{[34]}

338 23 29
                                    

Catherine POV.
Pomyślałam, że muszę być trochę milsza dla Ciela. Ale to może poczekać.
W tym momencie miałam inne problemy, których on by nie zrozumiał.
Może Mey będzie wiedzieć o co chodzi, reszta ludzi tutaj-niekoniecznie.
Szłam w kierunku swojego pokoju. Pech chciał, że Ciel był nagle niedaleko i zauważył, że często się obijam o ściany.
-Cath, a tobie co?- Spytał ze śmiechem ten karaluch. Kochany karaluch.
-Słabo widzę i tyle.- Odpowiedziałam.
-I nic nie mówiłaś?- No słuchaj bracie, bystry jesteś.-Trzeba będzie ci jakieś okulary kupić.
-Ale...-Nie dane było mi dokończenie zdania, ponieważ Ciel nagle mnie przytulił. Okej, czas zadać mu jedno pytanie.
-Co tobie się tak nastroje wachają? Okres masz, czy jak?- Zaśmiałam się, tym razem ja z niego.
-Chyba nie ja jedyny.- Odpowiedział. Czułam, że miał ten swój uśmiech zboczeńca.
-Zamknij się.- Powiedziałam i poszłam do swojego pokoju.

-

Siedziałam przy biurku i czytałam ,,Dziady" Adama Mickiewicza. Co prawda, miałam polskie wydanie, jednak ten język w miarę znałam, więc nie miałam z tym problemu.
Czytanie tak genialnej lektury przerwał mi Ciel, wbiegający do pokoju jak jakiś opętaniec. Na początku myślałam, że on rzuca na mnie jakieś klątwy, ale potem zrozumiałam, że on bardzo chce, abym zobaczyła co do niego napisała królowa.
Kiedy weszłam, chłopak wcisnął mi w ręce kartkę z opisem dziwnej sprawy w tajemniczych zakonach sekt.
-No to się pojedzie i tyle, co za problem?-Spytałam.
-Taki problem, że ja tam byłem. Oni mi zrobili tą bliznę co mam po wypaleniu.- Powiedział.
-No to się na nich zemścisz i tyle, no boże.- Ciel przyparł mnie do ściany łapiąc za nadgarstki.
-Nie rozumiesz, że to nie jest takie proste?!- Krzyknął mi do ucha.
-Przepraszam.- Zluzował ucisk.
-Ja myślę.
-Jednak nie rozumiem twojego, aż tak dużego dramatu. Zachowujesz się jakbyś był psychicznie chory.- Stwierdziłam.
-Jak mnie nazwałaś?-Zacisnął znów palce, ale teraz aż naparł swoim ciałem na mnie.- Psychicznie chorym?- Zacisnął je jeszcze bardziej.
Teraz tak patrzył na mnie. Był ode mnie trochę wyższy, więc też jego spojrzenie wydawało się jeszcze bardziej złowrogie. Bałam się go.
-Ciel... Przepraszam.- Powiedziałam.
-Przepraszasz? Po tamtych słowach?!-Napierał coraz bardziej. Nie byłam w stanie przyjąć tej drugiej formy. Nie chcę go skrzywdzić.- Nie, Catherine. Nie wystarczą mi przeprosiny. Za to co powiedziałaś, trochę się tutaj ze mną pomęczysz.
-Tak?! Ale jakoś jak Lizzy coś źle zrobiła, to byłeś dla niej miły!- Wykrzyczałam. Miałam dość.
-Elizabeth była głupsza.
-I co z tego?!
-Zamknij się!- Krzyknął i mnie uderzył z całej siły, na co się popłakałam.
-A jeszcze dwie godziny temu byłeś dla mnie miły. Jak możesz ty mi to robić?- Powiedziałam cicho, na co on prychnął.
-Nie rozumiesz, że jest to dla mnie ważna misja?- Mówił spokojniej.
-Rozumiem, ale to żadne wytłumaczenie.- Powiedziałam zła, na co on już otwierał usta do kolejnej wypowiedzi, ale ktoś wszedł do pomieszczenia.

 

Lovely sister-Kuroshitsuji {[Ciel X OC]}Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon