~10~

1.5K 111 19
                                    

Nie minęło wiele czasu, gdy Hoseok otworzył nową butelkę wina, co spotkało się z kolejną groźbą i komentarzami Jina, jedynego trzeźwego w naszym towarzystwie. Nawet Jungkook nie skąpił sobie alkoholu i całkowicie ignorował uwagi starszego, którego – swoją drogą – i tak nikt nie słuchał.

-Dobra – nalał każdemu czerwonej cieczy do kieliszków. – to co robimy?

Wzruszyłam ramionami. Cała nasza dziewiątka siedziała w salonie, ja z Kyu na dywanie, opierałam się o jego ramię, Jung, Jungkook i klejąca się do Kaia Soonhae na kanapie, Seokjin krzątał się gdzieś po kuchni, Yoongi spał na krześle przy stole, a Kim przez ten cały czas siedział naprzeciwko nas w jednym z foteli, z założonymi a klatce piersiowej rękami i nie spuszczał z naszej dwójki wzroku. Ani na chwilę, zastanawiałam się, jak to było możliwe, że tak rzadko mrugał. Chłopak zdecydowanie był spięty, nawet pomimo całego, wypitego wina, jego tęczówki wypalały we mnie dziurę. Znów zniknął gdzieś ten rozluźniony, radosny Taehyung.

-Nie wiem – wzruszyłam ramionami. Bo co można było robić w towarzystwie twoich pokręconych przyjaciół i zastępcy szefa z pracy, którego – jak zawsze myśleli – nienawidziłaś? – oglądamy coś?

-Nieee – jęknęła przeciągle Soonhae, a parę osób jej zawtórowało. – jestem zmęczona, nie mam ochoty. – powiedziała, Kai przyznał jej rację.

Nie minęło wiele czasu, gdy nagle większość osób opuściła salon i skierowała się do wolnych pokoi na górze. Skończyło się na tym, że zostaliśmy jedynie ja, KyuWoon i Taehyung, chyba niezbyt zadowolony z obecności tego drugiego. Panowała spięta atmosfera, oboje mężczyzn mordowało się spojrzeniami, myśląc, że ja tego nie widzę. Brat Soon bliżej przyciągnął mnie do siebie, na co Kim prychnął kpiąco pod nosem. Przez cały ten czas znudzona patrzyłam na nich w ciszy.

Ciszy przed burzą...? Już miałam coś powiedzieć, zacząć jakąś rozmowę, jednak wtedy usłyszałam:

-A więc...Blue cię zaprosiła? – chłopak przeciągał wyrazy, mówiąc niezbyt miłym tonem i opuszkami palców jeżdżąc po moim ramieniu, odsłoniętym przez za dużą koszulkę z logiem jakiegoś zespołu z lat 90 –tych, którą kiedyś od niego „pożyczyłam".

Taehyung głośno oddychając, oblizał spierzchnięte wargi i spojrzał na tamtego z góry.

-Można tak powiedzieć – jego wzrok spoczął na mnie. Wiedziałam, o co mu chodziło.

-Mieszka ze mną. – powiedziałam cicho, spuszczając wzrok i lekko bojąc się reakcji chłopaka. I co? Nie myliłam się; ciało bruneta się spięło, zaprzestał swoim ruchom. Taehyung też to zauważył, patrzył na naszą dwójkę i złość, malującą się na twarzy mojego przyjaciela.

-Co? – drgnęłam, słysząc zaraz przy uchu jego podniesiony głos, nie zapowiadający nic dobrego. – jak to „mieszka"? Żartujesz sobie, Blue? Powiedz, że to jakiś słaby żart – krzyknął, a ja milczałam. Bo co miałam powiedzieć? Że zrobiło mi się żal człowieka, którego przez tyle czasu nienawidziłam i nie kryłam się z tym? Miałam tłumaczyć, że chcę pomóc, bo mam u niego dług? Bo pomógł mi już dwa razy, wtedy jak po mnie przyjechał i dzisiaj, w parku? Nie ważne, co bym powiedziała, niektórych rzeczy nie cofnę. To KyuWoon był osobą, która zawsze pomagała mi sobie radzić z problemami w pracy. A raczej jednym, wielkim problemem zwanym Kim Taehyung.

Nie dziwiłam się mu, że tak zareagował. Moja reakcja najpewniej byłaby taka sama. Byliśmy dla siebie jak rodzeństwo.

-Nie krzycz na nią – Tae zacisnął pięści.

-Nie mów co mam z nią robić, a co nie! – odezwał się brunet. – ty właśnie tak się zachowywałeś tyle lat, nawet gorzej! Masz jeszcze czelność tu w ogóle przybywać? W pokoju z osobą, którą tyle razy zraniłeś?!

The last photography |K.ThWhere stories live. Discover now