~32~

1.3K 98 46
                                    

-Gdzie jedziemy, Tae? - spytałam zaciekawiona, kiedy chłopak włożył kluczyki do stacyjki i położył dłoń na moim udzie. Była środa i właśnie wróciliśmy z firmy, kiedy Kim oznajmił, że chce mnie gdzieś zabrać.

-Niespodzianka to niespodzianka, Blue - zbawił mnie z tajemniczym uśmiechem i utkwił wzrok w drodze.

-Ale chyba nie chcesz wywieść mnie do lasu? - spytałam udając przerażenie. Na jego twarzy zawitał kwadratowy uśmiech.

-Tak, potem zgwałcić i zabić, a zwłoki wrzucić do rzeki Han - zażartował. Po chwili zapadła cisza, on patrzył się przed siebie, a ja na jego profil. Gęste rzęsy, niskie czoło, specyficzny, mały nosek, pełne wargi, jasna skóra. Cały on: w słowach jego wyglądu nie dało się opisać. Jeszcze nigdy nie spotkałam człowieka podobnego do Tae, nie umiałam scharakteryzować jego unikatowej urody. Nie przypominał typowego azjaty, ani też Europejczyka. Tak samo jego głos był rzadko spotykany: jeszcze nigdzie nie słyszałam tak niskiego głosu. Zachrypiony i głęboki, a do tego niewyobrażalnie seksowny. Do tego jego miętowy oddech i te szczupłe, żylaste i duże, męskie dłonie...

W końcu chłopak przerwał ciszę, włączając radio. Usłyszałam pierwsze dźwięki jednej z piosenek Beatlesów.

-Pamiętasz, jak jeszcze niedawno siedzieliśmy w tym miejscu? - spytał z lekkim uśmiechem, a ja zobaczyłam w jego oczach smutek i... pewien rodzaj tęsknoty? - Zadzwoniłaś do mnie, bo się bałaś i później rozmawialiśmy o Triple H - roześmiał się.

Uśmiech wszedł mi na twarz.

-Pamiętam, jak mogłabym zapomnieć? - zarumieniłam się - A tak w ogóle, to dlaczego wtedy przyjechałeś? Mogłeś mnie olać.

Westchnął ciężko i mocniej zacisnął dłonie na kierownicy.

-Mogłoby ci się coś stać. - mruknął - A wtedy nie wybaczyłbym sobie tego, Blue.

Wzruszyłam ramionami.

-Nienawidziłeś mnie.

-Nienawiść to pojęcie względne. - uciął - Zresztą z kim mógłbym się kłócić i patrzeć, jak uroczo się złości? Bez ciebie byłoby zbyt monotonnie. Jesteś światełkiem w moim życiu - poczułam na sobie jego wzrok.

-To brzmi jak cytat z jakiegoś tandetnego romansu - zaśmiałam się.

Kącik jego ust drgnął.

-Myślałem, że kobiety lubią, jak mężczyzna jest romantyczny - westchnął, a jego oczka rozjaśniały iskierki - Starałem się, doceń to. Miło byłoby również, gdybyś się odwdzięczyła... - na jego twarz wpłynął lenny, a ja pacnęłam go w ramię.

-Pomarzyć możesz później, a teraz powiedz, gdzie jedziemy - powiedziałam, patrząc za okno. Byliśmy gdzieś w centrum Seulu.

-Zaraz zobaczysz, bo już prawie jesteśmy - oznajmił z zagadkowym uśmiechem i po chwili zaparkował, zupełnie nie zwracając uwagi na moje zmarszczone w zastanowieniu brwi.

Otworzył drzwi od auta i jak na dżentelmena przyznało chwycił moją rękę, a później zamknął je za mną. Poprowadził mnie parę kroków i wtedy ujrzałam cel naszej podróży: stanęliśmy przed jakąś bogato wyglądającą restauracją, znajdującą się w starej kamienicy.

-To tu? - spytałam, a chłopak pokiwał głową.

-Chodź - uśmiechnął się i złapał mnie za rękę. Weszliśmy do środka, ja momentalnie poczułam zapach dobrego wina i jedzenia. Ciepło otuliło moje ramiona, odsłonięte przez sukienkę, którą dzisiaj ubrałam. Rozglądnęłam się; wystrój był elegancki, królowały kolory czarny i złoty. Na sufitach wisiały żyrandole, a wokół przy długich stolikach siedzieli goście. Gdzieś w rogu kapela grała jakąś cichą spokojną melodię.

The last photography |K.ThWo Geschichten leben. Entdecke jetzt