40

1K 70 7
                                    

Minęły 2 miesiące odkąd mam raka. (Nie mam pomysłu na opisywanie pobytu w szpitalu. Poza tym nie chce was nudzić) Lekarz powiedział, że dziś mogę wyjść ze szpitala ponieważ mój stan jest lepszy. Tylko muszę przestrzegać zasad i przyjmować leki. Jutro idę do szkoły... Boję się co będzie gdy zobaczą mnie w pół martwego... Znaczy wyglądam jak trup. Prosiłem Thomasa żeby nie przychodził do mnie ponieważ muszę oswoić się z tym jak wyglądam. Jest już 17.30 a ja zaczynam się pakować. W sumie zostały mi tylko książki. Podobno z materiałem jestem równo z klasą... To jednak okaże się jutro. Ucieszyłem się na wiadomość o powrocie do szkoły. Niestety na noc będę musiał wracać do domu dziecka. Niedługo czeka mnie rozprawa w sądzie w sprawie mojego taty... Myślę ostatnio o tym cały czas. Co jeśli on wróci do domu? Jeśli nikt nie znajdzie dowodów na to że byłem bity? Wtedy byłbym skończony. Z zamyśleń wyrwał mnie znajomy głos:

-Hej - usłyszałem cichy głos Brada

-Cześć - odpowiedziałem oschle

-Na początku chce Cię przeprosić... - zaczął, ale mu przerwałem

-Nie odwiedzałeś mnie, nie dzwoniłeś ani nie pisałeś... Wiesz jak było mi przykro? Traktowałem Cię jak przyjaciela, a ty nawet nie raczyłeś zobaczyć co u mnie... Nie musiałeś dzień w dzień, ale jakbyś raz chociaż przyszedł...

-Wiesz czemu Cię nie odwiedzałem? Bo bałem się zobaczyć swojego przyjaciela w stanie ciężkim. Dobrze wiesz, że jestem wrażliwy, a ja najzwyczajniej w świecie nie chciałem sprawić ci przykrości. Nie chciałem żebyś poczuł się przeze mnie źle.

Po tych słowach podszedłem i przytuliłem go. Było mi głupio, że tak go osądziłem. Dopiero teraz zobaczyłem, że nie przyszedł sam. Był z Azjatą.

-Cześć Minho, nie zauważyłem Cię - powiedziałem

-Siemka, jak się czujesz? - spytał

-Dobrze. Jutro będę w szkole

-O to super. Thomas jest przygnębiony. Odkąd nie widział Cię jest bardzo smutny... - stwierdził przyjaciel MOJEGO chłopaka.

-Ehh to moja wina...

Rozmowa trwała dość długo. W końcu lekarz pozwolił mi opuścić szpital, wsiadłem w autobus i jechałem do przytułku. Czułem na sobie wzrok ludzi. Było dość zimno więc miałem czapkę. Poza tym byłem łysy. Ludzie którzy siedzieli koło mnie w stali i poszli jak najdalej. Było to bardzo przykre...

 Było to bardzo przykre

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

*Od autora*

Hejka🤗. Łapcie nowy rozdział. Mam nadzieję że się podoba, jeśli tak to możecie zostawić gwiazdki i komentarze, to bardzo motywujące. Przepraszam że tak późno wstawiam, ale nie ma mnie w domu i pisze gdy mam chwilę. Do następnego😗😗

Oprawca, Czy Ukochany? ~ NewtmasWhere stories live. Discover now