~30~

1.2K 110 44
                                    

-Od tamtego dnia nie – nie patrzyła na mnie. – Wiesz, ile z ojcem modliliśmy się, żebyś to ty była na jego miejscu? Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo chcielibyśmy być teraz z nim, gdy ty gniłabyś na cmentarzu.

Wtedy ktoś wszedł do domu.

-Jesteś okropna – mój głos załamał się, stanęłam do nich tyłem, żeby nie zauważyli moich łez.

-Zastanówmy się, kto tu jest okropny. Zabiłaś go, rozumiesz? Gdyby nie to, wszystko potoczyłoby się inaczej. Byłby tutaj, spełniałby marzenia. Żyłby. Ale wiesz dlaczego tak nie jest?

Milczałam.

-Przez ciebie, Blue. Przez ciebie. – powiedzieli, a ja poczułam, jak cały mur obojętności, który do nich czułam właśnie się zawala. Nauczyłam się mieć gdzieś to, co mówią. Ale teraz było na odwrót. Zabiłam człowieka.

Oni mnie wręcz nienawidzą. – rozpłakałam się na dobre. Byłam słaba, miałam dość tego, że ciągle się nad sobą użalam. Byłam żałosna.

Odwróciłam się do nich, tak, że widzieli moją twarz i rozmazane cienie. Miałam w nosie, co pomyślą. Miałam dość: najpierw kłótnia z Tae, a teraz oni.

Czy ja naprawdę nie mogłam mieć choć chwili spokoju?

Jednak nie spodziewałam się jednego: przed nami pojawił się Taehyung, który zamarł widząc naszą trójkę w takiej sytuacji. Wszystko słyszał. – zdałam sobie sprawę. Zapadła krępująca, głucha cisza. Ja otarłam łzy, rodzice patrzyli to na mnie, to na Kima, a chłopak utkwił we mnie swoje spojrzenie, podczas gdy ja patrzyłam w podłogę, zupełnie wyprana z emocji.

-Kto to jest? – ojciec wstał od stołu i popatrzył na mnie gniewnie. Ja milczałam, miałam ochotę po prostu wyjść.

-Nie słyszysz, jak się ciebie pyta? – moja matka położyła rękę na ramieniu ojca. – Pewnie tak samo, jak wtedy nie zauważyłaś tej ciężarówki.

-Myślę, że powinnaś wyjść – po raz pierwszy on się odezwał, a w jego oczach ujrzałam niebezpieczne ogniki. Zacisnął szczękę.

-Co? Jak ty się do mnie zwracasz? – naskoczyła na niego. – Blue, pytam się, kto to jest?

-Ktoś, kto właśnie prosi panią o opuszczenie tego domu. – był wściekły. – Wyjdź.

Nie nadążałam za ich kłótnią, bo po prostu już nie miałam siły. Usiadłam na krześle i patrząc się tępo przed siebie, czekałam na rozwój wydarzeń.

-Jeszcze sama się za nami stęsknisz – oparł chłodno ojciec i ostatni raz spojrzał na mnie z pogardą. Oboje wyszli, głośno trzaskając drzwiami, a ja schowałam twarz w dłoniach, totalnie ignorując chłopaka, który właśnie zamknął za nimi drzwi.

-Blue... - wyszeptał. Jego ton był zupełnie inny, niż przed chwilą, gdy mówił do mojej mamy. Taki łagodny. Opuszkami palców przejechał po moim ramieniu, a ja cudem wstrzymałam się od rzucenia się w ramiona chłopaka. Potrzebowałam tego, tak cholernie tęskniłam za nim.

Jednak coś sobie obiecałam.

-Idę się myć. – oznajmiłam obojętnie i strącając jego rękę, skierowałam się w stronę łazienki.

Przez cały czas, podczas brania kąpieli przed oczami miałam jego twarz. Smutne spojrzenie, należące do Tae, nie do Kima. Do mojego kochanego, starego Kosmity, którego pokochałam. Ciemne jak noc tęczówki, w których można było się rozpłynąć i te gęste rzęsy. Właśnie oczy były u niego zwierciadłem, mapą duszy. Mimo, iż był perfekcyjnym aktorem, nawet pomimo, że umiał idealnie kłamać, jego oczy zawsze były pełne emocji.

The last photography |K.ThWhere stories live. Discover now