~50~

1K 78 55
                                    

Tak, wierzę
że pewnego dnia będę tam, gdzie byłam
Właśnie tam, tuż obok Ciebie
I jest ciężko, dni wydają się takie ciemne
Księżyc i gwiazdy są niczym bez Ciebie

Wiosna.

Lato.

Jesień.

Zima.

Wiosna.

Lato.

Jesień.

Zima.

Wiosna.

Lato.

Jesień.

Zima.

Minęło sporo czasu. Sama nie wiem ile, ale przestałam liczyć. Nic nie znaczące liczby stały się moją rutyną, czas zatrzymał się, a ja żyłam w swoim własnym zamknięciu, które było moją blokadą.

Jednak pamiętam każdą z tych przemijających wiosen, kiedy lodowaty, biały jak jego skóra śnieg zamieniał się w kwitnące, delikatne drzewka oliwne, a mroźny wiatr w promienie ciepłego jak odcień jego teczówek słońca. Lato, gdy gorąco zamieniało się w czerwono-złote liście i przyjemny chłód na twarzy. Noce i dnie wyglądały wówczas tak samo; wstrzymywałam oddech do kolejnego wschodu słońca, gdy zaczynał się nowy, inny dzień, który uważałam za szansę.

Każdą z tych szans zaprzepaściłam.

Traciłam się w sobie, na własne oczy widziałam, jak zamieniam się we wrak człowieka. Niegdyś dłuższe, ciemne włosy sięgały mi teraz do ramion, zapominałam o makijażu, wiele schudłam. Każdy uśmiech był wymuszony, jednak nikt o tym nie wiedział.

Umierałam wewnętrznie, choć nikt nie zwracał na to uwagi. Spokojnie, powoli. Tylko czekałam na dzień, kiedy to wszystko po prostu się skończy.

Słodki koniec.

Wyjrzałam za okno swojego nowego domu, który kupiłam parę lat temu i delikatnie się uśmiechnęłam. Robiłam to z myślą, że może wreszcie poczuję to uczucie, podobne...do radości?

Tak, radości. Szczęścia. Tak dawno go nie czułam, zaczęłam za tym tęsknić.

Prychnęłam. Żałosne, inni mają gorsze problemy. Nie powinnam robić z siebie ofiary, to głupie.

Otworzyłam drzwi i przytuliłam się do chłopaka, któremu oczy zaświeciły się, jak tylko mnie zobaczył. Poczułam ten przyjemny zapach perfum i truskawkowego szamponu jego różowych włosów.

-Tęskniłem, kochanie – wyszeptał uśmiechnięty i cicho się zaśmiał, patrząc mi prosto w oczy swoimi brązowymi tęczówkami, których kolor przypominał płynną czekoladę.

-Ja też, Jimin – powiedziałam szczerze, a róż pokrył moje policzki. Jeszcze raz przytuliłam chłopaka, na co zdziwiony zachichotał i pogłaskał mnie po plecach.

-Jesteś zajęta? – spytał i wszedł do środka, zaglądając w głąb mojego domu.

Pokręciłam głową i zamknęłam za nim drzwi.

-Właśnie miałam iść malować, ale skoro przyszedłeś...

-Świetnie w takim razie – klasnął w ręce – Zabieram cię gdzieś. – powiedział z uśmiechem i jakby nigdy nic siadł na kanapie w moim salonie.

Zmarszczyłam brwi nieprzekonana.

-Mam się bać? – spytałam rozbawiona, a w jego oczach ujrzałam tajemniczy blask.

-Idziemy na coś, co już od dawna planowałem – powiedział. Widziałam, że jest podekscytowany – Idź się przebierz, ja poczekam – machnął ręką i włączył sobie telewizor.

The last photography |K.ThDonde viven las historias. Descúbrelo ahora