58

795 43 1
                                    

*Newt*

Dziś miał odbyć się pogrzeb. Ubrałem garnitur i podszedłem do Thomasa. Chłopak lekko się uśmiechnął i delikatnie musnął moje wargi. Starałem się nie pokazywać tego, że mi smutno, ale chłopak chyba to zobaczył, ponieważ pogładził mój policzek kciukiem, po czym ja się w niego wtuliłem. Bylismy gotowi, więc Thommy zszedł na dół i poprosił Dereka o podwiezienie nas. Chłopak nie miał z tym najmniejszego problemu.

Msza szybko minęła. Wszyscy szli za księdzem na cmentarz, aby tam mógł spocząć nasz przyjaciel. Wieniec miał Ethan, ponieważ dałem mu to przed kościołem. Brad płakał jak opętany, Minho starał się zachować zimną krew, aby Brad jeszcze bardziej się nie rozpłakał. Wszyscy byli smutni, a mnie ten widok przerażał. Mimo wszystko po moich policzkach spływały łzy. Thommy widzą to od razu mnie przytulił. Trumna była już pod ziemią, więc wszyscy kładli kwiaty i znicze. Czekałem, aż wszyscy pójdą zostałem tylko ja i moi przyjaciele. Wszyscy po kolei kładli znicz. Zostałem tylko ja...

-Poczekajcie na mnie, zaraz przyjdę. Chciałbym zostać chwilę sam... - poinformowałem ich smutny

-W razie czego przyjdę - powiedział mój chłopak. Po tych słowach wszyscy się rozeszli

Przepraszam Jared. Przepraszam, że mnie przy tobie nie było. Chciałbym powiedzieć Ci, że wyzdrowiałem. Zawsze będę Cię pamiętał i odwiedzał, aż do mojej śmierci. Pamiętaj to kochany. Wszyscy bardzo za Tobą tęsknimy. Spoczywaj w pokoju...

Po tych słowach odszedłem. Nigdy nie przypuszczałem, że taka sytuacja będzie miała miejsce.

Rodzina Jareda zaprosiła nas na stypę.
Wraz z Thomasem, Bradem i Minho weszliśmy ostatni. Podszedłem do Brada i przytuliłem go mocno. Chłopak cały czas miał łzy w oczach, podobnie jak ja.

-Myślisz, że tam mu lepiej? - spytał w pewnym momencie chłopak

-Nie wiem... Wiem tylko, że zawsze będzie z nami. Tu w serduszku - powiedziałem i wskazałem na serce Brada

-Nigdy o-o nim nie za-zapomnę - wydukał przez płacz niebieskooki

-Wiem, my też - przytuliłem chłopaka


Stypa szybko minęła, po niej pojechałem na ostatnią noc do Thomasa. Nie chciałem wracać, ale jutro szkoła i musiałem być. Z resztą wiecznie bym tu nie siedział, bo przecież zostałem adoptowany.
Zbliżał się wieczór, mój chłopak był już umyty, ja poszedłem pod prysznic od razu po nim. Wyszedłem z pod prysznica i wróciłem do pokoju Thommy'ego.

-Co tam skarbie? - spytał

-Chyba dobrze, a u ciebie?

-Okej. Niedługo Cię odwiedzę. Obiecuję. Może poznam lepiej twoją rodzinę - lekko się uśmiechnął

-Nie mam rodziny. Jestem im wdzięczny, że mnie wzięli do siebie, ale to nie jest moja rodzina - stwierdziłem

-Zawsze masz mnie. Pamiętaj O tym dziubas - poinformował mnie i złożył na moim czole całusa

*Następnego dnia*

Moja rodzina zastępcza już czekała pod domem Thomasa.

-Nie chce wracać - rozpłakałem się

-Wiem słońce, wiem. Też nie chce żebyś wyjeżdżał, ale postaram się przyjechać do Ciebie jeszcze w tym miesiącu. Chodź odprowadzę Cię - powiedział i złapał mnie za rękę

-D-dziekuję Derek, że pozwoliłeś mi u was zostać - przytuliłem go

-Nie ma sprawy. Zawsze jesteś tu miłe widziany - odwzajemnił uścisk

Wyszliśmy przed dom, włożyłem moje torby do bagażnika i pocałowałem Thommy'ego. Chłopak przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej pogłębiając nasz pocałunek.

-Newt musimy jechać - usłyszałem głos ojca Gally'ego

-Musze jechać- powiedziałem opierając moje czoło o te Thomasa

-Uważaj na siebie kochanie. Jak dojedziesz zadzwoń - powiedział i pocałował mnie ostatni raz. Wsiadłem do samochodu, a Jackson odjechał szybko od tego miejsca. Cała drogę miałam zły w oczach i nie odzywałem się do nikogo.

*Od autora*

Witam w kolejnej części. Z góry mówię, że rozdział nie jest sprawdzany. Nie mam nic ciekawego do napisania więc miłego dnia/wieczoru.

Załóżmy, że Newt ma już włosy :)

Oprawca, Czy Ukochany? ~ NewtmasWhere stories live. Discover now