{[46]} MARATONIK #7

227 17 31
                                    

Catherine. POV
Nie, to jest jakiś kurwa żart!
Ja popierdalam po jakiejś chorej wizji trzynastoletniego psychola, staram się chronić Ciela przed nim, gdyż wiem, iż gdyby Alois go dorwał to by jego nie szczędził, zabijam jego największego wroga, zostałam zgwałcona i jeszcze próbowano tak kontrolować moje myśli, abym myślała, że wszystko jest okej, i co dostaję?
On mnie wyrzuca z domu.
Nawet nie chciał wysłuchać tego, jak działało tamte miejsce, jak to się stało...
Nie, on wolał mnie wyrzucić z domu, tak, abym teraz za chuja nie mogła gdzieś pójść.
Znając jego teraz się użala nad sobą, ale czy to nie ja jestem po tej gorszej stronie?
Ciel, wiesz, jak ty mnie ranisz?
Wiesz, że to nie działa tak, że wina jest po mojej stronie?
Nie wiesz, ponieważ miałeś w dupie moje słowa.
No ale dobra...
Jest kurwa osiemdziesiąt osiem tysięcy kilometrów od tej sytuacji, a "dobra"...
Nie mam się teraz gdzie podziać.
Undertaker? Przypominając sobie tą sytuację, to chyba nie.
Midford? Oni mnie tam dadzą na rozstrzelanie, co im słabo pójdzie, no ale lepiej nie.
Nie mam żadnych pieniędzy, nie mam kompletnie kuźwa nic.
Yh tak Ciel, na pewno podczas kiedy ty teraz będziesz sobie siedział w rezydencji z pełnym dostatkiem, to możesz się porównywać do mnie.
Właściwie, to teraz poczułam to, jak bardzo jest źle.
Niedawno ja i Ciel jeszcze mogliśmy się uzupełniać, rozumieć bez słów...
A teraz to ten pierdolec mnie wypierdolił z domu.
Aha.
Wyszłam z poza obrębu rezydencji i udałam się do miasta, aby tam coś zobaczyć.
No albo się zajebać, to jest druga opcja.

Lizzy POV.
Ojejcia! Ojejcia! Ojejcia!
Ciel, mój słodziutki cukiereczek!
Zerwał z Catherine dla mnie!
Hah! Widzisz, kto jest teraz lepszy?!
-Kto się śmieje ostatni?!- Krzyknęłam z radości na cały pokój.
-Co się drzesz?- Okej, na całą posiadłość.
-No bo Ciel do mnie napisał, żebym do niego wróciła! Jejka, jaki on jest słodki!- Po moich słowach wszedł mój brat, który stwierdził, abym o tym powiedziała mamie, która powinna się zgodzić.
-Mamo!- Mowiłam biegnąc na dół z listem w ręce.- Popatrz na to!- Moja matka to przeczytała, na końcu się uśmiechając i powiedziała:
-Słońce, to wspaniale. Pójdź i napisz do niego, iż nie ma problemu i znów będziecie narzeczonymi.
-Dziękuję, kocham cię!- Rzuciłam i odrazu wzięłam pióro i zaczęłam pisać. Niby mogłam o to poprosić kogoś innego, ale ja chciałam, aby to było takie ode mnie...

Cieel!
Bardzo mi miło, że postanowiłeś zaprzestać związku z tą mendą! Oczywiście, że znowu będę z tobą! Spróbuję do Ciebie jakoś przyjść, aby jeszcze z tobą porozmawiać!

~Lizzy.

Catherine POV.
Idąc do centrum miasta udało mi się znaleźć jeden funt, więc starczy mi na...
...Na nic.
Ale okej, okej, nie załamujmy się...
Idziemy dalej.
Jednak podczas "iścia dalej" zauważyłam jakby długie, czerwone włosy.
-Sebas-Chan!- Okej, to chyba pierwszy raz, kiedy się cieszę, że go widzę i słyszę.
-Panie Sutcliff!- Może i mam upośledzony mózg, ale tak, mówiłam do Grella pér Pan.
-Catherinka?!- Uhuhu, zaczyna się.
-No idę przecież.- Tak, miałam dobry z nim kontakt. Nie mówiłam o tym, dlatego, iż miała to być tajemnica, ale często rozmawialiśmy i jak się okazało, mamy ze sobą trochę wspólnego.
Grell widząc mnie odrazu podbiegł i mnie przytulił. Nie wiem czy to dobrze, że podczas tego czułam, jak się odjebał, gdyż śmierdział jakimś gówno-perfumami.
-Jebiesz.- Skwitowałam, bo taka była prawda.
-Ładnie pachnę, nie przesadzaj. W ogóle, co robisz w tym miejscu? Okej, jest... Chyba lipiec, ale to nie jest powód, aby wychodzić z rezydencji. Mogłabyś się zaziębić, czy coś.- To było kochane. Mężczyzna (albo kobieta mentalnie) naprawdę o mnie dbał, za co byłam mu wdzięczna.
-Widzisz, Ciel mnie wyrzucił z rezydencji i...- Zaczęłam opowiadać mu cała historię, podczas której on był w niemałym szoku.
-Ja pierdolę, dostałaś kosę?!
-To właściwie kosa mojego ojca, ale...
-Ale nie pierdol...
-No ale chyba tyle ci wystarczy, żeby stwierdzić, że on mnie wyrzucił bez powodu.
-Tak, szczerze to tak jak go nie lubiłem, teraz go nienawidzę. Nawet ciebie nie wysłuchał.- Wait, czy właśnie prowadzę normalną rozmowę z Grellem? Czy to jakaś kolejna spierdolina?- Wiesz, nie rozumiem go kompletnie, jednak ciebie kochał, tak zgaduję, więc powinien zacząć używać mózgu i się dowiedzieć, co chciałaś mu powiedzieć.
-Tak, ale sam widzisz, że dupa kozia wyszła.- Powiedziałam, a on zaczął się zamyślać, po czym dostał jakiegoś szoku wewnętrznego.
-Catherine, jestem pierdolnięty. Miałem iść do Williama, także jakoś jutro się zobaczymy.- Aha no ja cie pierdole, znalazłam osobę, która była dla mnie miła i naprawdę dobrze się z nią gadało i co? Dupa, dupa, dupa, dupa.
W sumie to dupa z mojej pustej głowy. Jestem również demonem, więc powinnam umieć to samo co Sebastian, a więc pozostaje mi znaleźć jakąś starą rezydencję i ją ogarnąć.

time skip skurwysyny

Szukanie tej rudery zajęło mi dzień, ale się opłaciło.
Rezydencja z tego co zauważyłam została opuszczona z powodu zawalenia się dachu, taki ze mnie detektyw, że ja cię pierdolę.
Ale okej, trzeba będzie jakoś to naprawić, tylko w jaki kuźwa sposób?
Nagle z mojej ręki błysnęła zielona iskra, która poleciała w stronę przeniszczonych drzwi, tym samym naprawiając zawiasy.
Stwierdziłam, że może nie głupim będzie spróbowanie użycia tego do naprawy całej pierdolety.
Stanęłam przed urwanym dachem i starałam się go jakoś podnieść i ojej, udało się. Rzuciłam go krzywo na górę, ale potem jeszcze tam sobie jakoś przesunęłam, słysząc szczęk, oznaczajacy dobre jego dopasowanie.
Weszłam teraz na środek holu i wystawiłam obie ręce do przodu zamykając oczy.
Poczułam jak z moich rąk wychodzi duży promień, który w pewnym momencie mimo zamkniętych oczu mogłam zauważyć.
Siła światła była tak mocna, aż mnie przesunęła do tyłu. Otworzyłam oczy i zauważyłam całą posiadłość tak, jakby była świeżo co po budowie.
Świeczki na żyrandolach się zapaliły, wszystkie meble nagle jakby się odrestaurowały, a budynek nie wyglądał jak wyjęty z wiadra, do którego srał żółw, a potem wyrzygał się tam jakiś starzec.
Ale okej, jest dobrze.
W chuj dobrze.
-Hah, szmaty!- Krzyknęłam bezcelowo wchodząc do pokoju głownego, a potem jak brudne dziecko wchodząc do jakiegoś pokoju z łóżkiem, na które się rzuciłam, jak rolnik na dotacje.






--♤--
sory, ze to wrzucam, mi samej sie nie podoba ten rozdzial, ale naprawde...

dobra po prostu jestem zjebana

siema skurwysyny




Lovely sister-Kuroshitsuji {[Ciel X OC]}Donde viven las historias. Descúbrelo ahora