38

1K 86 5
                                    

Minęły dwa tygodnie odkąd tu jestem. Normalnie bym mógł już wyjść, ale ta choroba mi nie pozwala. W dodatku jestem łysy. Chłopacy odwiedzali mnie prawie codziennie. Na sali poznałem bardzo miłego chłopaka, Alexa który miał łóżko koło mnie. On już nie jeździł na badania. Pobierali mu tylko krew i podawali chemię. Podobno ostatnią. Trzymam kciuki żeby wyzdrowiał. Jest godzina 15.40 za godzinę powinien przyjść Thommy.

-Dzień dobry Newt. Jak się dziś czujesz? - spytał wesoło lekarz.

-O dziwo dobrze. Kiedy będę mógł wyjść? - spytałem

-Jeśli wszystko będzie dobrze, będziesz mógł wrócić do szkoły za 2 tygodnie. Nie będziesz mógł się przemęczać. Czyli 0 ćwiczenia na wf, 0  wysiłku jakiegokolwiek. Rozumiesz?

-Tak, dziękuję. Mam pytanie... Gdzie Alex?

-Ym ma badania ostatnie. Dziś ostatnią noc tu spędza. - powiedział

-A ym to chyba dobrze? Znaczy, wyzdrowiał Tak?

-To pokażą badania. Na mnie już czas. Przyjdę za godzinę podać ci chemię

Nic nie powiedziałem, teraz na sali będę sam. Dzięki niemu miałem co robić, A teraz będę siedział bezczynnie. Może poproszę Thomasa żeby przywiózł mi zeszyt i ołówek... Właśnie miałem jeszcze indywidualne nauczanie. Wszystkie książki miałem w torbie. W końcu przyjechał Alex.

-Jak było na badaniach? Słuchałem, że jesteś tu ostatnią noc. Prawda? -spytałem wesoło

-Tak, ale...  - powiedział smutnym głosem.

-Wszystko okej? - spytałem

-Ostatnia chemioterapia też nie pomogła. Rak przeniósł się na prawie wszystkie narządy. Mam nawet guza mózgu... Nie zostało mi więcej niż miesiąc życia...

-Przykro mi... -tylko to potrafiłem powiedzieć w tym momencie. Bałem się, że mnie też to może spotkać.

-Żebyś się nie bał. U mnie za późno wykryto raka. Zanim to odkryliśmy zdążył przenieść się na inny narząd. I tak się rozsiewał z dnia na dzień. Trzymam za Ciebie kciuki. I jeśli dam radę to będę Cię odwiedzał.

-Dzięki. Jak już będę zdrowy też bede Cię odwiedzał.

-Jak już na cmentarzu. Przyjdź proszę na mój pogrzeb. Byłoby mi miło.

-Nie mów tak. Może jednak będziesz zdrowy. Może lekarz się pomylił...

-Newt ja umieram... Tego nie zmienisz... Nie unikniesz. Ja ani umierają jako młodzi, inni jako starzy,  niektórzy w wypadkach, inni przez chorobę, kolejni naturalnie. Nic nie poradzimy na to jaki los nas czeka. Trzeba żyć dalej mimo wszystko. Jasne? Obiecaj, że się Nie poddasz podczas tej walki. Przysięgnij

-Przysięgam - łza poleciała mi po policzku.

Miałem nadzieję, że mi uda się wyzdrowieć. Teraz zauważyłem stojącego w drzwiach Thomasa. Uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłem tym samym.

-Hej skarbie - powiedział mój aniołek i pocałował mnie na przywitanie.

-Hej kochanie -odpowiedziałem

-Jak się dziś czujesz?

-Dobrze. Zaraz przyjdzie lekarz i poda mi chemię

-Nie ma sprawy. Mi to nie przeszkadza.

-D-ziekuję

-Za Co?

-Za to że jesteś

-Nie masz za co... Dziubasku będę zawsze i mimo wszystko. Jasne?

-Jasne. Mam małą prośbę. Dam Ci klucze od mojego domu i przywiózł byś mi zeszyt z białymi kartkami oraz ołówek? Znaczy to dopiero na następne spotkanie. Co ty na to? 

-Dobra. - pochylił się i pocałował mnie w moją łysą głowę. A na salę wszedł lekarz

*Od autora*

Łapcie nowy rozdział. No i jesteśmy przy momencie gdzie Newt jest łysy. Miłego dnia życzę i mam nadzieję, że się podoba. Gwiazdki i komentarze mile widziane💥💭

Oprawca, Czy Ukochany? ~ NewtmasWhere stories live. Discover now