Rozdział 4

2.9K 131 39
                                    


- Dobra Sophie nie warto gadać.

I poszliśmy szukać Luny. Znaleźliśmy ją na boisku i robiła sobie zdjęcia.

- Luna jak możesz robić zdjęcia bez nas?!

- Leo nie krzycz, bo wszyscy się patrzą!

Okrzyczałam go.

- A spadaj. Idę do Meteo, bo tylko on mnie tu kocha.

I poszedł. Boże co za idiota.

- Właśnie Luna mogę iść dzisiaj na zakup jestem cała twoja.

- A nie byłaś umówiona ze swoim romeo?

- Ten romeo prawdopodobnie chciał mnie przelecieć.

- Spoko. Ej właśnie Sophie patrz co znalazłam na youtube.

Pokazała mi piosenkę na której grała moja mama. (media i nie zwracać uwagi, że jest tam Lucas)

- Nie no mamuś ślicznie śpiewa e tam, że niecałe 2 słowa. Ważne, że coś.

- Co nie, a co masz teraz?

- Yyy polski.

- To niestety nie mamy razem, ale za to w-f mamy.

I zadzwonił dzwonek.

- Dobra to ja lecę na plastykę, a i do zobaczenia na w-f.

- No pa.

Poszłyśmy w swoje strony i niestety się troszkę spóźniłam.

- Przepraszam za spóźnienie. Nie umiałam znaleźć sali.

- Dobrze, ale zostajesz na chwilę po lekcji.

Poszłam na wolne miejsce i dopiero teraz zerknęłam na nauczyciela. 

Wysoki brunet, zielone oczy, lekki zarost, tak na oko 25 lat, ale to dziwne, że tak młody człowiek pracuje jako  polonista.

- Panno Hemmings! Panno Hemmings!

- Tak?

- Proszę odpowiedzieć na moje pytanie.

- Jakie?

- Ile trenów napisał Kochanowski?

- Yyy 5?

- Błąd 19 to teraz jeszcze dłużej zostaniesz po lekcji i dostajesz uwagę.

- Nie no super!

- Pół godziny po lekcji usprawiedliwię cię z kolejnej lekcji.

Nie odezwałam się już więcej. Zadzwonił dzwonek, a ja sobie siedzę dalej.

- Sophie podejdź tutaj.

Nagle usłyszałam głos mojego polonisty. Powoli podeszłam do niego niepewna.

- Bliżej.

  Podeszłam do jego biurka, a on złapał nagle mój nadgarstek, szarpnął i spadłam na jego kolana.

- Co pan wyprawia?!?

- Niegrzeczne dziewczynki potrzebują karę.

Popchnął mnie do przodu i ściągnął mi spodnie!

- Proszę przestać! Powiem wszystko dyrekcji!

- A mów nie masz potwierdzenia, że to co mówisz jest prawdą, a teraz kara.

I zaczął dawać mi klapsy. 30 klapsów, bo kazał mi liczyć. Jak skończył to założył mi spodnie i przywrócił mnie do pozycji siedzącej i wpił się w moje usta.
Był brutalny i agresywny. Nie oddałam się. Próbowałam się wyrywać, a on mnie tylko przytrzymał. Nagle na policzku poczułam łzy. W końcu się oderwał, a ja wybiegłam z klasy cały czas płacząc.

Poszłam do szatni, a tam zastałam Lunę.

- Boże drogi Sophie co się stało?!

- Nic. Idziemy, bo wpiszę nam nieobecność?

- Spoko, ale na pewno nic nie jest?

- Tak.

Wyszliśmy z szatni i poszliśmy na boisko.

- Siostra rusz ty dupę.

O nie przecież mamy razem w-f.

- No co?

- Wszystko jest okej?

- Nie nie jest.

- Chodź tu.

Pociągnął mnie w ustronne miejsce.

- No mów co jest albo pójdę do ojca.

- No, bo spóźniłam się trochę na lekcję polskiego i źle odpowiedziałam, a ten facet kazał mi zostać po lekcji, więc zostałam, a on pociągnął mnie do siebie i i.

Znów zaczęłam płakać.

- Cii spokojnie.

- I pociągnął mnie na swoje kolana, pocałował mnie, popchnął do tyłu, ściągnął spodnie i dał mi 30 klapsów. Do tego k-kazał m-mi t-to liczyć.

Powiedziałam cicho i się totalnie rozbeczałam. Brent mnie przytulił.

- Zabije gnoja, ale do tego zadzwonię do ojca. Spokojnie on ci już nic nie zrobi. Leć na w-f i powiedz, że musiałem coś zrobić.

- No dobrze.

Powiedziałam i poszłam do reszty.

- Panno Hemmings gdzie jest twój brat?

- W kibelku.

Nagle usłyszałam mocny pisk opon i łańcuszek przekleństw. Tatuś przyjechał.

- Sophie Boże czy ten pedofil nic ci nie zrobił?!? Zajebie tego gnoja, kurwa jak matkę kocham zajebie.

- Jak się pan odzywa?! Tu jest szkoła!

- Zamknij się! Sophie idziemy do dyrektora.

Nic nie powiedziałam tylko poszłam z tatą i po chwili zaczęłam płakać.

Weszliśmy do gabinetu dyrektora, a tam zobaczyłam tego zboczeńca z podbitym okiem, rozciętą wargą i łukiem brwiowym i mojego wkurwionego brata.

- Panno Hemmings czy to prawda, że pan Smith molestował cię seksualnie.

- T-tak.

- Ta mała dziwka kłamie! Nie macie dowodów!

- Jak tyś nazwał moją córkę?!?

Krzyknął tatą i przyłożył mu z prawego sierpowego.

- Panie Smith czy to prawda?

- N-nie.

- Przyznaj się śmieciu, bo nie ręczę za siebie.

- No dobra. To prawda.

- Nie no nie wierzę nie żyjesz. Zajebie cię!!!!

Krzyknął i go znowu uderzył, a później go kopnął.

- Panie Hemmings proszę zadzwonić po policję.

- Tak jest panie dyrektorze.

Brent wybrał numer, a do gabinetu wpadli kuzyni i Luna.

- Ostatni raz mnie okłamujesz.

Powiedziała Luna i mnie przytuliła tak samo zrobili Leo i Meteo.

- Kocham was.

~~~~~~~~~~~
Przepraszam, że nie było rozdziału, ale miałam problemy z komórką i teraz będą regularnie.
~~~~~~~~~~~

Zakochana w brunecieWhere stories live. Discover now