Była 23.40 w końcu udało mi się wymyślić plan. Był on prosty... Wystarczy, że uzbieram wystarczającą sumę pieniędzy, spakuje najpotrzebniejsze rzeczy, napiszę listy do chłopaków i zapomnę o przyjaciołach oraz Thomasie. Zapomnieć o nich będzie mi chyba najtrudniej. Będę musiał znaleźć pracę i hotel, w którym będę mieszkał. Po ciągłym myśleniu byłem tak zmęczony, że nie miałem problemu ze snem.
Obudziłem się o 12.30 oczywiście była sobota. Dziś idę do Brada, ponieważ zaprosił nas do siebie. Miałem być o 17.30 ale musiałem wyjść szybciej. Wstałem i poszedłem do łazienki. Umyłem zęby, wziąłem prysznic i ogarnąłem włosy. Zszedłem na dół i zrobiłem sobie kanapkę. Tata kupił jedzenie, więc nie jest tak źle. Gdy zjadłem umyłem po sobie naczynia. Wróciłem do pokoju i wyciągnąłem z szafy czarny t-shirt i bordowe spodnie. Ubrany poszedłem do pokoju z instrumentami. (Przypominam, że cały czas mieszka w ogromnej posiadłości. Ma wiele pokoi o których wcześniej mogłam nie wspominać. Oczywiście nie skupiamy się na miejscu zamieszkania) Postanowiłem zagrać na pianinie. Uwielbiam to...
Czas szybko zleciał. Myślałem, że gram tylko godzinkę, a grałem 2... Szybko pobiegłem do pokoju i schowałem do kieszeni słuchawki i telefon. Zabrałem jakąś kasę i wyszedłem z domu. Szedłem szybkim tempem aby być u niego jak najszybciej. Po około 20 minutach byłem u Brada. Zadzwoniłem dzwonkiem, a drzwi otworzył mi Brett.
-Cześć, wejdź. - powiedział
-Hej. - odparłem
-Brad jest u siebie, zaprowadzić Cię? - nigdy nie byłem u nich w domu więc się zgodziłem. Ich dom był bardzo ładny. Mały, jednorodzinny, w kolorach bieli i czerni z dodatkami czerwieni. Wszedłem po schodach, a już po chwili znalazłem się w pokoju chłopaka.
-Jakbyście czegoś potrzebowali mówcie. - powiedział Brett
-Dobrze -odparł mu Brad
Przyszedłem ostatni. Jak zawsze... Jared był z Liamem.
-Ej chłopaki czy brat Brada będzie z nami szedł na miasto? -spytał Liam
-Jak chcesz to może iść... - odpowiedział Brad - Pójdę i to spytam - dodał
Całą czwórką wyszliśmy na miasto. Najpierw poszliśmy na pizzę, później na małe piwo. Zaczęliśmy krążyć bez celu po mieście. W pewnym momencie trafiliśmy na mężczyznę, który siedział pod jakimś barem, a w rękach trzymał dziecko. Miał mały kubeczek, prawie pusty. Zrobiło mi się go żal... W takich momentach ludzie pokazują swoje oblicza. Podszedłem do niego i stałem tak krótką chwilę. Widziałem zdziwienie chłopaków. Nie wiedzieli co robię. Nigdy nie robiłem takich rzeczy... Stałem koło mężczyzny i zacząłem śpiewać. Podeszli do mnie kolejni ludzie którzy dorabiali sobie grając na instrumentach. Zebrał się tłum ludzi. Widziałem miny chłopaków... Były komiczne. Rozejrzałem się jeszcze i zobaczyłem Thommy'ego z kolegami. Ludzie podchodzili i wrzucali pieniądze do czapki. Mężczyzna zrezygnowano opuścił wzrok. Gdy skończyłem śpiewać zabrałem czapkę i podszedłem bliżej niego.Nigdy nie widziałem tak smutnych oczu. Policzyłem pieniądze. Wyszło ok. 300 złoty. Wrzuciłem je do kubeczka tego pana. Spojrzał na mnie z radością w oczach. Nie wiedział jak dziękować. Byłem dumny z tego co zrobiłem. Wróciłem do chłopaków, którzy patrzyli się jakby zobaczyli ducha. Dopiero po chwili dostrzegłem, że jest nas więcej. Dołączyli się koledzy Thomasa wraz z nim.
-Jesteś aniołem- wyjąkał Thomas
-On ma rację - dołączył się Brett
-Nie przesadzajcie - odparłem
-Tym razem się z nimi zgodzę. To co zrobiłeś było wspaniałe. Pomogłem człowiekowi,którego nikt nie zauważał. - wtrącił Scott
-Chciałem się was spytać czy nie wpadniecie do mnie na imprezę. Jest jutro o 20.30 co wy na to? - nie powiem... Zaskoczyło mnie to.
-Jesteśmy za! - oczywiście zadecydował Brad
-Przyjdźcie wszyscy. Będzie sporo osób. Nawet roczniki młodsze. Warto - zaśmiał się
Resztę wieczoru spędziliśmy wszyscy razem. Było bardzo fajnie. Niestety to co dobre szybko się kończy. Zmęczony wróciłem do domu po ok. 1:00 w nocy. Nie żałuję, że tu zamieszkałem. Wziąłem szybki prysznic i poszedłem spać.
DU LIEST GERADE
Oprawca, Czy Ukochany? ~ Newtmas
FanfictionThomas to pewny siebie chłopak, nie nawiedzi on homoseksualistów. Znęcanie się nad każdym kto jest słabszy, bo sprawia mu to przyjemność. Pewnego dnia pojawia się ktoś, kto wywróci jego życie o 180°.