{[41]} MARATONIK #2

317 18 20
                                    

Catherine POV.
O brawo, właśnie zjebałaś półtorej miesiąca.
Teraz będzie wrzask, krzyk, wrzask, krzyk...
Chociaż, może i nie będzie tak źle...
...W końcu histerie z Cielem były dość dawno...
Dobra, ja tu myślę o dupie maryjnej, a tamten zaraz się zgotuje ze złości.
Otworzyłam szafę i zobaczyłam same czarne suknie, praktycznie takie same.
Każda czarna jak wnętrze dupy.
Każda z koronkami.
Dzień w dzień prawie to samo.
Postanowiłam zrobić coś, co będzie złe tak bardzo...

-

Po godzinie czekania usłyszałam kroki mojego brata wskazujące, iż poszedł on na dół.
Kiedy się upewniłam, że nie ma go na piętrze poszłam do jego pokoju i wyjęłam z tamtąd jakąś różową suknię.
Nie wiem skąd.
Nie wiem po co
Znając życie to była ona potrzebna do jakiejś misji, ale że Ciel mi jej nie dał? Żałosne.
Ze względu na moją wagę i ostatnimi czasy sporą siłę szybko ubrałam sukienkę i zeszłam w niej na dół.

Ciel POV.
No, Catherine. Uraczysz mnie swoim widokiem? Czekam już tak długo.
W końcu zeszła.
W tej felernej sukience.
-Grzebałaś w moich rzeczach?-Spytałem, gdyż ciekawiły mnie jej wyjaśnienia.
-Ty możesz grzebać w moich włosach, ja mogę w twojej szafie. Proste? Proste.- Ja pierdole. Z kim ja żyję.
-Nie mogłaś ubrać którejś ze swoich? Masz ich ponad dwadzieścia.
-Mam dziewiętnaście, jełopie.- Nie Catherine, nie będziesz się tak odzywać do mnie, rozumiesz?
-Mocne słowa, kochana, ale uważaj na wyrazy.-Powiedziałem mrugając do niej jednym okiem. Niby jedno miałem zasłonięte, ale ona i tak zauważyła co zrobiłem.
-Nie mów tak do mnie.- Czy ja się jej... boję w tym momencie?
-Dobrze. Przepraszam. Idiotko.- Powiedziałem z uśmiechem typowej Krystyny.
-Nie mó-...-Przerwałem jej. Przecież i tak chodzi mi o jedną rzecz.
-Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej o Aloisie?
Brak odpowiedzi.
-Dlaczego?
Brak odpowiedzi.
-Odpowiedz!
-₦łɆ ₭ⱤⱫɎ₵Ⱬ ₦₳ ₥₦łɆ.
Dziewczyna zmieniła kolor oczu. Kobieto, okres masz?

Catherine POV.
Błysk.
Tyle udało mi się uchwycić.
Siedziałam w pustce.
-Czemu zwlekałaś z powodzeniem mu o mnie?- Usłyszałam znany mi głos za plecami.
-Wypuść mnie.
-Przecież jestem od ciebie słabszy. Ty masz przewagę.- Mówił ze śmiechem w głosie.
-Błagam cię, każ Claudowi przestać.
-Nie. Chcę ciebie pomęczyć, a jemu trochę ponabrudzić w życiu.- Zostaw go, blondyńska kurwo.
Chciałam wstać.
Nie udało się.
Nie szło wstać w jakikolwiek sposób.
A on się z tego śmiał.
Rył bekę z moich prób.
-Przestań. Zostaw go.- Mówiłam stanowczo.
-Nie będziesz mi rozkazywać. Ja teraz jestem tutaj górą. Jesteś moją własnością.
-Jestem najwyżej własnością Ciela, a nie twoją, masochisto.
-Ranisz, Catherine.- Powiedział słowa, które się odbijały po mojej głowie wielokrotnie.
Przebijał mi się jego psychiczny śmiech i to, jak wołał swojego lokaja.
Krzyknął, a ja poczułam ból rozrywający
mnie od środka.
Nagle Alois złapał mnie za podbródek i spojrzał w oczy.
-Wiesz, pokochałem cię wtedy na balu. Spodobałaś mi się, a ja miałem ciebie tak krótko.- Mówił ścierając moje łzy zgiętym palcem.-Mogłaś być ze mną. Uniknęłabyś cotygodniowych awantur...
-Miałabym codzienne.- Dostałam w twarz.
-Nie przerywaj, jak mówię!
-Mogę zadać jedno pytanie?- Spytałam przerażona.
-Zezwalam, moja kochana.
-Dlaczego nagle nas atakujesz? Dlaczego robisz to tak z... dupy?
-Gdybym to robił z zapowiedzią nie byłoby tak ciekawie. Z resztą teraz mi chodzi o ciebie, Ciel oberwie potem.- Powiedział, ale teraz innym głosem. Teraz był poważny.
Teraz czułam, że on naprawdę ma naee mną ogromną przewagę. Czułam też, iż pomimo moich zdolności nie umiem sobie poradzić z takim gównem jak Claude. Ekstra.
-Wiesz, że nawet jeżeli uda ci się ze mną wygrać, to przegrasz?- Powiedział, odsłaniając kawałek koszuli i pokazując czarny pentagram ze skrzydłami i zieloną poświatą.

Należysz do mnie, a ja do ciebie.

Lovely sister-Kuroshitsuji {[Ciel X OC]}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz