Rozdział 10

2.5K 127 13
                                    

W karetce nagle Sophie straciła przytomność. Kurwa. Jak dorwę tego gościa to nie żyje.

Przyjechaliśmy pod szpital i wyszliśmy jak poparzeni. Ratownicy zawieźli gdzieś Sophie, a ja musiałem jakieś papiery wypełnić, ale przeszkodził mi w tym czyjś głos. Tak tatusia.

- Ty plastikowa  paniusiu! Moją córka prawdopodobnie została zgwałcona, a ty mi tu pieprzysz, że nie mogę ją odwiedzić?! Czy ty się słyszysz?!

- Tato zostaw ją, bo zaraz na zawał zejdzie!

Krzyknąłem, a on nagle pojawił się obok mnie. Dobra zaczynam się bać.

- Gdzie ona jest.

- Właśnie w tej sali, z której wychodzi ta lekarka.

- Okej idę do niej.

I poszedł, a ja za nim.

- Dzień dobry jestem Luke Hemmings. Przywieziono tutaj moją córkę. Sophie Hemmings.

- Dzień dobry. Nazywam się doktor Kowalska. Właśnie się nią zajmuję, ale nie mam zbytnio dobrych wieści. Córka została zgwałcona i ma złamaną rękę.

- Boże drogi, a czy coś jeszcze.

- Na szczęście nie i też nie została zapłodniona. Przepraszam, ale muszę iść.

- Dobrze do zobaczenia.

Powiedziałem, bo widziałem jak ojciec kipi ze złości.

- Tato wszystko będzie dobrze.

Nic nie odpowiedział, ale nagle usłyszałem głos mamy.

- Luke! Luke do cholery mów co jest z Sophie.

On tylko upadł na ziemię nic nie mówiąc.

- Mamo spokojnie. Jest potwierdzenie, że została zgwałcona, ale nie zapłodniona i ma złamaną rękę.

Mama nic nie powiedziała, ale zemdlała. Na szczęście ją złapałem.
Tata jak odżywiony wstał i pobiegł w kierunku gdzie szła doktor Kowalska.

- Mamo! Mamo wstawaj.

Próbowałem ją obudzić, ale nie wyszło. Zaraz po ten przybiegł tata z Kowalską i zanieśli ją na jakąś sale, a obok mnie znienacka zjawił się wujek Matt. Dobra ja chcę do mamy.

- Wujku jeśli chodzi o Sophie. Została zgwałcona i ma złamaną rękę, a mama zemdlała.

- Boże drogi czy ty to widzisz? Dobra, a gdzie one są?

- Tam.

Pokazałem palcem na salę, która jest różowa?!?

~ 3 dni później ~

Sophie wychodzi dzisiaj ze szpitala. Na szczęście nie pamięta co się stało i lekarz powiedział, że jest za mała na takie informacji, więc lepiej, żeby nie wiedziała.

Przyszedłem po nią z Nath'em. Chłopak gdy usłyszał co się stało znalazł gościa nie wiem jak. Strasznie go pobił i oddał w rękę policji. Z mamusią było wszystko ok tylko za dużo steru.

- Brent nad czym ty się zastanawiasz?

Nagle się otrząsnąłem i popatrzyłem na siostrę.

- Nad niczym.

Powiedziałem i wziąłem torbę, wypis i wyszedłem.
Tacie, akurat wypadła trasa koncertowa i musiał pojechać, a mam pojechała z nim, bo cytuję "jak przyjebie się do ciebie jakaś dziwka, albo huj jakaś dziewczyna to uwierz mi nie chcesz mnie znać" i biedak pojechał z nią.

- Nath wejś Sophie na ręce i idźcie do auta. Mamy wolną chatkę!

- Chatkę?

- Tak z piernika. Zapierdalaj z nią.

Wziął ją w stylu panny młodej i wyszedł, a ja załatwiłem papierkową robotę i też skierowałem się w ich stronę, ale nagle zobaczyłem jak do nich podchodzi mały mopsik. Okej to jest dziwne.

- O mój pierdolony boziu!! Brent przygarnijmy go proszę!

Zakochana w brunecieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz