~23~

1.4K 107 48
                                    

-Nie. – uśmiechnęłam się pod nosem. – ale zmieniam biuro na to obok ciebie. Teraz się mnie już nie pozbędziesz – mruknęłam, po czym zbliżyłam się do niego.

-Kto powiedział, że ja chcę się ciebie pozbywać? – rzucił czarująco, patrząc mi głęboko w oczy tymi swoimi czarnymi, prawie jak smoła tęczówkami. Oblizał wargi i lekko przekrzywił głowę, wzrokiem wiercąc we mnie dziurę. Powiem bezpośrednio: był to typowy uśmiech Kima w stylu „zaraz cię zaliczę". Przyparł mnie do ściany, przesuwając kartony na bok i biorąc zawartość moich rąk i rzucając gdzieś za siebie, na co jęknęłam mu w usta. Kącik jego warg lekko się podniósł, jego ręce zjechały niżej, ściskając moje pośladki. Zarumieniłam się, a on zadowolony mruknął coś pod nosem i jeszcze bardziej zmniejszył dzielącą nas odległość.

-Tae... - przerwałam nagle, opuszkiem palców przejeżdżając po ustach. – drzwi są otwarte, ktoś zobaczy.

Zaśmiał się niebezpiecznie; wodził wzrokiem po mnie, po moich spuchniętych przez niego, zaczerwienionych wargach, po rozwartych oczach, rumieńcach, po lekko odsłoniętym dekolcie.

-Naprawdę, martwi cię co? – wzruszył ramionami i z premedytacją poprawił krawat, na co przełknęłam ślinę, bo ten widok był niesamowicie seksowny, szczególnie w połączeniu z tymi rozmierzwionymi, jasnymi włosami. – jesteś tylko moja i niech inni to zobaczą. – rozkazał tonem nie znoszącym sprzeciwu.

-Będą zazdrościć. – powiedziałam niepewnie, mając na myśli te wszystkie puste szmaty z naszej firmy, które tylko czekają na szansę, żeby pokazać swój biust przed chłopakiem, czy żeby „przez przypadek" podwinąć i tak już krótką spódniczkę, co wiąże się ze zwróceniem na siebie uwagi.

No patologia.

Spojrzał znacząco na moje ciało. Chyba nie zrozumiał, że mówię o dziewczynach.

-Nie dziwię się. Większość tych kretynów ślini się, patrząc na ciebie i myśląc, że mają jakiekolwiek szanse - prychnął.

-Dokładnie – zaśmiałam się. – najlepsze jest to, że ty do nich należysz.

-Co?! Czy ja się przesłyszałem, Williams? - oburzył się, ale tylko na chwilę. Moment później znowu przybrał pozę „złego chłopca" i jego ponownie ciepłe, pełne usta wylądowały na mojej szyi. Czułam przyjemne ciepło, bijące od ciała ciemnookiego.

Jęknęłam.

-Nawet nie waż się tak mówić, Williams – wychrypiał. – jesteś moja, cała moja.

-A co jeśli nie chcę?

-Jeszcze niedawno mówiłaś, że nie dasz mi spokoju. Zdecyduj się, kochanie – mruknął swoim niskim, głębokim głosem, na co przeszedł mnie dreszcz.

Przejechałam palcami po jego wyrzeźbionej klatce piersiowej, a on znowu mnie pocałował, muskając moją skórę i pokrywając ją licznymi malinkami. Przygryzłam wargi, on jeździł swoimi szczupłymi, dużymi dłońmi wzdłuż mojego ciała, mocniej go objęłam.

-Blue? – mój mózg zarejestrował nowy głos, momentalnie odskoczyłam od Taehyunga.

Przed nami stanął mój znajomy, księgowy, Hongseok. Szlag.

-My nic nie robiliśmy! – zapewniłam, żywo gestykulując, Tae próbował powstrzymać śmiech, a brunet jedynie zmieszany opuścił wzrok.

-Ja tylko chciałem przekazać papiery.... – szepnął, a wtedy blondyn nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem.

-Ja już może pójdę – powiedział Kim, klepiąc mnie tyłek i z premedytacją poprawiając krawat, co tylko wywołało na twarzy księgowego jeszcze większy wstyd, że nam przeszkodził. – później to dokończymy, kochanie – powiedział, puszczając mi oczko i opuścił naszą dwójkę.

The last photography |K.ThWhere stories live. Discover now