~54~

1K 75 74
                                    

To był on. To był naprawdę on. Stał przede mną Kim Taehyung we własnej osobie.

Kim Taehyung. Powód łez wypłakiwanych przez trzy lata samotnie w poduszkę, podczas, gdy powinnam leżeć przy jego boku.

Zamarłam. Nie byłam w stanie się ruszyć. Choć mój lodowaty wzrok nie mówił nic, serce aż biło nadmiarem emocji i tłumionych w sobie uczuć. Po prostu brakło mi słów, a wargi zaczęły drżeć. Miałam ochotę wszystko wykrzyczeć. Pokazać światu swój cały ból, który znajdował się we mnie od tych pieprzonych trzech lat. Milionów dni, gdy naprawdę chciałam to wszystko zakończyć.

Tyle nocy cierpiałam.

Tyle samotnych zim czekałam.

Tyle razy moja dłoń trzymająca wszystkie nasze stare zdjęcia zastygła nad zapaloną zapałką. Chciałam zniszczyć wszystko, co mnie z nim wiązało, ale nie potrafiłam. Był jakby częścią mnie. Nieodłączną częścią mnie, ponieważ gdy odszedł, nie byłam już tą samą osobą. Uwięził mnie w swoim sercu.

Tyle razy skreślałam pełne rutyny, smutku mijające dni na kartkach kalendarza.

Tak teraz chłopak wpatrywał się we mnie.

Wiem, że są chwile,
Gdzie czujesz się bezwartościowy,
Tak jak cała miłość, którą dostałeś,
Nie zasługujesz na to,
Czasem czuję, że moja wiara jest tylko ciężarem.

Trzy lata zmieniły go. Byłam tego niemal pewna. Choć jego oczy były takie, jak wtedy, w dzień wyjazdu, czułam się, jakbym patrzyła na kogoś zupełnie mi obcego. Nieważnego.

Może zwyczajnie moje wspomnienia były piękniejsze od rzeczywistości z nim.

Pamiętałam wszystko. Pamiętałam, jak mnie ranił, więc tęskniłam w milczeniu, a nikt, szczególnie on, o tym nie wiedział. Przez niego straciłam zaufanie do ludzi. Zamknęłam się we własnym świecie, odcinając grubym murem od innych. W labiryncie myśli, sekretów i pomyłek.

Jednak to też moja wina. Gdy się ode mnie odwrócił, powinnam była złapać jego rękę i nie pozwolić odejść. Nie powinnam była go rozumieć, tylko kochać.

Miłość w końcu polega na kochaniu się. Tyle, nic więcej.

Dopiero teraz rozumiałam swoje błędy. Nie chodziło o to, bym pisała, że tęsknię, ale żebym zrobiła wszystko, by go zobaczyć i przytulić.

Oboje zepsuliśmy to po całości. Byliśmy głupi.

W końcu pewne rzeczy zaczyna się doceniać dopiero po ich stracie.

-Muszę iść do łazienki - wymusiłam uśmiech w stronę czarnowłosej, której ręka spoczywała na ramieniu Kima i wciąż czując jego wzrok na sobie, opuściłam salę do sesji.

Czy udawać, że go nie znam? Ignorować czy zwyczajnie się przywitać i nie zwracać uwagi, na to, co nas łączyło?

Łączyło. No właśnie. To było trzy lata temu, szmat czasu.

Wpatrywał się we nie nieodgadnionym wzrokiem od samego momentu, gdy tylko nasze spojrzenia się spotkały. Moje zmęczone z jego rozbitym.

Jedna rzecz mocno zapadła mi w pamięć:

Oczy Tae były tak samo smutne, jak kiedyś. To jedyne się nie zmieniło.

* * *

Oparłam się biodrem o umywalkę i zamknęłam oczy. Starałam się wyrównać oddech i uspokoić, jednak słabo mi to wychodziło.

Byłam w szoku. Totalnym szoku. Jakby właśnie teraz wszystko miało się zawalić. Tysiące razy wyobrażałam sobie to spotkanie. Cały czas o nim myślałam, w ten sposób kreując moje wyobrażenie na jego temat. I choć w moich marzeniach wciąż był tamtym Kosmitą, którego pokochałam, nie wiedziałam, czy wciąż tak było.

The last photography |K.ThOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz