{[53]}

211 16 23
                                    

Ciel POV.
-Mam jej dość.- Powiedział Sebastian z otwartymi oczami. Nie wierzę, aby taka pierdoleta go zmęczyła. Pierdoleta w porównaniu do tego, co robił wcześniej.- Goniła mnie po całym Londynie i ma jeszcze tutaj jakiś kłopot.
-Przepraszam, widziałeś ją wcześniej i nic nie powiedziałeś?
-Nie miałem pojęcia, że to ona.
-No to co ci się wydawało? Nawet jeśli to nie była ona to jednak powinieneś o tym powiedzieć, debilu.- Po tych słowach Sebastian tylko westchnął, a ja jeszcze nie skończyłem.- Co ona niby robiła? Nie jest jakimś niewiadomo jakim bytem, bywały gorsze.- Wtedy Sebastian wstał, a ja zauważyłem coś, czego wcześniej nie zauważyłem.
Nie wiem jak, ale ona zrobiła jemu ogromną ranę.- Jak?
-Kosą.
-Jej kosa jest przecież tutaj.
-Inną. Ktoś jej dał inną kosę. Nie mam nawet pomysłu kto to nawet mógł to zrobić.
-Skąd miałbyś to wiedzieć? Nic nie masz wspólnego z mrocznymi żniwiarzami.

Catherine POV.
Musiałam stamtąd odejść, najlepiej jak najdalej. Sekunda nieuwagi i odeszłam z rezydencji. Właściwie, to po prostu przeszłam w ciemniejszy kąt i bezdźwięcznie odeszłam z tamtego miejsca. Wiem tylko, że to była moja ostatnia szansa na brak kłopotów u inspektora.
Strasznie pragnął demona. Na nim pewnie chciał sprawdzić jakieś kolejne serum związane z wzbogaceniem takich istot o moce takie jak moje... W końcu podobno ma on stworzyć armię, silniejszą od wszystkich homo sapiens sapiens razem wziętych.
Szłam do bazy z ciągłym strachem. Wiedziałam, co mnie czeka.
Nie mogłam się doczekać ściśniętych nadgarstków, testów i pobiorów.
Zawsze, jeżeli zawalę jakąś akcję jestem wykorzystywana do najgorszych prób.
Zazwyczaj mam wszczepywane różne metale, które mają pomóc w walce, ale same one ważą kilogramami, a ja je mam mieć zakorzenione w organiźmie.
Są to bardzo złożone procesy robione okropnie. Z resztą, czego się dziwić, jeżeli mam rozcinane mięśnie narzędziami zrobionymi z kos żniwiarzy, którzy poszli na testy?

tajm skipek

Doszłam do stalowych drzwi, które zostały popchnięte przez sześciu ludzi pilnujących wejścia. Weszłam mijając metalowe izolaty, oraz idąc prosto doszłam do miejsca przebywania inspektora.
-Ah, Catherine! To była twoja ostatnia nadzieja!- To boli.
-Tak, ale niestety ona odpadła.- Podniosłam głowę i spojrzałam na opasłego mężczyznę w okularach.
Złapał mnie za ramię i mocno mnie ciągnął na salę.
Popchnął mnie w stronę kolejnych mutantów, którzy mnie popchnęli na krzesło, a potem zapięli pasy na nadgarstkach, kostkach i szyi.
Po chwili usłyszałam najokropniejszy dźwięk na świecie.
Zacharkany głos inspektora, wołający innych lekarzy-psycholi. Wspaniale.
Weszli przez drzwi.
Umrę.
Po prostu nie wytrzymam.
Zacisnęłam oczy i poczułam pierwszą igłę.
-Wiemy w ogóle kto to jest?- Jeden się spytał drugiego.
-Daj spokój, pamiętam na pamięć. Cathetine Phantomhive, czy tam Caramell, 1873.

Lovely sister-Kuroshitsuji {[Ciel X OC]}Onde histórias criam vida. Descubra agora