41

1K 77 1
                                    

Dziś był ten moment w którym czułem się tak jak pierwszego dnia szkoły. Bałem się jak nic... W dodatku było mi głupio, że zabroniłem Thomasowi do mnie przychodzić. Stałem przed drzwiami do sali. Było już po dzwonku ale nie mogłem wejść do sali. W końcu się zmusiłem i zapukałem w drzwi po czym wyszedłem do sali. Wzrok klasy tak jak pierwszego dnia spoczął na mnie. Nikt tak na prawdę nie wiedział O mojej chorobie. Stałem przy drzwiach i zamiast się odezwać patrzyłem na Thommy'ego. To co zrobił zaskoczyło mnie.

-Zapomniałem Pani przekazać, że Newt wraca dziś do szkoły. Przecież widzieliście to już co się tak gapicie?

-Oczywiście. Thomas ma rację. Spadaj Newt do ławki i nie przeszkadzaj w lekcji - powiedziała lekko zmieszaną

Usiadłem koło Thommy'ego i wyciągnąłem książki do matmy. Miał jedną rękę pod ławką, więc korzystając z okazji złapałem to za nią. Nie zabrał jej.

-Prze-przepraszam - wyszeptałem, ale tak jak przypuszczałem był na mnie zły... Cały czas miałem na sobie czapkę, ponieważ byłem łysy, a głupio to wygląda...

-Kogo by tu do tablicy zaprosić? Hmm... Może - spojrzała na mnie - Newt - uśmiechnęła się zwycięsko. Wiedziałem, że mnie nie lubi ale żeby aż tak? Wstałem i ruszyłem w kierunku tablicy. Spojrzałem na zadanie w podręczniku i w niecałą minutę rozwiązałem je. Uśmiechnąłem się zwycięsko do kobiety i wróciłem na miejsce. Reszta lekcji była jak zawsze, czyli pytała co drugi numer z dziennika. Po dzwonku poprosiła mnie do siebie na rozmowę. Gadała, że mam na siebie uważać i te inne głupoty. Wyszedłem z sali i ruszyłem do chłopaków.

-Jesteś. Witaj ponownie - powiedział Scott

-Młody dobrze Cię widzieć - usłyszałem głos bliźniaków

-Też się za wami stęskniłem. Thommy? Mogę z Tobą porozmawiać?

-Możesz - poszliśmy w kąt po czym niepewnie zacząłem rozmowę

-Wiem, że jesteś zły i masz do tego pełne prawo, ponieważ wygoniłem i zabroniłem ci przychodzić do mnie
Po prostu bałem się sam siebie, A co dopiero gdyby mój cały świat mnie takiego zobaczył, ale za nim mnie zostawisz chce żebyś wiedział jak bardzo Cię kocham i jak bardzo mi na tobie... - przerwał mi łącząc nasze usta. Dopiero po długim pocałunku skończyłem - zależy

-Nigdy Cię nie zostawię. Zrozum to... Kocham Cię i zależy mi na tobie jak na nikim innym. Nie byłem zły, po prostu było mi przykro, ale rozumiem Cię i to nie zmienia faktu że Cię kocham - po tej rozmowie złapałem go za rękę i ruszyliśmy do chłopaków. Przez całą przerwę przytulałem się do mojego ukochanego.

*Thomas*

Cieszyłem się, że wszystko się wyjaśniło. Całą przerwę mój aniołek przytulał się do mnie i prawdę mówiąc nie przeszkadzało mi to. Po szkole udaliśmy się na spacer. Zaprowadziłem go do parku i usiadłem na ławce. Mój skarb usiadł koło mnie, ale nie podobało mi się to, więc posadziłem go sobie na kolanach. Po raz kolejny tego dnia złączyliśmy nasze usta. Musiałem wymyśleć plan, aby Mój dziubas nie był w domu dziecka. Co prawda jakiś pomysł, ale najpierw musi wyzdrowieć. Po udanym spacerze odprowadziłem blondyna do przytułku po czym sam wróciłem do domu.

*Od autora*

Hejka🤗. Macie nowy rozdział. Mam nadzieję, że się podoba, jeśli tak możesz zostawić gwiazdkę💥 i komentarz💭. To bardzo mnie motywuje. Dziś trochę cukrzycy hehe. Do następnego💝

Oprawca, Czy Ukochany? ~ NewtmasWhere stories live. Discover now