56

808 53 7
                                    

Weszliśmy do szpitala i ruszyliśmy   do sali, w której leżał mój przyjaciel. Oczywiście zobaczył mnie lekarz i poprosił żebyśmy przy okazji zrobili testy na moją chorobę, zgodziłem się niechętnie. Po skończonych badaniach pobiegłem na salę przyjaciela. Gdy go zobaczyłem zachciało mi się płakać. Lekarze stali przy nim i zakrywali mu twarz białym prześcieradłem. Czy on właśnie? Nie to nie może być prawda... Podbiegłem do łóżka i wepchnąłem się między pielęgniarki. Odsłoniłem jego twarz... Była cała w ranach, była taka zimna, ale spokojna. Jakby nic już to nie bolało, taka jakby właśnie tego potrzebował...

-RATUJCIE GO! - wykrzyczałem - NA CO CZEKACIE!  Proszę! Proszę Jared obudź się... Spójrz na mnie - błagałem przez płacz.

-Bardzo mi przykro... Nic już nie możemy zrobić. Jego serce nie wytrzymało... - powiedział lekarz i wyszedł z sali. Siedziałem przy krześle i trzymałem rękę mojego przyjaciela. Przez przypadek zrzuciłem z szafki jego rzeczy. Podniosłem je i zobaczyłem kopertę z moim imieniem. Postanowiłem ją otworzyć.

Drogi Newcie!

       Nawet nie wiem jak zacząć ten list... bardzo tęsknię i mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy. Okazało się, że będę mógł do Ciebie jechać. Chcę Cię poinformować, że jestem trochę chory i nie wiem czy będę akurat w tym terminie, o którym ci pisałem. Mam jednak spore szanse na uzdrowienie.  

Pozdrawiam Jared♡

Po przeczytaniu tego listu wszystko nabrało jasności. Jared jechał wysłać  do mnie list i miał wypadek, więc list do mnie nie dotarł.
Z zamyśleń wyrwał mnie Thommy, który powiedział, że musimy iść bo przyszła rodzina Jareda. Na korytarzu zatrzymał mnie lekarz.

-Newt mam dobra wiadomość. Nie musisz brać chemii. Jesteś zdrowy. Jednak nadal musisz uważać żeby ponownie nie zachorować. - powiedział, a ja mimo, że byłem smutny uśmiechnąłem się i podziękowałem za to co dla mnie zrobił. Wspólnie z chłopakami poszliśmy na autobus. Ja i Thomas poszliśmy do niego. Napisałem rodzinie zastępczej o całej sytuacji i pozwolili zostać mi na kilka dni. Z Thommy'm leżeliśmy w ciszy aż w końcu zasnąłem.

*Thomas*

Newti już zasnął, ten dzień był dla niego męczący. Najpierw przyjechał z nadzieją, że zobaczy przyjaciela, a później widzi go martwego. Szkoda mi go.

*Następnego dnia*

Obudziłem się o 6.20 bo zapomniałem wyłączyć budzik. Nie chcąc budzić aniołka wyłączyłem go i dalej leżałem tuląc go. Przymknąłem na chwilę oczy, ale otworzyłem je czując kogoś usta na swoich. Mówiąc kogoś mam na myśli Newtiego. Oddałem pocałunek  i posadziłem sobie moją kruszynkę na kolanach. Nie przerwałem pocałunku, wręcz przeciwnie. Newti uchylił usta, a ja korzystając z okazji wsunąłem mu język do buzi. Nasze języki toczyły walkę, która była w miarę równa. Po chwili chłopak jednak się odsunął się i opuścił głowę.

-Co się dzieje? - spytałem

-Nadal nie mogę uwierzyć w to co się stało... Cieszę się, że wyzdrowiałem, ale wolałbym być chory i mieć przy sobie przyjaciela... - odparł smutny

-Rozumiem co czujesz. Nam wszystkim też bardzo go brakuje, ale nie możesz teraz się zadręczać. Za dwa dni pogrzeb, więc pójdziemy wszyscy razem

-Ale to był mój przyjaciel, bardzo mi go brakuje. Nie mogę wybaczyć sobie, że do niego nie pojechałem... Może gdybym szybciej przyjechał on nie chciałby wysłać listu i... - przerwałem  mu

-Spójrz na mnie - poprosiłem, a chłopak zrobił to - to nie twoja wina skarbie. Zobaczysz z czasem wszystko się ułoży.

-Będziesz przy mnie? - spytał ze łzami w oczach

-Zawsze - odpowiedziałem i przytuliłem mojego chłopca. W tym momencie miałem cały swój świat w rękach...

*Od autora*

Myślę, że ten rozdział jest dość smutny... Wybaczcie humor robi swoje. Myślę, że to będzie ostatnia osoba, która jak narazie zginie. Jak widzicie Newt jest zdrowy😋😋 To było do przewidzenia haha. Miłego wieczoru/dnia

Oprawca, Czy Ukochany? ~ NewtmasTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang