(k. stoch x p. prevc)

492 30 10
                                    

— Kocham Cię — Słyszę z jego ust, trzymając w dłoni telefon.

— Kiedy się zobaczymy? — Mówię głośno aby mógł usłyszeć.

— Jak tylko wyzdrowieję — Mówi, ale wypowiedz przerywa głośny kaszel.

— Mówiłeś że już lepiej z tym kaszlem... — Przyglądam się mu przez ekran telefonu.

— Wiem, jest lepiej, nie musisz się martwić — Usmeicha się lekko.

— Na pewno wszystko dobrze? — Pytam dla pewności.

— Tak. Jak tylko zrobią mi test od razu do ciebie zadzwonię — Pokazuje salę w tylnej kamerce — Smutno mi, muszę siedzieć sam.

— Pamiętaj, zawsze możesz do mnie zadzwonić — Mówię z nadzieją.

— To nie to samo Kamil — Mówi ciszej, z wyraźnym zakłopotaniem.

— Peter, na pewno wszystko dobrze? — Pytam stanowczo.

— Wszystko dobrze. Niestety muszę kończyć — Pokazuje swoją twarz.

— Do zobaczenia kochanie — Macham na pożegnanie.

— Do zobaczenia. Kocham Cię — Mówi i rozłącza się.

— Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?! — Staram się nie podnosić głosu.

— Nie chciałem Cię martwić... — Szepcze.

— Peter, to są rzeczy, o których masz obowiązek mi mówić... — Ocieram łzy z policzków.

— Nie płacz, to nic takiego — Mówi z trudnością.

— Jak mam nie płakać z wiedzą, że prawie... — Nie dokończyłem. Nie mogłem.

— Już wszystko jest dobrze — Mówi ze słabym uśmiechem.

— Jak to jest podłączony do respiratora... — Mówię szybko.

— Niesety, pański partner nie był w stanie samodzielnie oddychać — Głos lekarza odbija się echem w mojej głowie.

— Ale wszystko będzie dobrze, prawda? — Mówię przez łzy.

— Mamy taką nadzieję — Mówi szybko.

— Niech pan go pilnuje, nie może mnie zostawić — Szepczę do telefonu.

— Zrobimy wszystko co w naszej mocy — Mówi i zaraz slychac głuchy dźwięk w słuchawce.

— Peter był osobą, która nie raz potrafiła poprawić humor, czy doprowadzić do łez. Traktował swoich przyjaciół jako osoby, które nigdy go nie zawiodą, zawsze chciał mieć przy sobie tylko te osoby, które mogły mu zapewnić dobrą relacje. Bardzo bał się odrzucenia i starał się robić wszystko, aby jakakolwiek relacja z drugą osobą była piękna, bez niepotrzebnych kłótni. Starał się zarażać swoim humorem, swoją dobrą energią.

Stoję przed granitowym grobem z wyrytym nazwiskiem Petera. W dłoni trzymam czerwone róże, które były przepasane czarną wstążką. Jestem ubrany w długi, prawie do ziemi, czarny płaszcz, a na nosie mam ciemne okulary, które miały zasłaniać moje słone łzy.

Patrzę na grób z wielkim smutkiem, z wielkim bólem w sercu. Zostawił mnie.
__________

niesprawdzane

snow is falling / one shots [ski jumping]Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon