{[2]}

1.4K 79 31
                                    

Kiedy Catherine się obudziła nie leżała na ruinach rezydencji swoich przybranych i zmarłych już rodziców, tylko w różowym łożu. Dalej była ubrana w swoją suknię, ale każda, nawet najmniejsza rana była opatrzona. Włosy miała rozczesane i czyste. Zaczęła się zastanawiać, kto jej udzielił pomocy. Cały pokój był utrzymany w kolorach różu i srebra. To, że w tej rezydencji jest inna dziewczynka, było pewne. Czarnowłosa próbowała wstać, ale poczuła ostry ból w karku. Zdążyła się dowiedzieć, że był on rozcięty i raczej również złamany. Szybko upadła na łóżko, a zaraz po tym do pokoju weszła wyższa od niej blondynka. Miała na oko dziesięć lat. Była ubrana w jasnozieloną sukienkę z białymi kokardami i falbankami. Szybko podbiegła do Catherine i zaczęła mówić głosem tak piskliwym, że prawie uszy odleciały :

-Wreszcie się obudziłaś! Jak się nazywasz? Co robiłaś przy spalonej rezydencji mojego narzeczonego? Ty to spaliłaś? Jak mogłaś!- Zaczęła się drzeć. Szarooka zaczęła sobie zadawać w głowie jedno pytanie, a mianowicie, dlaczego ktoś ją o to obwinia? Jak dziewięciolatka mogła zrobić coś takiego? Już miała odpowiedzieć, ale znowu usłyszała jazgot- Jeżeli ty podpaliłaś to wszystko, uduszę cię własnymi rękami!-Catherine prawie nie wybuchła śmiechem. Groźby dziewczynki były bardzo ciekawe. Jak taka laleczka mogłaby ją jakkolwiek skrzywdzić? Jednak stwierdziła, że odpowie tej jakże zabawnej pseudoreporterce.

-Nazywam się Catherine Ca...Phantomhive. Nigdy bym nie podpaliła rezydencji Ciela i jego rodziców. Nie wiem dlaczego mnie oskarżasz o takie czyny.

-Skąd znasz jego imię?! I z jakiej racji przywłaszczasz sobie jego nazwisko?

-Jest moim przyrodnim bratem. Niestety, ale wszystko się działo tak szybko, że nie było czasu tego ogłosić.

-Ta, jasne. Ciel o wszystkim mi mówi jako pierwszej!

-Jak miał ci coś powiedzieć w pięć godzin? Nawet do niego nie przyszłaś.

-A-ale...- I w tym momencie wszedł wysoki blondyn, wyglądem podobny do pewnie jego siostry. Po czasie powiedział :

-Elizabeth, może by tak trochę kultury wobec poszkodowanej osoby?- Blondyna uciekła z płaczem. Chłopak podszedł do dziewczynki.- Nazywam się Edward Midford, a to była moja młodsza siostra, Elizabeth. Jest trochę... Niewychowana? No ale cóż... Trochę pewnie u nas zostaniesz.-Powiedział.

Minęły trzy lata, od kiedy Catherine zamieszkała u Midfordów. Lizzy nie wiadomo skąd stała się bliską przyjaciółką dziewczyny, a jej brat i rodzice bardzo ją polubili. Nie było dnia, w którym czarnowłosa nie myślała o Cielu. Bardzo jej go brakowało.

Czternastego grudnia. Właśnie tego dnia życie szarookiej się odmieniło. Tego samego dnia Ciel zaginął. Został uznany za osobę martwą, ponieważ nigdzie nie znaleziono jego ciała. Catherine oglądała jak płatki śniegu delikatnie osadzały się na parapecie. Prawie jej serce wyszkoczyło, kiedy Elizabeth z hukiem weszła do pokoju.

-I jak tam?- Zapytała.

-Nawet dobrze, coś się stało?- Dopiero teraz dziewczynka zoreintowała się, że zazwyczaj kolorowo ubrana Lizzy ma na sobie czarną suknię.

-Poszłabyś ze mną do Ciela?- Zapytała zadziwiająco spokojnie i prawie wybuchając płaczem. Catherine już się domyśliła, że Lizzy chce sie wybrać na cmentarz.

-Oczywiście.

Szarooka szybko sie przebrała w żałobną suknię i wybrała się z Lizzy na miejsce spoczynku chłopaka.

Siedziały tam już dłuższy czas. Obie wylewały łzy. Myślały, że już nigdy go nie zobaczą, aż usłyszały kroki za sobą. Odwróciły głowy, a tam stał Ciel razem z bardzo wysokim, czarnowłosym meżczyzną.

-_-__-_-_-_-_-_-_-_-_-__-

No i mamy next XDD
Jezu
532 słowa.
To jest hit.

No dobra słońca, widzimy się potem💕💕

~Szerszeń

Lovely sister-Kuroshitsuji {[Ciel X OC]}Where stories live. Discover now