{1}

2.2K 102 37
                                    

Czternastego grudnia. Śnieg był na każdym możliwym skrawku ulic Anglii. Było południe, więc był ogromny ruch, ze względu na zbliżające się święta. Wszędzie były wywieszone świąteczne ozdoby i wydawało się, że właściciele sklepów konkurowali ze sobą o najlepszy wystrój. Większość dzieci podziwiała przeróżne zabawki stojące na wystawach sklepowych, jednak tylko jedna dziewczynka, o czarnych, długich za pas włosach i szarych oczach, ubrana w szarą, podartą i starą jak świat sukienkę z krótkim rękawem nie była zainteresowana wyglądem różnych lalek, misi i innych ceregieli dla dzieci. Siedziała na tym zimnym śniegu już dłuższy czas, bo około dwa dni, a dalej nikt jej nie pomógł. Czasem usłyszała gdzieś z tyłu stwierdzenia typu ,,Jakie biedaczysko" albo ,,A tej to nie gorąco?" Ale ona już wolała się tym nie interesować. Nie chciała zdania ludzi, chciała pomocy. Myślała, że nigdy takowej nie zdobędzie, aż nagle usłyszała zdecydowanie skierowany w jej stronę głos kobiety:
-Dzień dobry, wszystko dobrze? Gdzie są twoi rodzice?-Zapytała się piękna rudowłosa.-Nie możesz siedzieć w takiej sukni na mrozie, kto to widział takie rzeczy! Chodź, pomożemy tobie.- Dopiero teraz dziewczynka zauważyła za kobietą chłopca, na oko w jej wieku, może o rok starszy. Miał granatowoszare włosy i był ubrany na niebiesko. Widać było, że się obawiał młodej, ale uśmiechał się do niej. W końcu dziewczynka odpowiedziała kobiecie w różowej, grubej sukni.

-Dzień dobry pani.- Odpowiedziała zgrzytając zębami z zimna.- Moich rodziców tutaj nie ma. To bardzo miło z pani strony, że chce mi pani pomóc, ale nie mam co dać pani wzamian za nią.

-Zapłata za pomoc? Kochana, nie martw się. Chodź, pójdziesz razem z nami.- Odpowiedziała kobieta melodyjnym głosem.

Kiedy już trójka dotarła do rezydencji jak się okazało, rodziny Phantomhive, dziewczynka dostała trochę przydużą, ale za to ciepłą sukienkę, leki, jedzenie i pokój. Wydawało się, że znalazła nową rodzinę. Jednak nagle jej nozdrza podrażnił zapach dymu. Myślała, że zwyczajnie coś się dzieje w kuchni więc nie zwróciła na to uwagi. Po czasie prawie dostała zawału-Praktycznie każdy mebel, każda osoba ze służby i oboje rodzice zaczęli się palić. Tylko ona i chłopiec jeszcze byli cali. Nagle zderzyli się plecami i szybko od siebie odskoczyli. Próbowali komuś pomóc, ale cały czas słyszeli tylko ,,Ratujcie siebie samych".

Wszystko spłonęło. Dziewczynka i chłopczyk podbiegli do rudowłosej kobiety i mężczyzny o włosach takich, jakie miał chłopiec. Nagle kobieta powiedziała:

-Cielu Phantomhive, obiecaj, że zawsze będziesz bronił swojej siostry.

-Jakiej siostry?-Zapytał przerażony Ciel.

-Tej, która jest zaraz obok ciebie.- W tym momencie chłopiec spojrzał na dziewczynkę, a potem na swoich już zmarłych rodziców. Zaczął płakać, a ona razem z nim.

-Skoro jesteśmy już zdani na siebie, powiedz mi jak masz na imię.- Powiedział, używając wzdechu i ryku jako przerwy między słowami.

-Catherine Caramell.- Odpowiedziała płacząc.

-Tak więc wiedz, że nie nazywasz się już Caramell, tylko Catherine Phantomhive i jesteś siostrą Ciela Phantomhive.

Dalej ujrzała tylko ciemność i krzyki, oraz jakieś dziwne, łacińskie modły.

-_-__-_-_-_-_-_-_-_-_-__-
No to pierwsza część za mną.
475 słów, wow XDD
Piszcie w komentarzach czy checie next💗💕💕

~Szerszeń

Lovely sister-Kuroshitsuji {[Ciel X OC]}Where stories live. Discover now