~55~

1.1K 81 93
                                    

Taehyung

Podążałem za dziewczyną przez kolejne kilkanaście minut, odkąd wyszła z firmy.

Musiałem z nią porozmawiać. Choćby miała to być głupia, bezsensowna kłótnia, podczas której wiele razy wygarnie mi i przypomni, jakim kretynem byłem, to i tak chcę ją widzieć.

Chcę usłyszeć jej głos, zobaczyć twarz z bliska.

Tak cholernie za nią tęskniłem. Za zapachem jej skóry, za widokiem jej malutkich, niewidocznych piegów na policzkach, które czerwieniły się, za każdym razem, gdy znajdywaliśmy się blisko siebie. To tylko dodawało jej uroku.

Tysiące razy myślałem o tym, co by było, gdybym wtedy nie wyjechał. Wiedziałem tylko jedno; byłem skończonym kretynem.

Idiotą, debilem, frajerem.

Bo mówi się, że prawdziwy mężczyzna musi zapewnić kobiecie dobro, założyć rodzinę i wybudować dom – gówno prawda.

Prawdziwy facet powinien zakochać się i zwyczajnie tego nie spierdolić. Tyle.

Nie musiałbym płakać, gdybym wtedy tego nie zepsuł. Kto wie? Może teraz bylibyśmy jak te urocze pary, przechadzające się wokół mnie i trzymające się za ręce?

Nie cierpieliśmy razem, a na dwóch, oddalonych od siebie krańcach świata. Nie łączyły nas jedynie stare uczucia, które odradzały się zawsze, gdy patrzyłem na jej piękną twarz na tamtych zdjęciach, a także cisza, ból i kilometry, które były największą przeszkodą i powodem wszystkiego.

Czy mogło być gorzej? Moja matka umarła, oddalałem się od Blue. Moje życie się waliło, nic nie miało sensu, poza nią – tylko, gdy widziałem jej spojrzenie, czułem, że świat nabiera kolorów, mimo, iż teraz nienawidziła mnie.

Jednak ja wciąż ją kochałem.

Przez te całe, pieprzone trzy lata i dalej – do końca.

Wtedy codziennie w nocy wyobrażałem sobie, że leży obok mnie, poduszka miała jej zapach. Każda kobieta, będąca dla mnie odreagowaniem i sposobem na zapomnienie była nazywana jej imieniem, każdy obraz czy muzeum sztuki kojarzyło mi się z nią – sama była moim dziełem sztuki. Piękna jak arcydzieło, idealna jak grecka bogini. Nieskazitelna.

Dlatego nie byłem jej wart.

Wsiadła do autobusu, który podjechał na przystanek. Wciąż stałem niedaleko, ale ona mnie nie widziała, swój wzrok miała utkwiony w ekranie telefonu.

Wyglądała na zdenerwowaną. Jej wzrok był rozbiegany, przygryzała wargę, zaciskała trzęsące się z zimna dłonie.

Bez problemu mogłem ją rozszyfrować; znałem Blue na wylot. Jednak teraz miałem co do tego pewne niepewności. Przez te trzy lata na pewno się zmieniła. Gdy myślałem o niej, podczas mieszkania w Nowym Jorku wyobrażałem sobie wtedy piękną szatynkę, te same niebieskie, przejrzyste oczy, pełne, malinowe wargi, porcelanowa cera. Jednak u boku z Parkiem, nie ze mną.

A teraz zrozumiałem, jak wielki błąd popełniłem. Nawet jeśli Jimin traktowałby ją jak swoją księżniczkę, jak królową – to nie sprawi, że o mnie zapomni. Byłem głupi, myśląc, iż on da jej szczęście, jeśli to mnie kochała. W końcu serce nie sługa.

Sama dzisiaj mi to powiedziała. „To ty powinieneś być na jego miejscu" – powiedziała, płacząc.

Co było najgorsze?

Miała rację.

Wsiadłem za nią i zająłem miejsce niedaleko. Nie musiałem się martwić, że mnie zauważy, była zbyt zamyślona. Czy miałem zamiar ją śledzić? Nie wiem nawet, co chciałem zrobić. Zwyczajnie pragnąłem z nią pobyć, ale nie oczekiwałem tego od niej, nie mogłem. Więc po prostu będę szukał okazji do rozmowy.

The last photography |K.ThWhere stories live. Discover now