~56~

1.1K 85 12
                                    

Nie pamiętałam, ile dokładnie razy płakałam po tym, jak chłopak wyjechał do Nowego Jorku w poduszkę. Miałam wtedy przed oczami jego czarne oczy przesłonięte litrami łez. Zawsze przypominałam sobie rytmy melodii „Retro Future", która choć nie była żadną smutną, rozdzierają serce balladą, sprawiała, że czułam się jeszcze gorzej, a przez na pozór zabawny tekst i klimat teledysku widziałam wszystkie nasze wspomnienia. Każdy dźwięk, każdy kadr, każde zdjęcie – wszystko nosiło imię Taehyung'a.

Kim również kochał tą piosenkę. A jednak nie posłuchał jej, a zostawił mnie. Melodia utworu tego zespołu była naszą melodią i dźwiękiem bicia naszych złamanych serc.

Chłopak mimo to poszedł własną drogą, starając się zapomnieć o pewnym imieniu, które zostawiło blizny na jego umyśle.

Blue Williams.

Może to się wydawać głupie, ale po tym wszystkim, wciąż codziennie wieczorem słuchałam tej piosenki. Nigdy nie zapomniałam. Zawsze towarzyszyła mi do snu. Miałam wtedy nikłe poczucie, jakbym leżała w ciepłych, kochanych ramionach Taehyunga, które mogłam nazwać domem.

Bo moim domem nie był Seul. Nie była to moja rodzina, która nawet mnie nie kochała. Nie Kyu ani Soonhae, a właśnie Kim Taehyung. Wolałabym być z nim na końcu ziemi czy na bezludnej wyspie bez jedzenia i picia, niż w najlepszym i najdroższym apartamencie w Korei, a bez kosmity.

-Pamiętasz jeszcze? – spytał cicho, gdy jego palce przejechały po strunach, wydając z siebie przeciągły dźwięk. Znajomy dźwięk. Znajomą melodię – piosenkę, którą dla mnie napisał. Wtedy na wycieczce, gdy byliśmy na plaży pierwszy raz ją usłyszałam.

Uśmiechnęłam się promiennie, choć miałam ochotę płakać. Płakać jak jeszcze nigdy, choć ostatnio robiłam to cały czas. Byłam jeszcze wrażliwsza niż przedtem.

-Nie mogłabym zapomnieć – odpowiedziałam cicho niebywale wysokim głosem. Poczułam łzy w kącikach oczu, pomrugałam i odwróciłam wzrok, by chłopak ich nie zauważył.

-Tęskniłem za tym – wyznał nagle. Jednak od razu jego policzki pokrył róż, przygryzł wargę. Dłonie chłopaka się trzęsły, a oczy łzawiły.

Zupełnie jak mi. Jego zachowanie powodowało natłok myśli, dlaczego wszystko się zepsuło, przyspieszony oddech, nostalgię i rozdzierający moje serce ból.

Miałam ochotę krzyczeć, drzeć się. Chciałam zedrzeć sobie gardło, chciałam wykrzyczeć światu, jak bardzo był niesprawiedliwy, nielogiczny i zabałaganiony.

Bałagan. To słowo tak idealnie mnie opisywało. Bałagan, bałagan, bałagan.

-Za czym? – wyszeptałam, jednak nie odważyłam się na niego spojrzeć.

Słyszałam, jak bierze głęboki oddech. Nie wiem, ile czasu minęło od zadania mojego pytania, ale nagle jego dłoń musnęła moją, jednak szybko ją cofnął, jakby się bał.

Pytająco na mnie popatrzył, a ja rozumiejąc go bez słów, delikatnie pokiwałam głową.

I wtedy złapał mnie za rękę, nieśmiało splatając nasze palce razem. Westchnął i spuszczając wzrok, zaczął kreślić na jej wnętrzu jakieś wzorki.

Kiedyś mnie to uspokajało, jednak teraz jedynie powodowało natłok kolejnych, bolesnych wspomnień. Jednocześnie pragnęłam jego dotyku, jak i bałam się. Bałam się kolejnego odrzucenia, a mimo to wciąż chciałam po prostu umrzeć w jego uścisku. To jedyne, czego pragnęłam: wtulić się w ciepłe ciało chłopaka i razem z nim zniknąć z tego pieprzonego świata.

Zabawne, huh? Brzmię jak piętnastolatka z depresją – przeszło mi przez myśl.

-Tęsknię za wszystkim – powiedział – Wszystkim, naprawdę wszystkim. Teraz zwykłe trzymanie cię za rękę wydaje mi się odległe. Tęsknię za każdym wspólnym wieczorem, za oglądaniem filmów z tobą przy boku, a nawet kłótniami, wiesz? – uśmiechnął się smutno. W jego oczach ujrzałam dojrzałość. Czegoś, czego brakowało, kiedy odlatywał.

The last photography |K.ThWhere stories live. Discover now