też dała o sobie znać i zaczęła zjadać czapkę bruneta.

- Ej! Kto ci pozwolił? - Zaśmiał się i zabrał rzecz z pyska klaczy.

- Dobrze, że jesteś.... Byłam beznadziejna... - Znowu objęłam chłopaka.

- Nie przejmuj się... Za rok pokażesz, na co cię stać... - Pocałował mnie w czoło - A teraz patrz, twoje spodnie są całe w piachu!

- Nie spodnie, a bryczesy. Jak chcesz pomóc to ją stępuj, a ja będę siedziała na górze.

Bez zastanowienia wskoczyłam na grzbiet klaczy, która od razu ruszyła.

- Dooobry chłopak - Pogłaskałam Kamila po głowie.

- Co robimy dzisiaj wieczorem?

- Hmmm... Musimy rozpakować wszystko, zająć się Sacci...

- Oj Boże, od czego jest Victor?

- Masz rację... Więc nic specjalnego, nadal jestem na siebie zła.

- Przestań...

- Żadne przestań! Miałam szansę na mistrzostwa Europy!

🐎🐎🐎

- Dobrze, że wpadłeś na wynajęcie jakiejś osoby, która to wszystko ogarnia...

- No widzisz? Tak to sobie dzwonisz i nie musisz się męczyć... I możesz się zająć mną... - Rusza brwiami.

- Jeju, ale zboczony jesteś... - Rozczochrałam mu włosy i wzięłam normalne ubrania z szafy.

- Wiem. Idę do kibla, ubierz coś mojego...

- Po co?

- A czemu nie?

Wzruszyłam ramionami i wyjęłam jakiś t-shirt, który był na mnie prawie dobry. Cóż, dieta skoczka a jeźdźca się różni.

Padłam na łóżko, sprawdzając godzinę w telefonie. Myślę o jutrzejszym treningu, który miał się odbyć na dworze, a podają burzy. Oby hala nie była zajęta.

- Co tam myślisz? - Odwróciłam głowę w stronę Kamila.

- Nie o tobie.

- Czemu? Nie kochasz mnie?

- Nie. Za mało mnie całujesz. - Wstałam i podeszłam do lustra.

- Oj tam. Nie prawda - Podchodzi i całej mnie w polik.

- Prawda prawda.

Znowu mnie całuje, tym razem w usta.

- Meh... - Łapie mnie za biodra i całuje w szyję.

- Zaraz jak mnie szlag trafi...

- To? - Przytulam go i całuję w szczękę.

- Dlaczego nie doceniasz mojej miłości...?

- Za mało randek, o seksie nie wspominając... Zero śniadań do łóżka...

- Ale masz wymagania...

- No co? Taką sobie dziewczynę wybrałeś, to masz.
______

Oke, końcówka do bani

Info

Napiszcie czy się podobało

Bo może będzie ff z Kamilem (bardzo podobne)

(Wiem że pewnie połowa nie zrozumiała początku X D)

snow is falling / one shots [ski jumping]حيث تعيش القصص. اكتشف الآن